Kreator
#1
Kreator - Endless Pain (1985)

[Obrazek: R-1060501-1373401756-1310.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Endless Pain 03:32
2. Total Death 03:28
3. Storm of the Beast 05:01
4. Tormentor 02:55
5. Son of Evil 04:16
6. Flag of Hate 04:42
7. Cry War 03:45
8. Bone Breaker 02:58
9. Living in Fear 03:12
10. Dying Victims 04:51

Rok wydania: 1985
Gatunek: heavy metal
Kraj: Niemcy

Skład:
Ventor (Jürgen Reil ): perkusja, śpiew (1, 3, 5, 7, 9)
Mille (Miland Petrozza): gitara, śpiew  2, 4, 6, 8, 10)
Rob (Roberto Fioretti): gitara basowa


Podstawowe pytanie w przypadku debiutu KREATOR moim zdaniem brzmi - czy to, co grają, to już thrash metal czy jeszcze nie?
I według mnie odpowiedź to - nie, to jest jeszcze heavy metal, klasyczny heavy metal.
To, że doprowadzony do skrajnej brutalności, niechlujności, agresji dla agresji i nienawiści dla nienawiści (głównie dla kanonów), to już inna sprawa. Ta płyta mogła powstać tylko w Niemczech i po prostu nie mogła powstać gdzie indziej w Europie, a na pewno nie w Wielkiej Brytanii. Jest to muzyka teutońska, kwadratowa, toporna i kanciasta, niepozbawiona formalnych błędów, na jakie Anglicy nie mogliby sobie pozwolić. Nikt nie mógłby sobie także pozwolić na takie wokale, na jakie pozwolili sobie Ventor i Mille. Nie w Europie w roku 1985, Europie Dirkschneidera, Dickinsona i Halforda. Jest to barbarzyński heavy metal, gdzie barbarzyństwo nie jest wystudiowane i przemyślane jak w MANOWAR. To proste granie wojownika upojonego widokiem krwi na swoim toporze, a głowy odciętych wrogów są faktycznie niesione na włóczniach. Może i te kompozycje są stylistycznie jedną ścianą brudnego hałasu, ale w tym hałasie są wyborne melodie, każda inna, a jednocześnie w ściśle określonym przez KREATOR stylu. Nie ma tu przerw, nie ma chwili wytchnienia od nieustannego bezwzględnego natarcia Petrozzy i wokalnych szarż, brutalnych i chwilami odrzucających, a jednocześnie natychmiast przyciągających zwierzęcym magnetyzmem. Eksplozywne sola są proste, prostackie, prymitywne i jest tak celowo to zrobione, bo każdy wie, jakim wybornym gitarzystą okazał się potem Mille.
Różnicowanie - lepsze, gorsze utwory nie ma tu żadnego sensu, bo ta bitwa trwa w najlepsze od pierwszej do ostatniej chwili. Zniszczenie postępuje od pierwszego riffu Endless Pain do ostatniej sekundy Dying Victims.

Który wokalista jest lepszy, Ventor czy Mille? A co to za różnica? Obaj są jednakowo odrażający, okropni i fantastyczni w tym jak to robią. Mordercze 40 minut nieubłaganego natarcia obu z gitarą Ventora w tle.
Marna i niechlujna produkcja? Hmmm... Wypolerowane brzmienie miał SCORPIONS w tym czasie. Zresztą, nie podzielam tego pokutującego osądu. Jest to zrobione tak jak należy. Krew, dym, trujące opary. Tak ma być.
Już niebawem KREATOR, który zmienił optykę i kanony heavy metalowego grania, w Europie stanie na czele thrashmetalowej Hordy z SODOM, TANKARD i DESTRUCTION u boku i podbije Zachód i Wschód.
Jednak jeszcze nie teraz, nie w roku 1985.
Flag of Hate! Flag of Hate! Flag of Hate!


ocena: 10/10

new 26.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości