Precious
#1
Precious - To Glory We Steer (1990)

[Obrazek: R-4567882-1368618514-8470.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Burning Vengeance 03:37     
2. Shock Wave 03:20     
3. Back to the Memory 04:30     
4. Immortal Oath 05:39     
5. Blasting Your Head 04:42     
6. Wasting My Time 05:28     
7. Die for Glory 06:39     
8. Shining Through the Night 05:08

Rok: 1990
Gatunek: Melodic Power/Heavy Metal
Kraj: Japonia

Skład:
Eiji Fukagawa - śpiew    
Akira Kajiyama - gitara
Takanobu Kimoto - bas
Kentaro Okano - perkusja
Yusuke Takahama - instrumenty klawiszowe

Precious zostało założone w złotej erze metalu Japonii, w 1986 roku w Tokyo i od razu udało im się podpisać kontrakt z wytwórnią Mandrake Root, ale debiut pojawił się dość późno, bo w 1990 roku.
Coś z Anthem, coś z Concerto Moon, które pojawi się za kilka lat, może i Ark Storm, ale te nawiązania raczej nie dziwią, biorąc pod uwagę, że basista kilka lat później będzie współpracować z Concerto Moon, Double Dealer, a Takahama będzie klawiszowcem Anthem. Gitarzysta też lata później nawiąże ciekawą współpracę z wokalistą Double Dealer, gdzie zaliczy gościnny występ i Saber Tiger, gdzie Kimoto również wystąpi.

Sam album raczej krótki, bo ledwie 40 minut i są to kroki nieśmiałe w stronę neoklasyki, a szkoda, bo Burning Vengeance tylko by zyskał, gdyby gitarzysta bardziej puścił wodze fantazji.
Kiedy ma wolną rękę, gra ciekawie jak w Back to the Memory, chociaż tam zabrakło planu drugiego, bo tło klawiszowe i cofnięta perkusja to za mało. Immortal Oath to klasyczjnie zagrana wolniejsza kompozycja i tu znów jest wyborne solo i świetny refren.
Jedyny refren, który odstaje, a jednocześnie zapada w pamięć jest Blasting Your Head, w którym jest zapowiedź grania Concerto Moon w stylu amerykańskim. Die for Glory również bardzo dobry, chociaż tutaj słychać, że przydałby się wokalista o mocniejszym głosie. Wieńczący album wyluzowany Shining Through the Night dobry, nieco heavy metalowy, ale Anthem jednak takie rzeczy grało lepiej.

Brzmienie jest solidne i dobrze słychać każdy instrument, chociaż są momenty, kiedy bas jest za bardzo cofnięty na rzecz klawiszy, które nie zawsze tworzą ciekawe tło. Trochę szkoda, bo w Die for Glory świetnie to brzmi, kiedy bas prowadzi wszystko razem z solem gitarowym.
Wokalnie jest dobrze, bywali lepsi, bywali gorsi, Eiji Fukagawa to wokalista środka, który nie fałszuje, ale i nie czaruje. Gitarowo jest dobrze i szkoda trochę, że momentami grają tak nieśmiało i oszczędnie, ale jest solidnie.
Ogólnie to płyta po części odtwórcza, a po części może i trochę wizjonerska, bo są style zespołów, które nadejdą, a z którymi część muzyków będzie współpracować. Kompozycji złych nie ma, głównie dobre, czasami jest przebłysk jak Die For Glory, ale chciałoby się, aby takich przebłysków było więcej.
Drugiej szansy zespół nie dostał i jakiś czas po debiucie się rozpadł, prawdopodobnie pod naporem kwitnącej sceny jrocka i visual kei. Trochę szkoda, bo mogli sporo zdziałać.


Ocena: 7.8/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości