Pandora's Key
#1
Pandora's Key - Yet I Remain (2024)

[Obrazek: 1183645.jpg?0601]

Tracklista:
1. 1779 03:18     
2. De Bockereyder 04:52     
3. Ariadne 04:57     
4. Freedom’s Call 03:43     
5. Falls the Shadow 03:16     
6. The Keening 06:16     
7. Kindling Ilre 03:50     
8. The Flying Dutchman 03:33     
9. Icarus 05:06     
10. Per Ardua 06:26

Rok wydania: 2024
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Holandia

Skład zepsołu:
Vera Velhuizen - śpiew
Rik van Schaaik - śpiew
Sebastiaan Pongers - gitara
Bram Luiken - gitara
Regine Lotstra - bas
Dimmy Marcelissen - perkusja


PANDORA'S KEY powstało w 2014 roku, ostatecznie działalność rozpoczęła się w 2017 roku, kiedy udało się Sebastiaanowi Pongers i Regine Lotstra zebrać skład, aby nagrać EP. Grupy nie udało się utrzymać zbyt długo i w 2018 roku Pongers i Lostra zostali ponownie sami. Kolejna lata mijały, były różne wizje muzyki (w tym wiolonczelista, który ostatecznie zagrał tylko na koncercie). Prace nad składem trwały do 2023 roku, kiedy to pozyskano wokalistę Rik van Schaaik.
Nie udało się zainteresować materiałem żadnej wytwórni i debiut zostanie wydany nakładem własnym 27 stycznia 2024 roku.

Zaczyna się obiecująco w skandynawskim stylu De Bockereyder i jest to niezła prezentacja warsztatu i swoich pomysłów. Tutaj obecna jest wczesna TRISTANIA z typowo szwedzką melodią i typowo holenderską, death metalową szorstkością. Rik van Schaaik śpiewa bardzo dobrze i głęboko. Brutalne partie brzmią lepiej niż w MAYAN, tylko czy to momentami musi być tak brutalne, jak THANATOS?
Kontrasty MAYAN z lżejszymi przedstawicielami Female Fronted Metal są ciekawe, jak ładny i rozmarzony NIGHTWISH w Ariadne, gdzie cudownie śpiewa debiutantka Vera Velhuizen. Bardzo ładny głos, który bez problemu przebija się przez surowe natarcia, czasami jednak ten element MAYAN jest przesadzony, jak w Kindling Ire.
Produkcja własne nie jest niczym złym, ale są momenty, kiedy jest ona fatalna i uwypukla płaskie brzmienie perkusji jak w Fredoom's Call czy Falls the Shadow, gdzie została kompletnie stłamszona, aby zaznaczyć i tak mało słyszalne chóry. Ten chaos produkcyjny rzutuje na całość i szkoda, że żadna wytwórnia nie chciała dać im szansy. The Keening we wstępie przypomina bardziej BIOMECHANICAL ale po kakofonii dźwięków jest bardzo przyjemne inspirowanie się EPICA. Są próby stworzenia wielu planów i klawisze są tutaj bardzo dobre, ale głucha perkusja i płaskie gitary nie przekonują i refren jest bardzo przeciętny. GWYDION uderza w The Flying Dutchman i wyszło to średnio. Najlepszy na tym albumie jest Icarus, konkretny, power metalowy, prosty i bez nadmiaru bojowych ryków. Szybko i rytmicznie z łatwo zapadającym w pamięć refrenem.
Na koniec marszowy Per Ardua i to takie granie pomiędzy EPICA i TRISTANIA, ale zupełnie bez treści, po prosztu sześć minut przelatuje i niewiele z tego zostaje w pamięci.

Warsztat jest dobry, a kompozycje w miarę równe, ale chwilami brakuje tutaj balansu pomiędzy dobrem i złem. Chwilami za bardzo i za ostro grają, co brzmi bardziej jak chęć zainteresowania fanów THANATOS.
Na lepszym brzmieniu by skorzystali, ale czasu się cofnąć nie da i jest obiecujący, ale jeszcze niedoszlifowany i niedopracowany holenderski debiut.
Pozostaje obserwować i liczyć na więcej i lepiej.


Ocena: 7.3/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości zespołu PANDORA'S KEY.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości