02.10.2019, 18:01:50
Astralion - Astralion ( 2014)
tracklista:
1.Mysterious & Victorious 05:22
2.The Oracle 05:34
3.At the Edge of the World 04:11
4.When Death Comes Knocking 04:32
5.We All Made Metal 05:41
5.We All Made Metal 05:41
6.Black Sails 05:36
7.To Isolde 05:26
8.Computerized Love 05:26
9.Mary (Bloody) 06:06
10.Five Fallen Angels 05:14
11.Last Man on Deck 13:16
rok wydania: 2014
gatunek: melodic power metal
kraj: Finlandia
skład zespołu:
Ian E. Highhill - śpiew
Hank J. Newman - gitara
Krister Lundell - gitara basowa
Aki Kuokkanen - perkusja
Tuomas "Thomas Henry" - instrumenty klawiszowe
Aki Kuokkanen - perkusja
Tuomas "Thomas Henry" - instrumenty klawiszowe
Po rozwiązaniu OLYMPOS MONS jego byli członkowie Ian E. Highhill i Krister Lundell postanowili połączyć siły z gitarzystą i grającego melodyjny power/thrash THE ADDICATION Hankiem J. Newmanem, a po kliku nieudanych próbach z różnymi perkusistami ostatecznie zespół wsparł drugi z członków tej ekipy Aki Kuokkanen, który tu wystąpił pod artystycznym pseudonimem Arnold Hackman. ASTRALION uformował się w latach 2011-2012 i w 2014 przedstawił swój pierwszy album nakładem renomowanej wytwórni niemieckiej Limb Music.
Ta płyta zaczyna się niestety bardzo niefortunnie, bo od kompozycji Mysterious & Victorious, melodic power metalowego numeru z masywnymi klawiszami, która brzmi jak odkurzony numer z debiutu EDGUY i skrzyżowany ze "wspaniałą" stylistyką narracyjną FREEDOM CALL. Tworzenie zespołów dla prezentowania podobnych rzeczy to jest po prostu strata czasu.
Gdy jednak zaczyna rozbrzmiewać znacznie bardziej poukładany, rytmiczny The Oracle z gustownym klawiszowym wstępem i bojowymi litaurami, a potem niebawem wchodzi refren, to po prostu szczęka opada ze zdumienia. Coś wspaniałego i nic takiego na dwóch płytach OLYMPOS MOONS nigdy się nie pojawiło. Fenomenalny refren, zaśpiewany brawurowo przez Highhilla. Tu też dopiero można usłyszeć, że Newman to naprawdę ma talent do melodyjnych gitarowych ornamentacji. Jasne, że to nadal jest coś w stylu EDGUY, ale tego najbardziej szlachetnego i wartościowego EDGUY.
At the Edge of the World jest trochę w stylu disco polo w klawiszach, to jest także taki znacznie nowszy kontrowersyjny rock/metalowy i radiowy EDGUY w gładszej fińskiej formie i może jest tu też z tego łagodnego grania SONATA ARCITCA ze starszych albumów... Niezłe, ale bardzo wtórne, niestety. Jeszcze bardziej pod Sonatę jest to wszystko zrobione w When Death Comes Knocking, ale to taka szybka i pełna rozmachu SONATA ARCTICA z pierwszej płyty, podlana sosem tych nieco bardziej napuszonych refrenów z linii OLYMPOS MOON, ale i ponownie, cóż poradzić, FREEDOM CALL. Podobnie solo... och nie. Potem deklarują - We All Made Metal, faktycznie jest metal, ale taki inspirowany chyba najbardziej trochę bardziej nadętym STRATOVARIUS. Doprawdy nic specjalnego ani w refrenie, ani w zwrotkach.
Im dalej tym ta Finlandia bardziej spycha Niemcy na przedpola i Black Sails jest kolorowy i pełen marynarskiej dumy, ale okręt wypływa bez wątpienia z Helsinek. Sporo z OLYMPOS MONS i to z pierwszej płyty, bo gitara jest dosyć masywna i pojawiają się te same zagrywki gitarowe, jakie można było tam usłyszeć. Trochę takiej neoklasyki w stylu grup na S w solo, ale Hank J. Newman doprawdy imponuje. Jest w tym wszystkim dużo takiej barwnej naiwności późnego DREAMTALE, także w pełnym emocji łagodnym songu To Isolde oraz w speed power melodic Computerized Love i może dobrze, że to idzie w tym kierunku, a nie hermetycznej progresywnej melodyjności. Naiwne, mimo wszystko i z kolei powstaje pytanie czy jest potrzebny drugi DREAMTALE. Ale w Computerized Love są komputerowe Hammondy, więc warto!
W Mary (Bloody) taki bardziej dynamiczny power znów chyba bardziej niemiecki, ale gdy Ian E. Highhill zaczyna śpiewać dziewczęcym głosem, to natychmiast chce się, by ten refren "pierwszej naiwnej" natychmiast przeszedł do historii.
W Five Fallen Angels znowu trochę za wysoko śpiewa do melodii radosnego DREAMTALE, momentami spoglądając na FREEDOM CALL. No klasyka, po prostu!
Finowie nie byliby Finami, gdyby na końcu nie umieścili epickiego melodic metalowego kolosa. Tu jest morski Last Man on Deck i jest to kolos sympatyczny. Mocne klawisze to prowadzą, jest szum morza, jest smutne pianino i smutny wokal Highilla, teatralny, piękny technicznie. Patetycznie, pompatycznie i doprawdy stylowo to jest zrobione. No i trzyma poziom w dalszej mocniejszej części. Rozmach jest i epicko w każdej sekundzie. Może nie tak epicko, jak gdyby to było o hoplitach, ale zawsze coś. Lepsze niż te długaśne tasiemce znanych grup fińskich na S, z których to kompozycji, poza ziewaniem, niewiele wynika.
Każdy tu dołożył coś dobrego od siebie, a poza gitarzystą najwięcej Aki Kuokkanen, bo on jest perkusistą, który potrafi i chce grać, co udowodnił potem jeszcze kilkakrotnie. Ian E. Highhill jest nadspodziewanie kreatywny, zmienny jak kameleon, ale parę razy z tymi środkami artystycznego wyrazu to nieco przesadził.
Brzmienie świetne, a pewne skojarzenia niemieckie wynikają także z tego, że mastering to dzieło Mistrza Markusa Teske. Gitara niemiecka w soundzie jak najbardziej.
ASTRALION zagrał to co chciał, a że przy tym zagrał przede wszystkim jak DREAMTALE z tego okresu, to już chyba czysty przypadek. Dla fanów DREAMTALE i fińskiego power metalu z klawiszami pozycja obowiązkowa, a posłuchać kapitalnego The Oracle polecam wszystkim.
ocena: 7,5/10
new 2.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"