06.08.2018, 14:52:07
Sin Starlett - Throat Attack (2012)
1.Headed by the Hexx 06:11
2.Relentless Assault 06:03
3.Edge of the World 04:27
4.Just When the Riot Begins 04:38
5.Heavy Invaders 06:04
6.Blood in the Streets 04:11
7.Knights of the Past 04:52
8.Rockin' Through the Night 04:55
9.Vindicator, Ribcagebreaker 04:13
10.Crystal Elegy 02:00
11.Beholders of the Claw 04:42
rok wydania: 2012
gatunek: power metal
kraj: Szwajcaria
skład zespołu:
Elias Felber - śpiew
Jan Horat - gitara
Reno Meier - gitara
Pascal Werth - gitara basowa
Elias Burri - perkusja
oraz:
Thomse Weber - pianino (1,10)
To druga płyta formacji SIN STARLETT z Lucerny, na której grupa prezentuje klasyczny dla Szwajcarii power metal z elementami klasycznego heavy metalu, tym razem z nowym perkusistą Eliasem Burri. Wydana została w grudniu 2012 przez francuską wytwórnię Emanes Metal Records.
Chciałoby się zapytać, "czemu nie z nowym wokalistą?"
Zespoły szwajcarskie grające power metal to zazwyczaj dosyć średnie kompozycje i bardzo dobrzy wokaliści, którzy ciągną wartość tych kompozycji w górę. Tu jest odwrotnie i Feiber w wielu przypadkach niweczy dynamiczną i energiczną grę gitarzystów głosem płaskim, bezbarwnym i, co więcej, momentami śpiewa chyba do zupełnie innej muzyki.
Owszem, ubarwia on to wszystko różnymi formami wokalnej ekspresji, ale to zabieg zupełnie zbędny, bo muzyka jako taka broni się sama i to nawet dosyć skutecznie. Nieskomplikowane riffowo numery w stylu Headed by the Hexx, Heavy Invaders, czy też Blood in the Streets takie trochę nowocześnie "bojowe" są zrobione ciekawie, dzieje się w nich więcej niż można by się spodziewać, ale niestety wokal zdecydowanie psuje korzystne wrażenie. W Vindicator, Ribcagebreaker słychać to szczególnie wyraziście, bo doprawdy śpiewanie pod Byforda z lat 80 tych nie bardzo tu się sprawdza. W Rockin Through the Night trochę szwajcarskiego hard'n'heavy spod znaku KROKUS i chyba zupełnie niepotrzebnie...
Znakomicie (w kwestii instrumentalnej) prezentuje się bardzo szybki i melodyjnie ekspresyjny Relentless Assault, czasem jednak zespół wkracza na te obszary niby dobrego, ale niczego niewnoszącego grania power metalu w średnio szybkim tempie jak w Edge of the World czy w Beholders of the Claw. Knights of the Past pulsuje riffami typowymi dla NWOBHM i jest to najbardziej bujający rockiem numer na tym albumie. Jest sporo podobieństw w muzyce SIN STARLETT do takich szwajcarskich grup jak EMERALD czy PERTNESS z ostatniego okresu jednak na przykład Just When the Riot Begins brzmi jak skrzyżowanie PRIMAR FEAR i starego SAXON i jest to udane połączenie stylu niemieckiego i brytyjskiego zresztą podobnie jak Blood in the Streets, gdzie jest sporo zapożyczeń stylistycznych od painkillerowego JUDAS PRIEST.
Gra gitarzystów jest daleko od wirtuozerii, ale solidna i można na tym LP usłyszeć kilka bardzo porządnych solówek gitarowych. Jest to także udany występ nieoszczędzającego się perkusisty Elias Burri. Produkcja jest dobra, ale mogłaby być jednak lepsza. Gitary brzmią ostro i dosyć surowo, ale gdyby dodano im więcej ciężaru, całość dużo by zyskała. Bardzo dobrze brzmi natomiast perkusja, ale bas niestety został już zrealizowany nieinteresująco.
SIN STARLETT to dobry zespół, ale jak to bywa na ogół w przypadku grup szwajcarskich, zawsze jest jakieś "ale"...
ocena: 7,6/10
new 6.08.2018
2.Relentless Assault 06:03
3.Edge of the World 04:27
4.Just When the Riot Begins 04:38
5.Heavy Invaders 06:04
6.Blood in the Streets 04:11
7.Knights of the Past 04:52
8.Rockin' Through the Night 04:55
9.Vindicator, Ribcagebreaker 04:13
10.Crystal Elegy 02:00
11.Beholders of the Claw 04:42
rok wydania: 2012
gatunek: power metal
kraj: Szwajcaria
skład zespołu:
Elias Felber - śpiew
Jan Horat - gitara
Reno Meier - gitara
Pascal Werth - gitara basowa
Elias Burri - perkusja
oraz:
Thomse Weber - pianino (1,10)
To druga płyta formacji SIN STARLETT z Lucerny, na której grupa prezentuje klasyczny dla Szwajcarii power metal z elementami klasycznego heavy metalu, tym razem z nowym perkusistą Eliasem Burri. Wydana została w grudniu 2012 przez francuską wytwórnię Emanes Metal Records.
Chciałoby się zapytać, "czemu nie z nowym wokalistą?"
Zespoły szwajcarskie grające power metal to zazwyczaj dosyć średnie kompozycje i bardzo dobrzy wokaliści, którzy ciągną wartość tych kompozycji w górę. Tu jest odwrotnie i Feiber w wielu przypadkach niweczy dynamiczną i energiczną grę gitarzystów głosem płaskim, bezbarwnym i, co więcej, momentami śpiewa chyba do zupełnie innej muzyki.
Owszem, ubarwia on to wszystko różnymi formami wokalnej ekspresji, ale to zabieg zupełnie zbędny, bo muzyka jako taka broni się sama i to nawet dosyć skutecznie. Nieskomplikowane riffowo numery w stylu Headed by the Hexx, Heavy Invaders, czy też Blood in the Streets takie trochę nowocześnie "bojowe" są zrobione ciekawie, dzieje się w nich więcej niż można by się spodziewać, ale niestety wokal zdecydowanie psuje korzystne wrażenie. W Vindicator, Ribcagebreaker słychać to szczególnie wyraziście, bo doprawdy śpiewanie pod Byforda z lat 80 tych nie bardzo tu się sprawdza. W Rockin Through the Night trochę szwajcarskiego hard'n'heavy spod znaku KROKUS i chyba zupełnie niepotrzebnie...
Znakomicie (w kwestii instrumentalnej) prezentuje się bardzo szybki i melodyjnie ekspresyjny Relentless Assault, czasem jednak zespół wkracza na te obszary niby dobrego, ale niczego niewnoszącego grania power metalu w średnio szybkim tempie jak w Edge of the World czy w Beholders of the Claw. Knights of the Past pulsuje riffami typowymi dla NWOBHM i jest to najbardziej bujający rockiem numer na tym albumie. Jest sporo podobieństw w muzyce SIN STARLETT do takich szwajcarskich grup jak EMERALD czy PERTNESS z ostatniego okresu jednak na przykład Just When the Riot Begins brzmi jak skrzyżowanie PRIMAR FEAR i starego SAXON i jest to udane połączenie stylu niemieckiego i brytyjskiego zresztą podobnie jak Blood in the Streets, gdzie jest sporo zapożyczeń stylistycznych od painkillerowego JUDAS PRIEST.
Gra gitarzystów jest daleko od wirtuozerii, ale solidna i można na tym LP usłyszeć kilka bardzo porządnych solówek gitarowych. Jest to także udany występ nieoszczędzającego się perkusisty Elias Burri. Produkcja jest dobra, ale mogłaby być jednak lepsza. Gitary brzmią ostro i dosyć surowo, ale gdyby dodano im więcej ciężaru, całość dużo by zyskała. Bardzo dobrze brzmi natomiast perkusja, ale bas niestety został już zrealizowany nieinteresująco.
SIN STARLETT to dobry zespół, ale jak to bywa na ogół w przypadku grup szwajcarskich, zawsze jest jakieś "ale"...
ocena: 7,6/10
new 6.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"