Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Night Demon - Curse of the Damned (2015)
tracklista:
1.Screams in the Night 03:29
2.Curse of the Damned 04:58
3.Satan 03:02
4.Full Speed Ahead 02:36
5.The Howling Man 06:47
6.Heavy Metal Heat 03:04
7.Livin' Dangerous 04:30
8.Mastermind 04:06
9.Run for Your Life 03:04
10.Killer 03:12
11.Save Me Now 05:15
rok wydania: 2015
gatunek: heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
Jarvis Leatherby - śpiew, gitara basowa
Brent Woodward - gitara
Dustin Squires - perkusja
Kalifornia to wielki i bogaty stan, gdzie przydarzyć się może wszystko, w tym nawet pojawienie się czystego gatunkowo NWOBHM. To zdarzyło się w Ventura i trzyosobowa ekipa NIGHT DEMON pod wodzą Jarvisa Leatherby (a właściwie Jeffa Hershey'a) zamieniła na muzyczną opowieść literacki horror "Blood Sacrifice".
Ten debiut NIGHT DEMON jest dokładnym, stylistycznym odwzorowaniem brytyjskiego grania pierwszej i najbardziej wpływowej fali nurtu NWOBHM i zawiera w sobie kwintesencję najwcześniejszego IRON MAIDEN, DIAMOND HEAD, ANGELWITCH i wielu innych czołowych grup tego okresu w UK. Zawiera muzykę bardzo prostą, ale w szybkich numerach porywającą jak w Screams in the Night, a wolniejszych przesyconą okultystycznym klimatem i nieraz z fantastycznymi refrenami jak w Satan. Umieją oddać ten klimat, ten pewien chłód i zdystansowanie ekip tamtych czasów i to słychać w dosyć energicznym Full Speed Ahead. Posiłkują się słuchowiskową narracją takich grup jak PAGAN ALTAR czy WITCHFINDER GENERAL w ponurym i pełnym okultystycznego mroku The Howling Man, a zarazem ultra klasycznym riffowo dla wczesnego DIAMOND HEAD The Howling Man. Wspaniałe, przepiękne jest to nagłe przejście do wolnego przesyconego rockiem lat 70tych grania w drugiej części tej kompozycji.
Te bardziej rockowe, przebojowe podjazdy wspaniale realizują w porywających Heavy Metal Heat, w Livin' Dangerous.
Łagodniejszy styl, ten rock/metalowy trochę romantyczny NWOBHM zaprezentowali w rytmicznym, gęsto akcentowanym basem Mastermind, ale i tu w pewnym momencie dorzucają nutkę DIAMOND HEAD. Tak jak na początku albumu Screams in the Night, tak i pod koniec NIGHT DEMON dewastuje kapitalnym rytmicznym Run for Your Life, ale nie w stylu IRON MAIDEN, a raczej znakomitego debiutu DEF LEPPARD. Majstersztyk jeśli chodzi o refren oraz powiązania basu z gitarą rytmiczną. Co tu dużo mówić, rewelacyjny w manierze debitu DIAMOND HEAD jest także Killer.
Ta motoryka, ten zamierzony chłód! Ekstraklasa po prostu. A na koniec odpowiednia dawka occult, mroku, horroru i heavy metalu w finale opowiedzianej tu strasznej historii. To Save Me Now i tu już inspiracji musi każdy sobie poszukać sam...
Jarvis Leatherby ma głos idealny do odtwarzania i powielania stylu frontmanów brytyjskich z pierwszych lat 80tych, Brent Woodward z pewnością słuchał wiele z tego, co najlepsze w gitarowych patentach tamtego okresu. Grają tak idealnie w konwencji NWOBHM, że gdyby słuchać tego "w ciemno", to można by sobie zadać tylko jedno pytanie - "Co to za zespół z obszaru muzycznego Newcastle i dlaczego go nie znam?!"
Do tego to brzmienie! To brzmi jak albumy z Neat, ale te, na które ta skąpa dosyć wytwórnia nie pożałowała pieniędzy na produkcję. Absolutny oldschool!
Ogólnie, to jest być może najbardziej stylowy album z muzyką NWOBHM jaki powstał poza Wielką Brytanią, a na pewno poza Europą. Zespół zdobył duże uznanie już niemal po premierze tej płyty i nagle muzycy z Ventura stali się sławni.
Jarvis Leatherby w roku 2016 zaangażował się w reaktywację legendarnego CIRITH UNGOL, nie przeszkodziło mu to jednak w nagraniu w roku 2017 drugiej płyty NIGHT DEMON.
ocena: 9,5/10
new 15.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Night Demon - Darkness Remains (2017)
tracklista:
1.Welcome to the Night 03:51
2.Hallowed Ground 03:53
3.Maiden Hell 02:43
4.Stranger in the Room 04:09
5.Life on the Run 03:34
6.Dawn Rider 03:22
7.Black Widow 03:26
8.On Your Own 03:27
9.Flight of the Manticore 04:06
10.Darkness Remains 05:31
rok wydania: 2017
gatunek: traditional heavy metal
kraj: USA
skład zespołu :
Jarvis Leatherby - śpiew, gitara basowa
Armand John Anthony - gitara
Dustin Squires - perkusja
Druga płyta NIGHT DEMON ukazała się nakładem Steamhammer w kwietniu 2017 roku. Nowym gitarzystą jest tutaj Armand John Anthony i trzeba zauważyć, że jego styl gry ma określony wpływ na całość muzycznego obrazu, jaki ekipa z Kalifornii namalowała na tym LP.
Ta płyta, nadal osadzona w realiach brytyjskiego grania z lat 80 tych jest jednak nieco inna od poprzedniej. O ile w roku 2015 inspiracje czerpane były przede wszystkim z bardziej żywiołowego mainstreamowego grania NWOBHM, to tym razem można też zauważyć wyraźne odniesienia do tego kręgu muzycznego, który reprezentował w tym czasie nomen omen angielski DEMON. Ta bardziej rockowa, elegancka muzyka DEMON w nieco mocniejszej oprawie przebija zdecydowanie w Welcome to the Night, w dużym stopniu także w Hallowed Ground, choć naturalnie jest to zrobione bardziej po amerykańsku, mocniej i brzmi to bardzo świeżo. Ta pewnego rodzaju melodyjna melancholia DEMON tu przybiera formę bardziej zdecydowaną, silniej akcentowaną w gitarowych riffach dumnie galopujących jak właśnie w Hallowed Ground.
Jest tu oczywiście także pewna porcja nawiązań do bardziej mainstreamowego inspirowanego rokendrolem szybszego grania brytyjskiego w Maiden Hell ze znakomitymi zadziornymi atakami gitarowymi, także w solo Anthony'ego. Fantastycznie brzmi na tym albumie inspirowany graniem lat 70 tych i BLACK SABBATH (w pewnych riffach), ale nowocześnie brzmiący i bardzo przebojowy w tych umiarkowanych tempach Stranger in the Room, który gdy przyspiesza jest naprawdę dewastujący w tych riffowych transpozycjach... IRON MAIDEN.
Tradycyjny heavy metalowy Life on the Run jest znakomity, odtwarzając pewne klimaty DIAMOND HEAD z "Canterbury" i to sposób zdecydowanie bardziej energiczny i zachwyca tu prostota wykorzystanych tu środków, przy czym to przyspieszenie na koniec jest zrobione genialnie! Dokładnie to samo można powiedzieć o Dawn Rider i wielkim plusem muzyki NIGHT RIDER jest to umiarkowane, ale jednak słyszalne turbodoładowanie metalu NWOBHM, możliwe także dzięki doskonałemu wykorzystaniu współczesnej techniki nagraniowej. Ta płyta pod tym względem została zrealizowana wspaniale. Bas mruczy, gitara jest mocna i soczysta, perkusja wyrazista, a całość ma styl "sharp & clear" z nastawieniem na idealny "clear".
Hity, hity, melodyjne, jakże tradycyjne w formie i melodiach hity. Kolejny to maidenowski Black Widow i tak w Europie gra tylko MONUMENT. Zniszczenie! W rytmicznym On Your Own coś z BLITZKRIEG, coś z SATAN, a te ornamentacje gitarowe są wyborne. Kolejny popis NIGHT DEMON to niemal speedowy i także inspirowany IRON MAIDEN instrumentalny Flight of the Manticore. Och, maestria bez słów!
I na zakończenie śpiewany z wykorzystaniem przetwornika mocarny song heroiczno - romantyczny Darkness Remains. Po prostu przepiękne...
Rzecz jasna bas Jarvisa jest wyeksponowany, pracuje jak druga gitara, ale warto także wspomnieć o jego wybornym występie wokalnym. Po prostu on umie śpiewać, on umie śpiewać brytyjski metal nie gorzej, niż najlepsi wokaliści tamtej epoki, a często jest po prostu zdecydowanie lepszy. Cała ekipa jest tu zresztą fenomenalna.
NIGHT DEMON doprowadził pewne rzeczy w swojej muzyce do absolutnej perfekcji, idealnie trafił z soundem i nagrał płytę po prostu perfekcyjną w stylu oldschool, a to jest doprawdy ogromna sztuka! Pewna liczba recenzentów szukała tu jakichś słabszych momentów, twierdziła, że znalazła, ale ja nie znalazłem.
Wspaniała płyta! Czasy się zmieniają i brytyjski tradycyjny metal gra teraz najlepiej NIGHT DEMON z Kalifornii.
ocena: 10/10
new 21.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Night Demon - Outsider (2023)
tracklista:
1.Prelude 02:18
2.Outsider 03:50
3.Obsidian 03:57
4.Beyond the Grave 06:21
5.Rebirth 03:35
6.Escape from Beyond 03:47
7.A Wake 03:27
8.The Wrath 07:26
9.The Last Day 02:30
rok wydania: 2023
gatunek: traditional heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
Jarvis Leatherby - śpiew, gitara basowa
Armand John Anthony - gitara
Dustin Squires - perkusja
Fantastyczny band z Kalifornii zamilkł po roku 2017 na zbyt długo. No, ale w końcu jest nowa płyta, wydana przez potężną wytwórnię Century Media Records w marcu 2023 roku.
Trio to samo, lecz muzyka nieco inna. Oczywiście dalej jest to tradycyjny heavy metal, jednak zespół odpłynął z Wysp Brytyjskich na rodzinny kontynent i tym razem znacznie więcej jest tu odniesień do klasycznego metalu amerykańskiego, zagranego w konwencji NWOTHM.
Początek po intro w postaci tytułowego Outsider jeszcze taki hybrydowy, bo w niezbyt interesujący amerykański przewodni motyw główny (taki radiowo heavy rockowy) wpleciono jasne odniesienia do BLACK SABBATH z lat 70tych i suma realnie nie jest wartością dodaną na tym albumie. Obawy, czy czasem nie będziemy tym razem mieli do czynienia z czymś w rodzaju twórczości WHITE WIZZARD, czy też TWISTED TOWER DIRE w słabej formie rozwiewa dynamiczny Obsidian. Jaka moc prostego riffu głównego, jakie pełne energii parcie do przodu! Kapitalnie zrobione i zagrane. Zresztą zaśpiewane też, bo forma Jarvisa znakomita i ten nadal młodzieńczy wokal tu wbija w glebę, jest archetypowy dla gatunku, ale tylko w tym obszarze, w którym frontmani wiedzą o co chodzi w takiej muzyce. Mix TWISTED TOWER DIRE i WIDOW mamy we wspaniałym, lekko chuligańskim Rebirth, ale jest i wolniejsza, niemal stoner doomowa metalowa część instrumentalna. Ciekawe połączenie. Escape from Beyond ma wolniejszy, romantyczny refren i też mamy tu pewien kontrast z energicznymi atakami w zwrotkach. Akustycznie i nad wyraz łagodnie prezentuje się balladowy A Wake i to taka nostalgiczna wycieczka może nawet w lata 70te XX wieku i proto metal w drugiej części. Może nie genialne, ale słucha się z przyjemnością.
Dwa utwory są znacznie dłuższe od pozostałych i zdecydowanie nastawione na klimat. Epicko i dostojnie grają w mocno akcentowanym basem Beyond the Grave, gdzie partie wokalne są w znacznej mierze nadzwyczaj łagodne, a melodia nastrojowa i refleksyjna, przy czym tak delikatnie i ze smutkiem w głosie śpiewa Jarvis Leatherby... Potem to narasta, przyspieszają nadal pozostając dostojnymi i pełnymi spokoju i jest porywająco w tym fragmencie. The Wrath też toczy się w wolnym dosyć tempie i tu jest onirycznie, klimatycznie z zaskakującym, nagłym przyspieszeniem i surową aranżacją w tym fragmencie. Sporo kontrapunktów, jednak tylko kilka pulsujących zagrywek gitarzysty Armanda powoduje szybsze bicie serca. Długa, akustyczna końcówka, za długa. Bonusowy dla wersji CD The Last Day jest tylko umiarkowanie interesujący.
Czasem, choć na szczęście coraz rzadziej, zespoły NWOTHM stylizują się w brzmieniu na ubogi technicznie styl biednych ekip lat 80tych. NIGHT DEMON taki nie jest. Realizacja tej płyty, brzmienie masywnych i ciepłych gitar, mocnego basu i siły bębnów i klarowności blach jest po prostu wspaniała. Czego się jednak można było innego spodziewać, skoro zrobił to Mistrz Brad Boatright w studio Audiosiege w Portland (Oregon), kuźni niepowtarzalnego dla każdej ekipy soundu? To jest jednak prawdziwy Mistrz!
NIGHT DEMON bardziej amerykański niż brytyjski to nadal bardzo dobry zespół, jednak nie fascynuje tak, jak w poprzednim dziesięcioleciu, gdy przypominał o potędze NWOBHM.
ocena: 8,3/10
new 18.03.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
|