Arida Vortex
#1
Arida Vortex - Evil Sorcery (2003)

[Obrazek: R-6136894-1411991995-1815.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Invasion 00:52
2.Vortex 04:11
3.Break the Fetters 03:28
4.Revolution Time 04:20
5.Prison for My Soul 04:51
6.Autumn 06:32
7.Facing the Elements 02:26
8.Imagination 05:19
9.When Tomorrow Comes 04:40
10.Evil Sorcery 06:06
11.Abyss of Emptiness 02:14

rok wydania: 2003
gatunek: power metal
kraj: Rosja

skład zespołu:
Andriej Łobaszew - śpiew
Roman Guriew - gitary
Iwan Guriew - gitary
Denis Popow - gitara basowa
Anton Smoljanin - perkusja

Power metal nie był nigdy w Rosji wśród muzyków tak popularny jak classic heavy, gothic, czy ekstremalne style klimatyczne, a jeśli już ktoś grał power metal, to śpiewał go po rosyjsku. W roku 1998 w Moskwie powstał zespół ARIDA VORTEX, który postawił sobie za cel tworzyć muzykę eksportową, po angielsku i w stylistyce wyznaczanej przez aktualne trendy w europower metalu. Niewątpliwie duszą projektu byli od początku wysokiej klasy wokalista Andriej Łobaszew oraz gitarzysta Roman Guriew, którzy zebrali wokół siebie grupę bardzo utalentowanych muzyków. Początki działalności były trudne i dopiero po pięciu latach, w roku 2003 najsłynniejsza rosyjska wytwórnia CD Maximum wydała pierwszy album zespołu, zatytułowany "Evil Sorcery". Znalazły się na niej kompozycje w języku angielskim, z jednym bonusowym Улетай umieszczonym na życzenie wytwórni.

Trzeba od razu powiedzieć, że ARIDA VORTEX przebojem wdarł się tą płytą do rosyjskiej (i nie tylko) metalowej czołówki, pokazując przede wszystkim Europie i Azji, że Rosja to nie tylko ARIA. Choć pewne kręgi krytyków muzycznych w Rosji zarzucały grupie kosmopolityzm i rezygnację z narodowej tożsamości muzycznej, to wśród fanów zapanowała duma, że w końcu ktoś gra w Rosji power metal na poziomie godnym power metalowej Europy.
Trudno się nie zgodzić z taką opinią. Wyborny dynamiczny power metal w heroicznej odmianie przypominający HELLOWEEN  z czasów "Walls Of Jericho" to otwierający ten LP po intro Vortex, potem pełen pędu i energii skandynawski, czy bardziej szwedzki Break the Fetters. Zespół w ciekawy sposób rozgrywa także wolniejsze kompozycje z małą dawką mroku, przy czym wysoki wokal i zbyt lekkie refreny może nie do końca czynią z Revolution Time kompozycji najwyższej wartości. Jednak te dynamiczne ataki power metalowe w Prison for My Soul zbliżone do stylu flower fantasy power z Italii to już naprawdę robią wrażenie, podobnie jak typowe, ale zgrabnie skonstruowane melodie. Zachwycają w kunsztownym i klimatycznym power metalowym delikatniejszym songu Imagination z pełnym rozmachu i przestrzeni refrenem z echami IRON MAIDEN i zaraz poprawka w kolejnym pełnym energii speed power killerze When Tomorrow Comes. Moc!
Ponieważ melancholia to rosyjska specjalność, to i taki utwór się na płycie znalazł, tyle że Autumn jest połączeniem lekko progresywnego rysu grup amerykańskich, może nawet DREAM THEATER i akcentów heroicznych w stylu europejskiego true heavy. Nie stronią także od malmsteemowskiego rozgrywania instrumentalnego w porywającym Facing the Elements i obaj  Guriewowie prezentują wspaniały kunszt gitarowy. W miniaturze akustycznej Abyss of Emptiness wzruszają i zmuszają do refleksji. I jeszcze tytułowy Evil Sorcery niemal pod koniec, który zdradza pewne ostrożne progresywne inklinacje zespołu w budowaniu niepokojącego klimatu, korzystając z doświadczeń chociażby MORGANA LEFAY. Ta kompozycja to po prostu mistrzostwo w zakresie aranżacji, a melodia jest wyśmienita, szczególna w podniosłym, epickim i monumentalnym refrenie. Andriej Mistrz!

Perfekcyjny w wysokich rejestrach wokal "Andy Vortexa", finezyjna i technicznie zaawansowana gra gitarzystów, dynamiczna i nieomylna sekcja rytmiczna. Do tego kapitalna produkcja i mastering Aleksieja Martynowa. Klarowność instrumentów niesamowita, brzmienie basu godne podziwu i mix doskonały po prostu. Produkcyjnie klasa światowa.

Wyborny, godny szacunku debiut ARIDA VORTEX z Moskwy.


ocena: 9,8/10

new 2.04.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Arida Vortex - Flames of Sunset (2006)

[Obrazek: R-2122991-1306591302.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Ignis Volans 03:59
2.The Mirror Inside 04:20
3.Slaves of Fate 04:00
4.Black Line 04:36
5.Light of Distant Stars 04:32
6.Riot in Heaven 05:45
7.Loser 03:59
8.Flames of Sunset 04:38
9.Alienation 04:35
10.I Believe 04:48

rok wydania: 2006
gatunek: power metal
kraj: Rosja

skład zespołu:
Andriej Łobaszew - śpiew
Roman Guriew - gitary
Andriej Siedleckij - gitary
Nikołaj Kuzmienko - gitara basowa
Michaił Niemirowskij - gitara basowa ( 4, 5, 7, 9)
Anton Smoljanin - perkusja

Chociaż debiut ARIDA VORTEX był bez wątpienia niezwykle cennym wkładem w europower metalową scenę nie tylko w rosyjskim metalu, to jednak na drugi album zespołu, wydany także przez CD Maximum, trzeba było poczekać trzy lata.
W tym czasie odszedł Iwan Guriew i Denis Popow, na basie zagrało dwóch innych muzyków, a drugim gitarzystą został Andriej Siedleckij, który wziął także na siebie obowiązki producenta oraz mix płyty.

Tym razem progresywno neoklasyczny instrumentalny wstęp Ignis Volans nie robi specjalnego wrażenia, zresztą jak bezbarwny rockowy drugi instrumental Alienation. Już przy The Mirror Inside można też zauważyć, że grupa zwraca się ku nieco bardziej komercyjnemu melodic power przyjaznemu radio i z elementami melodic heavy i owszem to kompozycja udana, ale już jednak zdecydowanie mainstreamowa w melodii.
Nie jest tak jednak przez cały czas i Slaves of Fate ma w sobie dużo z heroicznej muzycznej stylistyki, dużo pełnych ekspresji gitarowych speed metalowych natarć, z umiarkowaną niestety chwytliwością refrenu. W tej kategorii mieści się także zadziorny gitarowo Black Line, który jednak poza tym jest dosyć typowym odwzorowaniem stylistyki niemieckiej, zwłaszcza GAMMA RAY. Jak zwykle świetne partie solowe gitar i Siedleckij bez problemu nawiązuje tu rywalizację i współpracę z Guriewem. Mimo wszystko lekko rozczarowuje sam Łobaszew, choć trudno postawić mu jakieś konkretne zarzuty. Po prostu trzymając się wysokich rejestrów na pierwszej płycie robił bardziej przykuwające uwagę rzeczy. Tu brzmi często jak typowy power metalowy wokalista średniej klasy. Po części pastelowy i oniryczny song Light of Distant Stars ociera się o progressive power i jest także dobry, jednak niezwykle to ograne motywy, szczególnie przez grupy włoskie, takie jak LABYRINTH czy VISION DIVINE.
Tak, jest to w obrębie power metalu płyta nieco eklektyczna i nie zawsze te wzorce z różnych stron Europy tu wykorzystane zostały zaimplementowane w ekscytujący sposób. Niby to wszystko jest bardzo profesjonalne, ale jakby własnego wkładu i pomysłu muzycznego mało. Zdecydowanie wyróżnia się pełen elegancji i fantastycznych super energicznych riffów Riot in Heaven, zresztą także rysem tak progresywnym jak i neoklasycznym i mocno zarysowany heroicznym dramatyzmem. Szwedzko to brzmi, gdzieś pomiędzy STORMWIND a THE STORYTELLER... Druga część ogólnie jest lepsza i ten melodyjny dramatyzm melodic power jest znakomicie zarysowany w bujającym refrenie Loser. Killerem bez wątpienia jest na tym LP tytułowy Flames of Sunset, rozegranym w najlepszej tradycji wczesnego DRAGONFORCE. Akustyczny song I Believe wykonany został perfekcyjnie, tyle że sama melodia nie robi większego wrażenia, motyw główny można było usłyszeć na wielu różnych płytach wcześniej.

