Voyager
#1
Voyager - V (2014)

[Obrazek: R-9211756-1476735381-4639.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hyperventilating 04:41     
2. Breaking Down 04:35     
3. A Beautiful Mistake 05:02     
4. Fortune Favours the Blind 01:02     
5. You the Shallow 04:33     
6. Embrace the Limitless 03:06     
7. Orpheus 04:19     
8. The Domination Game 04:30     
9. Peacekeeper 04:47     
10. It's a Wonder 05:11     
11. The Morning Light 05:57       
12. Summers Always Come Again 02:21       
13. Seasons of Age 04:40

Rok: 2014
Gatunek: Progressive Melodic Metal/Rock
Kraj: Australia

Skład:
Daniel "Nephil" Estrin - śpiew, instrumenty klawiszowe
Scott Kay - gitara
Simone Dow - gitara
Alex Canion - bas, śpiew
Ashley Doodkorte - perkusja

Trzy lata minęły od świetnego The Meaning of I, w międzyczasie zaszła zmiana w składzie i odszedł perkusista Mark Boeijen, na którego miejsce dość szybko znalazło się zastępstwo. Za bębnami zasiadł Ashley Doodkorte z bliżej nieznanego i groove metalowego Pyromesh.

Hyperventilating jest wspaniały i to bezpośrednia kontynuacja tego, co było poprzednio. Świetny refren, budowanie napięcia, zmiany w brzmieniu jednak już słychać i gitary nie tną już z taką chirurgiczną precyzją. Jest bardziej rockowo w Breaking Down, podobnie w bardzo bujającym A Beautiful Mistake. Fortune Favors Blind nawet się nie umywa to Time to Know z płyty poprzedniej jako przerywnik i to jest już granie bardziej eksperymentalne.
Może pewną pozostałością płyty poprzedniej jest You, The Shallow i jest niezły, chociaż melodia jest dość przeciętna i tutaj głównie ratuje to wszystko Estrin w refrenie. Pewnym pokłosiem jest też Embrace the Limitless, który jest trochę zbyt przesłodzony, dlatego też chyba po nim jest Orpheous, w którym jest growl, aby nie posądzić zespół o słodzenie.
Poza partiami z growlem jednak to jest tutaj trochę cukru i przy agresywniejszych momentach w części środkowej słychać krok wstecz, jeśli chodzi o brzmienie. The Domination Game może się podobać, bo próbuje uchwycić ducha płyty poprzedniej, ale melodia niestety przeciętna i czuć tutaj lekki ukłon w stronę USA.
It’s Wonder wyznacza już nowy kierunek dla zespołu, grania lżejszego, jeśli chodzi o ciężar, ale i mniej melodyjnego, a bardziej eksperymentalnego. To samo można powiedzieć o dość bezbarwnym The Morning Light, w którym poza intrem inspirowanym Terminatorem nie ma nic, bo to granie znów dość słodkie.
W razie wątpliwości, że mamy do czynienia z rockiem i to jest kierunek, w którym zespół chce iść jest Summer Always Comes Again. Seasons of Age to zakończenie dobre, ale czegoś tutaj zabrakło.

Brzmienie zmiękczone względem poprzedniego albumu, ale nadal dobre. Estrin śpiewa świetnie, chociaż momentami mechanicznie, ale to raczej zamierzone działanie niż brak umiejętności. Sekcja rytmiczna świetna i Doodkorte okazał się bardzo dobrym perkusistą, Canion też się spisał, chociaż czasami gdzieś przepada w tym wszystkim.
Inna płyta niż poprzednia, chociaż są momenty, gdzie można wyczuć, że to kontynuacja. Ostatecznie jednak to płyta bardziej progresywna, rockowa i eksperymentalna. Nie jest zła, ale pod pewnymi względami jest to krok wstecz względem The Meaning of I.
Chyba że ktoś stawia wyżej progresję i drobne eksperymenty. Takie osoby będą zachwycone.
Własnej tożsamości i stylu jednak odmówić im nie można.
 
Ocena: 7.4/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Voyager - Ghost Mile (2017)

[Obrazek: R-13701526-1559323309-4587.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Ascension 05:22     
2. Misery Is Only Company 05:01       
3. Lifeline 04:45       
4. The Fragile Serene 04:55     
5. To the Riverside 02:09       
6. Ghost Mile 04:18     
7. What a Wonderful Day 03:12       
8. Disconnected 04:52       
9. This Gentle Earth (1981) 03:28       
10. As the City Takes the Night 06:25

Rok: 2017
Gatunek: Progressive Melodic Metal
Kraj: Australia

Skład:
Daniel "Nephil" Estrin - śpiew, instrumenty klawiszowe
Scott Kay - gitara
Simone Dow - gitara
Alex Canion - bas, śpiew
Ashley Doodkorte - perkusja

Kolejne trzy lata mijają, i pojawia się kolejna płyta Voyager. Żadnych zmian w składzie, wytwórnią znów jest Iav Records, muzyka to kontynuacja V, chociaż jest mocniej.

Słychać to już Ascension, chociaż tym razem brzmienie jest mocniejsze i czytelniejsze niż poprzednio i świetnie słychać bas. Słychać mieszaninę gatunków, szczególnie w środkowej części, która jest fatalna. Mocniejsze brzmienie nie oznacza jednak mocniejszej muzyki i nadal jest to zagrane tak słodko, jak poprzednio. Misery is Only Company zaczyna się obiecująco, dalej jednak jest to granie zmiękczone i bardziej granie dla sztuki z dość przeciętnym refrenem.
Lifeline jest dobre, ciekawa mieszanina gatunków i śpiew Estrina, ale w środkowej części czegoś zabrakło, a sam refren to bardziej melodic metal. The Fragile Serine mija beznamiętnie, a To The Riverside to tradycyjny dla zespołu przerywnik.
Ghost Mile to prawdopodobnie najlepsza kompozycja na płycie, bo ma w sobie wszystko, co najlepsze z The Meaning of I bez niepotrzebnego wydziwiania i eksperymentów. To samo można powiedzieć o What a Wonderful Day z wyraźnie podkreśloną melodią i refrenem. This Gentle Earth to znów rock.
As The City Takes the Night to solidne zakończenie, lepiej zagrane niż to, co było na płycie poprzedniej i chyba słychać, czego tam brakowało.

Płyta zagrana mocniej niż poprzednio, z lepiej zaznaczonymi melodiami i refrenami. Sama sekcja też ma więcej do pokazania i lepiej wszystko jest ustawione i tym razem bas nie ginie pod gitarami.
Może w tej całej pozytywności zespołu brakuje mi tego klimatu refleksji i zadumy, jaki był na The Meaning of I, a do którego momentami próbują nawiązywać. Słychać jednak, że to już przeszłość.
Estrin świetny jak zwykle i tutaj nie można się do czegokolwiek przyczepić.
Dobra płyta, pewniej zagrana i bardziej przemyślana, chociaż to już nie 2011, niestety.

Zespół nagrał w 2019 roku płytę Colours In the Sun i czuć, że to nadal ten zespół, głównie za sprawą wokalisty i aranżacji, jednak więcej tam jest grania eksperymentalnego i rocka, który jest poza kręgiem tematycznym tej strony. Metalu jest o połowę mniej. Może kiedyś.
 
Ocena: 7.7/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości