05.07.2018, 20:56:24
Destinia - Metal Souls (2018)
Tracklista:
1.Metal Souls 05:12
2. Be a Hero 05:02
3. Rain 04:52
4. Raise Your Fist 05:24
5. Metamorphosis 04:29
6. The End of Love 04:32
7. Judgement Day 04:25
8. Cross the Line 04:31
9. Take Me Home 05:50
10.Promised Land 04:53
Rok wydania: 2018
Gatunek: power metal
Kraj: Japonia
Skład zespołu:
Nozomu Wakai- gitara
oraz
Ronald Romero - śpiew
Marco Mendoza - gitara basowa
Tommy Aldridge - perkusja
Guitar Hero Nozomu Wakai przedstawia swoją drugą płytę wydana przez Ward Records w maju 2018. Tym razem nieco skromniej na okładce, bo zamiast NOZOMU WAKAI'S DESTINIA jest tylko DESTINIA.
Wakai, mimo że na co dzień współpracuje z muzykami japońskimi, w tym z takim tuzem jak Yukhi, ten album nagrał z udziałem muzyków sesyjnych. I to jakich muzyków! Zasługi Mendozy dla rocka, hard rocka i metalu długo by wymieniać, a co dopiero, jeśli chodzi o Aldridge'a. Ten człowiek jest po prostu niezniszczalny i chyba nigdy nie pójdzie na muzyczną emeryturę.
Ronald Romero to Chilijczyk, który od 2015 znajduje się w składzie RAINBOW, a w Hiszpanii występuje w uznanej grupie LORDS OF BLACK. Także ten zespół przedstawił w tym roku nową płytę "Icons of the New Days".
O ile sceniczny image Wakai nie każdemu, w tym mnie, przypada do gustu, to gitarzystą jest po prostu znakomitym.
DESTINIA gra to, co grają najlepsze power metalowe zespoły japońskie z GALNERYUS na czele - melodyjny energetyczny power metal z mega chwytliwymi refrenami. Tu też wszystko kipi od melodyjnych eksplozji jądrowych kompozycji Nozomu i jego morderczego shredu, który musi zaniepokoić starych japońskich mistrzów gitary. Naprawdę, to, co pokazuje tutaj to jest godne podziwu. Taka moc to Metal Souls, Be a Hero, The End of Love, Judgement Day, a Cross The Line to już w ogóle poruszający emocjami killer nad killery. No i ten power rockowy feeling w Promised Land. Co za hicior! Jest jednak i wolniej, i ciężej, i bardziej hard rockowo jak w pięknym Rain, gdzie Romero może pokazać wszystko na co go realnie stać. Tak mógłby grać RAINBOW. Raise Your Fist to wolniejszy i ociekający metalową dumą metalowy numer w bardziej tradycyjnej formie z inspiracjami US Metalem. Metamorphosis zagrany swobodnie w spokojniejszym nieco tempie ma kolejny porywający refren. Rewelacyjna produkcja co najmniej na poziomie płyt GALNERYUS i trzeba przyznać, że wytwórnia Ward od lat nie wypuszcza niczego, co by pod tym względem było mniej niż znakomite.
Aldridge zdumiewa żywiołowością i siłą. Muzyka DESTINIA to nie jest jakieś rockowe plumkanie. Mendoza także w wyśmienitej formie, choć bas na tym LP nie jest aż tak kruszący pancerne płyty jak na albumach innych power metalowych grup z Japonii. Bardzo dobrze wypadł Romero, ba zdemolował, choć przy pierwszym kawałku Metal Souls miałem pewne obawy, że może tego nie udźwignąć. Jednak udźwignął i dał tej muzyce mnóstwo rockowego ciepła. Tak jak w przepięknym songu Take Me Home. Uwielbiam takie granie z Japonii. Te melodie i tę gitarową pirotechnikę.
Wybaczam Wakai jego sukienki i jego fryzury. To Guitar Hero kompletny, tak jak i jego muzyka na tym albumie.
Perfekcja.
ocena: 10/10
DESTINIA gra to, co grają najlepsze power metalowe zespoły japońskie z GALNERYUS na czele - melodyjny energetyczny power metal z mega chwytliwymi refrenami. Tu też wszystko kipi od melodyjnych eksplozji jądrowych kompozycji Nozomu i jego morderczego shredu, który musi zaniepokoić starych japońskich mistrzów gitary. Naprawdę, to, co pokazuje tutaj to jest godne podziwu. Taka moc to Metal Souls, Be a Hero, The End of Love, Judgement Day, a Cross The Line to już w ogóle poruszający emocjami killer nad killery. No i ten power rockowy feeling w Promised Land. Co za hicior! Jest jednak i wolniej, i ciężej, i bardziej hard rockowo jak w pięknym Rain, gdzie Romero może pokazać wszystko na co go realnie stać. Tak mógłby grać RAINBOW. Raise Your Fist to wolniejszy i ociekający metalową dumą metalowy numer w bardziej tradycyjnej formie z inspiracjami US Metalem. Metamorphosis zagrany swobodnie w spokojniejszym nieco tempie ma kolejny porywający refren. Rewelacyjna produkcja co najmniej na poziomie płyt GALNERYUS i trzeba przyznać, że wytwórnia Ward od lat nie wypuszcza niczego, co by pod tym względem było mniej niż znakomite.
Aldridge zdumiewa żywiołowością i siłą. Muzyka DESTINIA to nie jest jakieś rockowe plumkanie. Mendoza także w wyśmienitej formie, choć bas na tym LP nie jest aż tak kruszący pancerne płyty jak na albumach innych power metalowych grup z Japonii. Bardzo dobrze wypadł Romero, ba zdemolował, choć przy pierwszym kawałku Metal Souls miałem pewne obawy, że może tego nie udźwignąć. Jednak udźwignął i dał tej muzyce mnóstwo rockowego ciepła. Tak jak w przepięknym songu Take Me Home. Uwielbiam takie granie z Japonii. Te melodie i tę gitarową pirotechnikę.
Wybaczam Wakai jego sukienki i jego fryzury. To Guitar Hero kompletny, tak jak i jego muzyka na tym albumie.
Perfekcja.
ocena: 10/10
new 5.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"