Siedleckij jako producent spisał się dobrze. Mastering Andrieja Subbotina także jest udany, choć samo brzmienie nieco się od różni od tego z roku 2003, jest głębsze, gitary brzmią mocniej i jest pewna doza nowocześniejszych trendów w soundzie. Także selektywność jest mniejsza, z przesunięciem akcentu na ogólną zwartość i masywność.
Z pewnością nieco eklektyczny w obrębie gatunku drugi album ARIDA VORTEX nie jest takim dziełem jak płyta z 2003, jednak to nadal wysokiej klasy metal zagrany przez utalentowanych muzyków z dużą pewnością siebie.


ocena: 8/10

new 2.04.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Arida Vortex - Invisible Tension (2011)

[Obrazek: R-4794094-1375727751-6909.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Invisible Tension 04:34
2.Reborn 04:02
3.Faith 04:16
4.Perfect Private World 04:16
5.День 02:44
6.Ticket to Hell 04:02
7.Jack in the Box 05:42
8.Final Paradise 06:48
9.Зеркала 06:02
10.Номер один 04:02

rok wydania: 2011
gatunek: progressive power metal
kraj: Rosja

skład zespołu:
Andriej Łobaszew - śpiew
Roman Guriew - gitary
Andriej Siedleckij - gitary
Michaił Niemirowskij - gitara basowa
Aleksandr Własow - perkusja
oraz
Rasul Salimow - instrumenty klawiszowe

Minęło pięć lat, zanim ARIDA VORTEX wydał swój trzeci album, tym razem nakładem moskiewskiej Metalism Records w październiku 2011. W składzie pojawił się nowy perkusista Aleksandr Własow.

Tym razem grupa zrobiła większy ukłon w stronę krajowych słuchaczy rosyjskojęzycznego metalu i przedstawiła trzy kompozycje w ojczystym języku, które jednak trudno uznać za szczególnie  ekscytujące w brutalnej, niemal punk rockowej stylistyce wokalu i pewnych niejasnych kombinacjach stylistycznych. Obiecująco zaczyna się Зеркала, jednak potem utknęli tu w  mieliznach mrocznego power progressive niskich lotów.
Z kompozycji "eksportowych" Invisible Tension, po części bardzo łagodny i romantyczny jest udany i interesująco rozegrany gitarowo, trzeba jednak powiedzieć, że ogólnie ostre brzmienie gitar jest nieco przerysowane i te tnące jak brzytwy riffy w pewnym momencie zaczynają męczyć, nie tylko w tym utworze. Jeśli jednak melodia jest dobra, a refren potoczysty to słucha się tego bardzo dobrze, jak eksplozywnego i chwytliwego Reborn, gdzie gitarzyści wygrywają wspólnie misterne cudeńka w solówkach. Takie cudeńka w manierze progresywno-neoklasycznej grają także w ciekawie wokalnie rozplanowanym Faith i tak trochę przypomina to power metalowy teatr duńskiego EVIL MASQUERADE.
Perfect Private World jako pewnego rodzaju stylizacja na pop/rock z elementami muzyki korzeni i źródeł, choć na pewno nierosyjskich jest zupełnym nieporozumieniem. Rozumiem intencje urozmaicenia, ale nie w ten sposób Tu dochodzimy do problemu eklektyzmu tej płyty. Amerykański ostry rock, stadionowy, garażowy i pseudo motocyklowy to słaby Ticket to Hell i połowa płyty zdumiewa tym bezładnym mieszaniem stylów i gatunków. Power to Control to po prostu dobry, ale zupełnie bez głębszej historii dynamiczny europower metal z pewnymi progresywnymi inklinacjami. Jack in the Box to znów instrumentalna kompozycja z misternymi zagrywkami o charakterystyce jazz rockowego i latino rock zmieszanymi z progressive fragmentami. Po prostu fusion metal, którego tu się nie oczekiwało. Gdy kiedyś tam SACRED REICH zagrał coś podobnego w roku 1990, to był to bonusowy żart. Tu Rosjanie grają to zupełnie na poważnie na płycie, wobec której oczekiwania słuchaczy są zupełnie inne. A swoją drogą... świetnie zrobione! Natomiast progresywne granie power metalu w Final Paradise przypomina mocno takie różne amerykańskie grupy, które nagrały po jednej płycie nakładem własnym w latach 90tych i oczekując na sukces, rozpłynęły się we mgle zapomnienia.
 
Zagrane zostało wszystko z dużym polotem i gracją. Trzeba szczególnie odnotować znakomitą grę perkusisty Własowa. A Łobaszew po raz kolejny zaprezentował się jeszcze inaczej, barwniej, progresywniej w użytych chwytach wokalnych i jest niekwestionowanym tu liderem. Niestety eklektyzm i nie najwyższych lotów produkcja obniżają ogólną wartość tego LP.
Może i ARIDA VORTEX dąży tu do grania progresywnego, ale poza nielicznymi wyjątkami ma do zaoferowania niewiele.


ocena: 6,8/10

new 6.04.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Arida Vortex - Hail To Rock (2014)

[Obrazek: R-7564339-1444122882-2749.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Black Market Factory 02:15
2.Hail to Rock 04:55
3.My Choice 03:58
4.Moonlight 04:43
5.Flesh and Blood 05:02
6.The Lake 06:44
7.On the Edge 04:38
8.Abyss 04:54
9.Insomnia 05:15
10.Imagination 05:32
11.The Dream of Twilight Angel 03:12

rok wydania: 2014
gatunek: power metal/ melodic heavy metal
kraj: Rosja

skład zespołu:
Andriej Łobaszew - śpiew
Roman Guriew - gitary
Władymir Budnik - gitara
Michaił Niemirowskij - gitara basowa
Wadim Siergiejew- perkusja

W roku 2013 ARIDA VORTEX wraca w ponownie zmienionym składzie z albumem "Аве, рок!" z tekstami rosyjskimi, przeznaczonym na rynek krajowy. Andrieja Siedleckiego zastąpił Władymir Budnik z TROYA, perkusistę Własowa zaś Gorgoth, czyli Wadim Siergiejew z melodic black metalowego ORDALION. W maju 2014 rosyjska Soundage Productions, która przedstawiła także wznowienia poprzednich albumów, wydaje wersję eksportową z tekstami angielskimi, pod tytułem "Hail To Rock" i z tą samą okładką.

Instrumentalny wstęp Black Market Factory w progresywnym stylu pozwala przypuszczać, że będziemy znowu mieli do czynienia z graniem z obszarów progressive metal, tymczasem Hail to Rock, numer tytułowy to bardzo dobry utwór w stylu ACCEPT/UDO, średnio szybki, dynamiczny, z nośnym refrenem i wybornym wokalem Łobaszewskiego. No, tak to jeszcze Moskwianie nie grali! Świeżo i interesująco to brzmi. Problem zaczyna się jednak już przy My Choice, gdzie nowoczesny rock metal miesza się z klasyką arena metal z USA oraz przy Moonlight i to taka METALLICA z lat 90tych stopiona z BONFIRE. Obowiązkowa łagodna ballada to mało wyrazista i zbudowana z ogranych motywów włosko-niemieckich The Lake z aranżacjami w stylu LABYRINTH/VISION DIVINE.
Generalnie ARIDA VORTEX gra melodic heavy metal z lekkim turbodoładowaniem i wyjątkiem jest tu progressive power metalowy Flesh and Blood z wyraźnymi akcentami epickimi, bardziej ambitny, niż reszta kompozycji, ale na poziomie średnim, z marnym solem gitarowym i tylko doskonałe wokale heroiczne Łobaszewskiego są tu naprawdę na wysokim poziomie. Do tego dochodzi także modern melodic power/groove On the Edge, gdzie w refrenie rezygnują z wysokiej energii, a szkoda, bo same riffy, choć ograne robią mocne wrażenie. W Abyss pojawia się głos żeński jako drugi (Inna Goriaczaja) i mamy standardowy numer w melodic gothic power stylu, gdzie Kiske spotyka Amandę S. lub coś w tym właśnie stylu. Tak dla radio, tak dla poklasku. Tak sobie... Podobnie jak w mało metalowym, instrumentalnym, gitarowym Insomnia. Bardzo dobre wrażenie robi power metalowy Imagination i szkoda, że nie ma tu więcej takich utworów z takimi pięknymi rozległymi refrenami. Łobaszewski Mistrz!
Zakończenie jest wyjątkowo pretensjonalne. The Dream of Twilight Angel to taka ballada z elementami akustycznymi, jakie kochają Europejczycy i Amerykanie niemający pojęcia o metalowej balladzie. Maksymalnie jarmarczne, maksymalnie tandetne radiowo w złym słowa znaczeniu.

Płyta zdecydowanie Andrieja Łobaszewskiego, którego występ można określić jako wybitny. Gitarowo po części kontrowersyjnie, w  sekcji rytmicznej poprawnie. Natomiast wielkie brawa dla pochodzącego z Kazachstanu inżyniera dźwięku Arkadijego Nawaho, który w swoim moskiewskim studio stworzył przepyszny, soczysty i wieloplanowy sound dla tych kompozycji. Pod tym względem - majstersztyk! Jak tu perkusja krąży, jak się przemieszcza bas!
Nie samym brzmieniem jednak osiąga się sukces. Po raz kolejny zestaw kompozycji jest eklektyczny i nie do końca przemyślany, a przebojowość i chwytliwość dosyć ograniczona. Dla Władymira Budnika był to jednorazowy występ w ARIDA VORTEX. Muzyk zmarł 26 stycznia 2017 na atak serca. Odszedł także w 2014 Michaił Niemirowskij. Niestety, także i ten instrumentalista zmarł 24 września 2018 w wieku 37 lat.


ocena: 6,6/10

new 7.04.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Arida Vortex - The Illustrated Man (2015)

[Obrazek: R-8610700-1465084299-1799.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Foreword 00:34
2.The Concrete Mixer 03:55
3.Marionettes, Inc. I (Let Me Stop Your Heart) 04:07
4.The Veldt 04:54
5.Kaleidoscope 04:00
6.451 05:00
7.Junkman 05:09
8.Dandelion Wine 03:54
9.The Illustrated Man 04:22
10.Something Wicked 04:16
11.Marionettes, Inc. II (No Strings Attached) 05:40
12.The April Witch 04:08
13.Afterword 00:41
14.Long Live the Tale 01:50

rok wydania: 2015
gatunek: power metal
kraj: Rosja

skład zespołu:
Andriej Łobaszew - śpiew
Roman Guriew - gitary
Pawieł Żdanowicz - gitara
Aleksandr Fiedonin - gitara basowa
Wadim Siergiejew- perkusja

Płyta "Hail To Rock" była swojego rodzaju próbą pogodzenia gustów różnych odłamów metalowej publiczności skupionej wokół melodyjnego grania, próba niezbyt udaną. Doszło do znacznych zmian w składzie, w którym jeszcze w roku 2013 pojawił się znany i ceniony gitarzysta Pawieł Żdanowicz, a  w 2014 basista Aleksandr Fiedonin.

Ten przebudowany skład przygotował kolejny LP , wydany przez Soundage Productions już w lutym 2015 roku.
Tym razem nastąpiła poważna zmiana w stylistyce zespołu, który powrócił jako grupa zdecydowanie power metalowa, wysokoenergetyczna i nastawiona na melodyjny mocny dwugitarowy atak. Najciekawsze jest to, że nie grają ani w zdecydowanie amerykańskim, ani w europejskim stylu, a wszystko jest bardzo bliskie temu, co zaproponował Edu Falaschi  z ALMAH  w roku 2008 na płycie "Fragile Equality".
Naprawdę, nie tylko charakter samych kompozycji jest podobny, ale nawet układ stylistyczny albumu i aranżacje jakie się tu pojawiły nasuwają nieodparte porównania. Tyle, że Łobaszew, przy całym szacunku dla Falaschi, jest po prostu od niego lepszy i te mocarne gitary duetu Guriew/Żdanowicz wspiera rakietowym głosem o ogromnej sile rażenia, bezbłędnym, czystym i dalekosiężnym. Można odnieść wrażenie, że tu wszyscy grają pod niego, a on bez trudu stoi na czele, dźwiga ciężar całości bez najmniejszego wysiłku. Łobaszew jest wyborny w potoczystych i szybkich (choć bez speedmanii) numerach The Concrete Mixer, Marionettes, Inc. I i The Veldt. Bardzo dużo tu jest z ALMAH Falaschi, jest ten lekko potraktowany pierwiastek progresywny, ale nastawiony na pełne rozmachu melodie i na pewno taki "amerykański" bardziej Marionettes, Inc. I jest tu godny szczególnego wyróżnienia. Obaj gitarzyści grają fantastyczne rzeczy, także w ramach duetów i pojedynków, a jaka chemia między nimi panuje, to słychać w instrumentalnym Kaleidoscope. Za wokale w The Veldt dla Andrieja oklaski na stojąco, a dla całego zespołu za nieprawdopodobny rozdzierający i z neoklasycznym rysem 451. Coś wspaniałego w tym ataku gitarowym, budowaniu klimatu w refrenach i ta maestria gitarowa! Dewastacja!
Potem znakomity, mocny, heavy/power metalowy Junkman, którego nie powstydziłby się PASTORE (tak, tak nadal Brazylia!), przy czym Łobaszew śpiewa tu po raz kolejny inaczej, mocniej, bardziej groove, bardziej modern, a ogólnie fenomenalnie. No Mistrz po prostu! Podobieństwa w układzie albumu z Brazylijczykami widać bardzo wyraźnie w dobrym, ale nie porywającym, delikatniejszym songu Dandelion Wine z ażurowymi gitarami, jednak już po chwili, jak Flaschi wracają do power metalu, tym razem bardziej nowoczesnego w refrenach i lekko heroicznego w pozostałych partiach The Illustrated Man i to bardzo dobry numer, ale blednie przy potężnym i pełnym rozmachu, a zarazem misternie zaaranżowanym Something Wicked, pięknie wygładzonym w ciepłym refrenie. Nie przestają zadziwiać słuchacza w bardziej mrocznym z hipnotycznym motywem głównym Marionettes, Inc. II. Te Marionettes to bardzo mocny punkt tego albumu i jest w tym chyba najwięcej z melodic progressive power. No i na pewno w The April Witch, który ma bardzo wysokiej klasy refren, który wzmacnia całość. Tak, tu jest po raz kolejny Edu Falasachi nieco inaczej.

Oprawa brzmieniowa Arkadijego Nawaho po raz drugi fenomenalna i jeśli i ten sound można określić jako "power brazylijski", to zrobił to jeszcze lepiej w każdym elemencie, no może poza ustawieniem perkusji, która mogłaby być bardziej wyrazista w przypadku bębnów, ale to już doprawdy drobiazg. Rosyjski odpowiednik "Fragile Equality" można by powiedzieć... Tyle, że lepszy po prostu.

Wspaniały rosyjski power metal.


ocena: 9,5/10

new 17.04.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#6
Arida Vortex - Wild Beast Show (2016)

[Obrazek: R-9452355-1480829066-4672.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Escaping from Hell 02:10
2.Ghost Rider 04:38
3.Dance of the Walking Dead 04:40
4.Strangers in Space 04:36
5.Tons of Metal 04:16
6.Higher 04:51
7.Raise Your Head 05:15
8.Gambler with the Fortune 03:49
9.Wild Beast Show 06:10
10.The World Is Ours 04:03
11.I Am the Law 04:07

rok wydania: 2016
gatunek: heavy/power metal
kraj: Rosja

skład zespołu:
Andriej Łobaszew - śpiew
Roman Guriew - gitary
Pawieł Żdanowicz - gitara
Aleksandr Fiedonin - gitara basowa
Wadim Siergiejew- perkusja

W listopadzie 2016 skład ARIDA VORTEX nakładem Soundage Productions prezentuje kolejny album zatytułowany "Wild Beast Show". Ten skład zdewastował w roku 2015 i należy tu oczekiwać wiele.

I grupa spełnia te oczekiwania, grając tym razem dosyć nowocześnie podany heavy/power o kruszącym brzmieniu, nader interesujących melodiach i wszelkiego rodzaju inspiracjach tworzących ekscytujący koktail podlany lekką dawką progresywności. Sam wstęp w postaci Escaping from Hell jest mylący w swych szkockich czy celtyckich korzeniach, bo już Ghost Rider to potężny, niszczący heavy/power czy raczej USPM z kapitalnym heroicznym, melodyjnym refrenem i Andriej Łobaszew otrzymuje kolejną porcję braw na stojąco, zresztą za całość występu na tym albumie. Jeszcze bardziej rozszerzył arsenał swoich wokalnych środków wyrazu! Jest niesamowity po prostu! I ponownie obaj gitarzyści i sekcja rytmiczna idą jak burza z zadziwiającą precyzją i fantazją. Z siłą huraganu i z neoklasycznym, romantycznym zacięciem atakują w speedowym Strangers in Space, i tu ujawnia się moc europowermetalu, gdy grają go Mistrzowie. Wspaniały numer, numer na miarę 451 z poprzedniej płyty.
ARIDA VORTEX gra także kroczące mocarne kawałki w bujających rytmach i bardzo specyficznie podanych melodiach o wielkiej chwytliwości, niemal radiowej, z naciskiem na refreny chóralne, jak Dance of the Walking Dead czy Tons of Metal, gdzie pewne elementy amerykańskiego groove są zmieszane z niemieckim metalem piwnym w fenomenalny sposób. Rosjanie bez problemu stają na gatunkowych rozdrożach w świetnym, dumnym i zarazem niesamowicie chwytliwym Higher. Grają porywająco w szybkim speed/power metalowym Raise Your Head o wielowątkowej muzycznej konstrukcji, a przecież pozornie opiera się to o klasyczny ograny, gwałtowny motyw...
Gdyby szukać czegoś nieco słabszego to pewnie solidny, wolniejszy Gambler with the Fortune nieco odstaje od stawki.
Nowocześniej, nieco modern i nieco w obszarach alternative/progressive się toczy utwór tytułowy Wild Beast Show i tu radzą sobie dobrze, choć nie tak dobrze, jak w tych zdecydowanie kruszących huraganowych kompozycjach heavy/power. Jednak gdy grają heroicznie i epicko są wspaniali w The World Is Ours i tu elegancja łączy się z mocą i piękną melodią rycerską w refrenach. Andriej po prostu rozdziera eter w wysokich partiach!
I na koniec mocny akcent w amerykańskiej manierze heavy/power, czyli I Am the Law.

Maestria wykonania idzie na tym albumie w parze z kipiącą i wszechobecną energią, momentami nieprawdopodobną, z lawiną powermetalową, jaką generował na najlepszych płytach DIVINEFIRE, albo też z tą niewymuszoną przebojowością ciężkiego heavy/power PRIMAL FEAR dla odmiany. Zadziwia też ta nieustanna pomysłowość w łączeniu z pozoru trudnych do połączenia stylistyk różnych odmian metalu. Fascynują i przykuwają uwagę w każdej sekundzie.
A produkcja ? Nawaho! Nawaho! Genialny spec za stołem inżyniera dźwięku w studio zrobił po raz kolejny coś fantastycznego. Podkręcone na maxa "sharp & clear" dostaje tu dodatkowo "deep" i jest to jedne z najlepiej brzmiących albumów z heavy/power, jaki dane mi było słyszeć. A słyszałem... no nie zliczę.

W 2003 ARIDA VORTEX i Andriej Łobaszew zadziwili, i zadziwili równie mocno w 2016, spinając swoją historię Złotą Klamrą. Niestety, jest to ostatnia płyta z Andriejem, który w roku 2017 opuścił zespół po prawie dwudziestu latach współpracy artystycznej z Romanem Guriewem. Można go usłyszeć obecnie w niektórych kompozycjach międzynarodowej metalowej ekipy FORCES UNITED. Nowym wokalistą tej moskiewskiej ekipy został Jewgienij Jepiszyn. W tym samy roku z zespołem pożegnał się także Pawieł Żdanowicz, a jego miejsce zajął inny znany rosyjski gitarzysta metalowy Aleksandr Strielnikow.


ocena: 9,7/10

new 18.04.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#7
Arida Vortex - Riders of Steel (2020)

[Obrazek: R-15201610-1588020682-8232.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Guests from My Nightmares 02:00
2.Small Toy Soldier 04:08
3.Riders of Steel 05:02
4.We Will Rise Again 05:53
5.Run to Nowhere 04:13
6.My Turn 03:49
7.The Invincible 02:13
8.Damned and Killed 08:28
9.To Be by Your Side 04:26

rok wydania: 2020
gatunek: power metal
kraj: Rosja

skład zespołu:
Jewgienij Jepiszyn - śpiew
Roman Guriew - gitary
Aleksandr Strielnikow - gitara
Aleksandr Fiedonin - gitara basowa
Wadim Siergiejew- perkusja


Gdy w roku 2018 pojawił się mini album ARIDA VORTEX "Small Toy Soldier" z nowym wokalistą Jewgienijem Jepiszynem i świetnym gitarzystą Aleksandrem Strielnikowem, można było spokojnie czekać na kolejny pełnometrażowy album. Interesujące, lekko progresywne i heroiczne kompozycje power metalowe, znakomity wokal o dużym zasięgu, wirtuozerskie pojedynki i sola gitarzystów.

Grupa z tego mini albumu wykorzystała na nowej płycie, przedstawionej na razie nakładem własnym w końcu kwietnia 2020 roku tylko dwie z czterech kompozycji. To wyborne, dynamiczne i pełne ekspresji bojowe numery Small Toy Soldier i Riders of Steel. Co za refreny. Co za epicka moc refrenu z utworu tytułowego! Znakomite!
Nowe kompozycje są bez wątpienia godne tych zaprezentowanych ponownie. Fenomenalne rycerskie natarcia w We Will Rise Again to skrzyżowanie tego co najlepsze w heroicznym melodic power i przypominają obecne lata chwały RHAPSODY, połączone z niemiecką i skandynawską siłą przekazu. Zniszczenie! Ten tytuł ma zdecydowanie drugie znaczenie, bo grupa faktycznie powstała ponownie po okresie kryzysu w składzie. Jest epicko, jest heroicznie w nieco wolniejszym My Turn i tu najbardziej zwraca uwagę wysoki poziom dramatyzmu, doskonale wydobytego przez wokalistę oraz pewne partie o charakterze progresywnym, bardzo interesująco tu wplecione. Na takich albumach wielką rolę dla ich oceny odgrywa najdłuższa dominująca kompozycja, nadająca ostateczny rys stylu. Tu jest to Damned and Killed. Brak słów dla pomysłowości i bogactwa muzycznych motywów, jakie tu zostały wykorzystane. Fenomenalny, hipnotyzujący motyw przewodni... Niesamowite, co oni tu robią w tych umiarkowanych tempach. Geniusz!

Może tylko Run to Nowhere, owszem udany jako radiowy melodic power, jest za bardzo radiowy. Choć mało kto gra taki metal z równą elegancją jak ARIDA VORTEX w tej kompozycji.
A na zakończenie wspaniały, poruszający i zarazem epicki akustyczny song To Be by Your Side, jakiego nigdy nie udało się nagrać BLIND GUARDIAN. Przepiękne, przepiękne...

Jewgienij Jepiszyn sieje zniszczenie w wysokich partiach, wyciąga górki jak najlepsi amerykańscy frontmani, partie gitarowe są najwyższej próby, wystarczy posłuchać, jak grają neoklasyczne motywy w instrumentalnym The Invincible, a sekcja rytmiczna... no po prostu maestria!
I po raz kolejny wyśmienita produkcja. "Sharp & Clear" na najwyższym światowym poziomie. To po prostu mistrzowska robota ekipy realizującej to w studio.
Rewelacyjna, porywająca płyta ekipy z Moskwy. Tak się gra prawdziwy power metal!


ocena: 9,9/10

new 10.05.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości