Heathen
#2
Heathen - Victims of Deception (1991)

[Obrazek: R-4849467-1456656174-9788.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hypnotized 08:35
2. Opiate of the Masses 07:50
3. Heathen's Song 09:27
4. Kill the King (Rainbow cover) 03:35
5. Fear of the Unknown 07:08
6. Prisoners of Fate 06:21
7. Morbid Curiosity 06:28
8. Guitarmony (instrumental) 03:31
9. Mercy Is No Virtue 06:29

Rok wydania: 1991
Gatunek: heavy/thrash metal
Kraj: USA

Skład:
David Godfrey - White - śpiew
Lee Altus - gtara
Doug Piercy - gitara
Darren Minter - perkusja
oraz:
Marc Biedermann - gitara basowa
Thaen Rasmussen - gitara ("Prisoners of Fate" i "Guitarmony")

Prawdziwa sztuka często rodzi się  w  trudzie i bólach. Po wydaniu "Breaking the Silence" ekipa HEATHEN praktycznie się rozsypała. Odszedł David Godfrey oraz Sacco i Jastremski. Wciąż próbowano nowych muzyków i wśród nich przewinął się nawet wokalista Paul Baloff z EXODUS, z nim jednak nagrano tylko skromne demo mające przygotować grunt pod nowy album. Gdy odszedł, w jego miejsce pojawił się inny znakomity frontman, David Wayne z METAL CHURCH, jednak niczego w końcu z zespołem ne nagrał. Niemal  w ostatnim momencie wrócił David Godfrey jako David R.White i gdy pozyskano nowego perkusistę Mintera oraz basistę Randy Laire wydawało się, że najgorsze minęło. Ten jednak zginął w wypadku samochodowym w roku 1991 i ostatecznie jako muzyk sesyjny zagrał na basie Marc Biedermann z BLIND ILLUSION. Już w czasie sesji nagraniowych Doug Piercy oświadczył, że odchodzi i ostatnie partie gitarowe w Prisoners of Fate i Guitarmony nagrał mało wówczas znany gitarzysta Thaen Rasmussen. Nie jest więc prawdą jakoby to Altus i Piercy dokonali cudu w instrumentalnym Guitarmony.

Jest oczywiste, że "Victims of Deception" wydana w kwietniu 1991 przez Roadracer Records to płyta jedyna w swoim rodzaju, niezwykła i absolutnie kultowa.
Jeśli przyjąć, że "Czarna Metallica" z tego samego roku jest manifestem przystępnego post-thrashowego grania, to ten LP jest wysublimowaną techniczną odpowiedzą na METALLICA A.D.1988. Tej monumentalnej płyty nie można traktować jako zbioru odrębnych kompozycji, ani jako jednolitej całości. Duszna, niepokojąca, momentami psychodeliczna atmosfera, siła i rozwaga rozgrywania poszczególnych kompozycji, brylantowa gra gitarzystów, realna przystępność kompozycji i wyrazistość melodii, przy czym wcale nie  takich łatwych.
No i White. To jakby przyszedł zupełnie inny wokalista. Niesamowity White stojący ponad surowym, stalowym, ostrym soundem gitar. White przemawiający z trybuny, White hipnotyzujący tłumy. Imponujący występ.
Czy grają szybko, czy wolno, czy jest to niebłagany thrash, czy też wysublimowany, niemal progresywny heavy metal - nieustannie zdumiewają i nie pozwalają ani na chwilę się oderwać od tej muzyki. Może tylko w przypadku Prisoners of Fate czeka się na coś więcej, ale to już tylko zachłanność na HEATHEN. Gdy Altus i Piercy grają te swoje duety, ma się chęć postawić pytanie - czemu w niektórych innych takich zespołach są dwaj gitarzyści? Po co? Tu właśnie powala dostojność i monumentalizm Guitarmony, nawet jeśli gra tam Rasmussen. Biederman i Minter zrobili coś niezwykłego. Oni po prostu oddali rytmiczne pole gitarom. Oni akcentują, zagrywają przejścia i jest sekcja rytmiczna ascetyczna i genialna przez to. Warto jednak zwrócić uwagę na fantastyczne szarże basu na wstępie do Fear of the Unknown. HEATHEN gniecie, HEATHEN miażdży, przy tym nigdzie się nie spiesząc i to idealnie słychać w Heathen's Song.
HEATHEN beztrosko umieszcza cover, i to jaki cover(!), w środku albumu i w niczym to nie nie przeszkadza.
HEATHEN powoduje opad szczęki, gdy wchodzi gitara w solo w Morbid Curiosity.

Album w sferze produkcyjnej to dziecko Kalifornii. Mix w San Francisco, mastering  w Hollywood (Mistrz Eddy Schreyer) . Zrobiono wszystko, by to zabrzmiało, jak należy. Gitary są lekko stłumione, stalowe, minimalnie cofnięte dla zrównania ich z sekcją rytmiczną. White idealnie klarowny i nie ma ani jednej sekundy, by gitary go zasłaniały.

Grupie HEATHEN niedane było stać się Pierwszą Gwiazdą w Konstelacji Kalifornijskiej. Wobec niestabilności składu i problemów finansowych zespół został rozwiązany w roku 1992. Piercy potem łączył pasję kierowcy rajdowego w Europie z muzyką, i jakiś czas grał w brytyjskim ANGEL WITCH u boku Guitar Hero Heybourne.
Czasem się mówi, że HEATHEN w każdej kompozycji z tego albumu zawarł więcej, niż niejeden zespół grający podobną muzykę na całej płycie i to jest chyba prawda. Nie zawaham się powiedzieć, że ta płyta należy do trzech najlepszych albumów w okołothrashowym graniu, ale nie wskażę dwóch pozostałych. Sami wstawcie dwa pozostałe albumy i być może "Victims od Deception" będzie w tym zestawieniu Numerem Jeden.
Wiele lat minęło, nim na fali odrodzenia zainteresowania thrashem w USA historia dopisała dla zespołu ciąg dalszy.

ocena: 10/10

new 2.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Heathen - przez Memorius - 02.08.2018, 18:37:40
RE: Heathen - przez Memorius - 02.08.2018, 20:07:03
RE: Heathen - przez Memorius - 17.03.2020, 21:26:43
RE: Heathen - przez Memorius - 20.09.2020, 09:28:25

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości