Odin (JPN)
#1
Odin - Endless Journey (2014)

[Obrazek: R-7219954-1436459732-7406.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Fabula Aeternus 02:30     
2. Endless Providence 06:08     
3. Wind 04:35       
4. Daydream by the Sea 05:28       
5. The Prince of Babylone 05:56     
6. Awakening Again 03:42       
7. Please Show Me Your Map 03:17     
8. Reincarnation 05:40     
9. My Guiding Light 04:22     
10. The Moment 07:05

Rok: 2014
Gatunek: Power Metal
Kraj: Japonia

Skład:
Vocchang - śpiew
Yazin - gitara
Ryusa - gitara
Caesar - bas

Tyle jest zespołów, nazywających się THOR, VALHALLA czy inne epickie nordyckie nazwy, a zaskakująco mało ODIN. Nawet SLEIPNIRów jest więcej.
To jest jedyna oryginalna rzecz, jaka temu zespołowi wyszła, bo sama muzyka to ślizganie się po powierzchni przeciętności.
Tylko czego się spodziewać po projekcie pobocznym członków KNIGHST OF ROUND?
Zespół powstał w mniej więcej tym samym czasie, ale jego działalność została zawieszona w 2003, w 2014 roku postanowili jednak do niego powrócić i nagrać debiutancką płytę. Dlaczego pod nową nazwą trudno powiedzieć, ale tak jak album z 2010 roku, udało im się to wydać nakładem Black-listed Records.

Vocchang to był pierwszy wokalista KNIGHTS OF ROUND i zaśpiewał na debiucie, jednak tutaj członkowie i pan od miksu podjęli słuszną decyzję, że lepiej go schować za gitarami i sekcją rytmiczną. Co prawda nieco się podszkolił i teraz jest co najwyżej poprawny, ale nadal daleko mu do śpiewu dobrego.
Pod względem stylistycznym czy technicznym również to nie odbiega od poziomu ich macierzystego zespołu i jest prostoliniowy i słodki power metal japoński z drobnymi naleciałościami sceny fińskiej.
Sola są całkiem niezłe, jak to było w tamtym okresie dla zespołu, chociaż znacznie prostsze, najwięcej do powiedzenia mają gitarzyści chyba w Reincarnation, ale i tam nie ma zbyt wiele.
The Prince of Babylone to próba grania pod GALNERYUS i próba wykorzystania ich pomysłów i melodii jeszcze z okresu, kiedy był tam Yama-B, ale to tylko uwypukla, jak bardzo zaawansowanym zespołem jest GALNERYUS. Jest też oczywiście typowe metalowe mydło Daydream by the Sea, utrzymane w japońskim duchu, ale brzmi to okropnie i takie kompozycje najczęściej odstręczają od tej sceny. Przesłodzone, z irytującym zniekształceniem gitary - trochę szkoda, bo solo i tło klawiszowe są całkiem niezłe. Na takiej płycie nie mogło się obejść bez ballady i taką jest My Guiding Light zagrane przy pianinie. Okropne, zbyt przerysowane, sztuczne i przede wszystkim fatalnie zaśpiewane.
Daniem głównym jest tutaj 7 minutowy The Moment i znów tu jest coś z GALNERYUS, jest i STRATODAVRIUS, jest i litościwie przykryty orkiestracjami Voochang. Sama kompozycja zaskakująco dobra i gdyby był lepszy wokalista, o mocnym i wytazistym głosie i gitarzyści z większą inwencją, to by mógł być killer. A tak to jest dobry utwór, który wybija się na tle powerowej poprawności.

Za brzmienie odpowiedzialny jest tytan Mika Jussila, który współpracował z AT VANCE czy CHILDREN OF BODOM za czasów ich świetności i setkami innych. Zrobił, co mógł i trudno mu coś zarzucić, bo jak na taki zespół, swoją pracę wykonał bardzo profesjonalnie. Selektywne brzmienie, gdzie bas jest bardzo dobrze słyszalny (a jest czego posłuchać, bo Caesar ma talent), a za gitarami przytłumiony Vocchang. Nawet perkusista Yazin Ryusa, japoński brak Angelo Sasso, brzmi dobrze. Sporo pracy gitarzyści włożyli, aby automat nie brzmiał zbyt sztucznie i chyba największy wysiłek poszedł właśnie tam, zamiast kompozycje czy sola.
Kolejna płyta do dyskografii KNIGHTS OF ROUND, ostatnia na poziomie słuchalnym  i szczerze powiedziawszy na tym mogli działalność KOR zakończyć.
Zamiast tego, ODIN, choć nigdy nie został oficjalnie zawieszony, od 2016 nie przejawia oznak aktywności i jest traktowany nawet przez zespół jako alternatywa.
Raczej bez żalu.

Ocena: 6/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości