Braveride
#1
Braveride - Rise of The Dragonrider (2012)

[Obrazek: a3363812986_16.jpg]


tracklista:
1.At the Village 01:50
2.A Place of Shadows 04:33
3.Heroes' Ode 06:15
4.Ruins of Disaster 04:58
5.At Enemies' Borders 06:38
6.For the Fallen 04:41
7.Shifles the Griffin 06:11
8.Dragonrider 04:41
9.A Piece of Peace 02:52
10.The Great Mountain 10:39

rok wydania: 2012
gatunek: epic heavy metal
kraj: Grecja

skład zespołu:
Alexandros Koromilas - śpiew
Marios Christakis - gitara
Pantelis Antonoglou - perkusja
Karolos Vigato - pianino, instrumenty klawiszowe
oraz
Vasilis Liakos - gitara basowa

Nie jest to pierwsze wydawnictwo pod szyldem BRAVERIDE, ale pierwsze, w którym Marios Christakis, twórca tego projektu stworzył do nagrania płyty kompletny zespół. Dobrze, że tym razem nie śpiewa, bo to, co pokazał wcześniej jako wokalista jest poniżej wszelkiej krytyki. Muzycy, których zaprosił do BRAVERIDE są zupełnie nieznani, poza sesyjnym basistą Liakosem ze znakomitego zespołu INNOSENCE oraz BLACK FATE.

Ta płyta nie jest dobra. Pojękujący  Koromilas  jest wokalistą nieco tylko lepszym od Christakisa, którego gra na gitarze jest nadal prymitywna i pozbawiona inwencji. Podobnie brak jakiejkolwiek inwencji w kwestiach kompozycyjnych. Tu wystarczy posłuchać po prostu kompromitującego Dragonrider. Kompozycję są nieinteresujące, zwłaszcza te, które zawierają elementy i pierwiastki folkowe, zazwyczaj w skocznych rytmach, jak A Place of Shadows. Song barda z gitarą akustyczną For the Fallen brzmi jak odrzut z "ogniskowej" sesji BLIND GUARDIAN, podobnie jak mocniejszy Shifles the Griffin, zupełnie pozbawiony jakiejś konkretnej melodii. Tempa dobrane są dziwacznie, bo Heroes' Ode zagrany został jak numer powermetalowy bez powermetalowej mocy i tu najciekawszy jest dodatkowy wokal żeński w tle. Jeśli już mowa o tłach, to elementy symfoniczne nie są złe, a nawet bardzo dobre, jak w Ruins of Disaster, co z tego jednak, skoro sama kompozycja jest prymitywnym graniem o folkowym zabarwieniu udającym rycerski heavy metal. Czasem bywa tak, że obowiązkowy epicki kolos ratuje ogólne wrażenie płyty ze słabym epic heavy metalem. Nie tym razem. The Great Mountain to marne chóralne śpiewy, zupełnie nierozpoznawalna monotonna melodia i ogólna nuda. 10 straconych minut.

Trudno tu mówić ogólnie o epickim klimacie, raz, z powodu fatalnego wokalu, a dwa bo Christakis nie potrafi wyjść z zaklętego kręgu kilku w koło podawanych riffów i można odnieść wrażenie, że te same użyte zostały w kilku utworach. Jaśniejszym punktem jest Vigato, ale dochodzi do głosu rzadko. Gra perkusisty prosta i przewidywalna, a Vasilis Liakos nie ma tu z kim grać i ogólnie mało słyszalny. Produkcja wyraźnie amatorska, z fatalnie ustawioną sekcją rytmiczną, która gdzieś tam znajduje się w tle. Gitara lekko rozmyta,a w solach paskudnie piskliwa. Zresztą i te sola są nic nie warte i denerwują znacznie bardziej niż cieszą.
Nie można mówić, że wszystkie greckie zespoły grające epic heavy metal są znakomite. Jednak BRAVERIDE to chyba jeden z tych, który w kolarskim peletonie znajduje się tuż przed autobusem z napisem "Koniec".


ocena 3,2/10

new 26.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Braveride - ... of Heroes And Innerfire (2019)

[Obrazek: a0237311881_16.jpg]

tracklista:
1....of Heroes 01:26
2.Knights of Victory 04:25
3.By Our Strength 05:21
4.Onward 03:50
5.Through the Winter 05:28
6.The Seeker 06:26
7.The Mission 06:25
8.On Dragonwings 05:35
9.Warmage 05:31
10.Voice of the Hero 07:25

rok wydania: 2019
gatunek: symphonic epic heavy metal
kraj: Grecja

skład zespołu:
Costas Hatzigeorgiou - śpiew
Marios Christakis - gitara
Vasilis Liakos - gitara basowa
Kostas Milonas - perkusja
Kostas Delfos - instrumenty klawiszowe


Mierny twórca Marios Christakis w ciągu kilka lat nie mógł przeistoczyć się w Metalowego Herosa i generalnie ta płyta BRAVERIDE powinna został zbyta milczeniem. Nie może, ponieważ pojawiły się w składzie zespołu dwie ważne postacie greckiej sceny metalowej - perkusista Kostas Milonas z SUNBURST oraz jako wokalista nie kto inny, tylko Costas Hatzigeorgiou z WOLFCRY.

O samej muzyce z tego LP, wydanego w marcu przez specjalizującą się w black metalu niemiecką wytwórnię Heathen Tribes, można powiedzieć niewiele dobrego, a w zasadzie nic. Jest to pełna fałszywego zadęcia muzyka w stylu symfonicznie odegranego epic heavy metalu, czy może nawet bardziej power metalu w pewnych fragmentach, niemająca raczej odpowiednika w Grecji. Jeśli szukać porównań, to mamy tu takie skrzyżowanie nieudolnie skopiowanych pomysłów włoskich, takich zespołów jak MARTIRIA czy THY MAJESTIE. Jednak muzyczny epicko-historyczny teatr BRAVERIDE jest po prostu bardzo słaby. Christakis nie ma żadnego talentu kompozycyjnego i jakakolwiek głębszą analizę poszczególnych utworów można sobie darować. Nie jest wykluczone, że jakieś sensowniejsze epickie granie gdzieś tam w głębi nie tkwi, ale sposób aranżacji tych numerów wyklucza zrozumienie, o co tu właściwie chodzi. Jeśli ktoś słyszał wcześniejsze dokonania BRAVERIDE, to zna dyletancki styl gry na gitarze Mariosa Christakisa, z jego godnymi pożałowania popisami solowymi. Tu te drewniane zagrywki są takie same, przy czym grający masywne, rozbudowane klawisze Kostas Delfos skutecznie go zagłusza, a Christakis próbuje zagłuszyć w rewanżu jego. Sekcja rytmiczna jest cofnięta, by im nie przeszkadzać i tak wyborny perkusista jak Kostas Milonas nie ma tu nic do roboty, więc tam gra sobie w tle, usiłując złapać jakiś rytm do pokrętnych łamańców gitarowo-klawiszowych. Towarzyszy mu już oswojony z muzyką BRAVERIDE znakomity basista Vasilis Liakos. Najbardziej żal w tym wszystkim Costasa Hatzigeorgiou. On się przykłada, on się stara jak zwykle, żeby było epicko i klimatycznie, ale starać się można, gdy jest choć odrobina sensownej muzyki. Tu jest prymitywna, niby heroiczna, kakofonia i Costas, dodatkowo zagłuszony, gdzieś tam się próbuje przebić. To, że śpiewa bardzo dobrze, słychać w pewnych nielicznych momentach, gdy gitara i klawisze prawie milkną i zapada błoga, pełna przestrzeni prawie-cisza.
Byłoby nieprawdą stwierdzenie, że produkcja jest całkowicie do niczego. Oddzielnie instrumenty brzmią zupełnie przyzwoicie, ale ich suma w mixie jest nie do zniesienia.

To "dzieło" jest po prostu okropne. Nie powinno być recenzowane i reklamowane, bo nie powinno się kopać leżącego.
Czas i twórczy potencjał znanych i wymienionych tu postaci greckiej sceny metalowej został zmarnowany i mam nadzieję, że zajmą się oni niebawem czymś pożyteczniejszym, niż uczestnictwo w bezwartościowych projektach muzycznych pozbawionego talentu Mariosa Christakisa.


ocena: 1,5/10

new 22.05.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości