Stratosphere
#1
Stratosphere - Fire Flight (2010)

[Obrazek: R-4463931-1365603576-9208.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Russian Summer 03:43
2.The Battle Within 04:20
3.Enemy of My Soul 05:13
4.Street of Moscow 03:49
5.Rendezvous 03:57
6.Shining Star 04:54
7.China Girl 04:51
8.Princess of the Night 05:33
9.VIP 05:49
10.Fire Flight 04:06

rok wydania: 2010
gatunek: melodic neoclassical metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Göran Edman - śpiew
Jonas Larsen - gitara
Anders Borre Mathiesen - gitara basowa
Jim McCarty - perkusja
Jeppe Lund Sorensen - instrumenty klawiszowe


Nie jest do końca jasne, czy STRATOSPHERE był od początku planowany jako projekt jednorazowy, czy też optyka dalszych wydarzeń zmieniła go we właśnie taki. Inicjatorem i producentem tego albumu był Jeppe Lund Sorensen i gdy pomysł narodził się w w roku 2010, to Escape Music wydała go już w grudniu. Członkowie STRATOSPHERE to Szwedzi i Duńczycy oraz Amerykanin, w tym czasie niezbyt znani, poza oczywiście wokalistą Göranem Edmanem, którego nikomu przedstawiać nie trzeba.

Edman zazwyczaj kojarzony jest z ekipy Malmsteena i tym razem ponownie śpiewa w kompozycjach, które w dużej części można odnieść do tego co można było usłyszeć na "Eclipse" czy "Fire & Ice" i tu nie brakuje neoklasyki na rockowym fundamencie i bezpośrednich odniesień do melodyjnego metalu szwedzkiego z lat 80tych i 90tych.
Jedno trzeba powiedzieć od razu. Edman śpiewa na tym albumie po prostu fenomenalnie i może to jest nawet jego najlepszy całościowo występ w karierze. To słychać w pięknym wysublimowanym Russian Summer, to słychać także w bardziej heroicznym The Battle Within, który jeśli odnieść do Malmsteena, to jednak do starych czasów RISING FORCE. Bardzo eleganckie kompozycje zostały przygotowane na ten LP i zachwyca całość wykonania w tym szczególnie finezyjna, ale stosunkowo oszczędna gra gitarzysty Jonasa Larsena. Są tu elementy shredu neoklasycznego, ale wyważone, bez pirotechniki i nie odnosi się wrażenia epatowania gitarą na siłę i za wszelką cenę. Raczej to Edman jest na planie pierwszym, grają pod niego i partie instrumentalne nie są tu solą kompozycji. Melodie i refreny zaś jak najbardziej. Czasem bardzo delikatne i subtelne jak w balladzie Enemy of My Soul na neoklasycznym fundamencie w tradycji szwedzkiej, nie tylko Yngwie i odniesieniami do rocka lat 80tych i AOR. Ten AOR najwyższej próby słychać w Street of Moscow i rzadko słyszy się tak eleganckie kompozycje. I ten Edman tak urzekająco śpiewa... A w Rendezvous robi sobie przerwę i tu Larsen i Sorensen dają fenomenalny popis grania gitarowo-klawiszowego w układzie gdzie oba instrumenty są na planie równoległym i po prostu dewastują w pełnym finezji dynamicznym numerze, gdzie neoklasyka przeplata się z innymi gatunkami rocka i metalu. Absolutny hit!
Nostalgiczny i zarazem patetyczny i melodyjny Shining Star byłby na "Eclipse" ozdobą i tylko może China Girl jawi się jako przeciętna melodic metal/AOR kompozycja. Princess of the Night to rodzaj łagodnego hymnu o podniosłym charakterze i wysmakowanej melodii pełnej ciepłych emocji. Tak nawet wzrusza to jakoś... I chyba jeszcze bardziej wzrusza delikatny wstęp do VIP przypominający Snowman RAINBOW, a potem przyspieszają, są piękne chórki, energiczne riffy, nieco teatru i po raz kolejny znakomita melodia, zadziorna i potoczysta. A wykorzystanie motywów "Marsza Tureckiego" niezwykle pomysłowe. Kompozycja tytułowa umieszczona została na końcu i to instrumentalny popis ostro ustawionej gitary Jonas Larsen, płaczącej i rozpaczliwej w pełnej smutku melodii. Patos i niezmierna elegancja. Klasa, po prostu klasa!

I jeszcze raz powtórzę. Kapitalny występ Gorana Edmana. Wspaniały, bezbłędny technicznie śpiew pełen pasji i ekspresji.
Zachwyca wspaniała realizacja. Niesamowity, krystaliczny sound uwypukla każdy instrument oddzielnie i efekt jest rewelacyjny w tworzeniu głębi bez budowania na siłę planów dalszych. Jego autorem jest Martin Kronlund, który wcześniej pokazał klasę pracując między innymi z FIREWIND, CRYONIC TEMPLE i SARACEN.
Tylko tyle od STRATOSPHERE... W roku 2011 Jonas Larsen dołączył do słynnego ROYAL HUNT, gdzie występuje i nagrywa do dziś. Choć brak oficjalnych informacji o rozwiązaniu STRATOSPHERE wątpliwe jest, że ta ekipa jeszcze razem coś zrobi. A szkoda, bo ta płyta jest przepiękna.

ocena: 9,6/10

new 28.12.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości