Meteora
#1
Meteora - Our Paradise (2017)

[Obrazek: R-10827833-1504969281-5279.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Chained 05:08     
2. After the Civil War 05:17       
3. Mind Sanctuary 06:14     
4. Scavengers of Vanity 05:47     
5. Scarlet Moon 05:27     
6. Shout to Existence 05:53     
7. Aversum 03:57     
8. Heritage 04:06     
9. End of Eternity 04:26       
10. Our Paradise 06:21

Rok: 2017
Gatunek: Symphonic Gothic Metal
Kraj: Węgry

Skład zespołu:
Holló Noémi - śpiew
Csaba Solymosi - gitara
Máté Fülöp - bas, śpiew
Atilla Király - instrumenty klawiszowe
Gościnnie:
Márió Krajczár - perkusja
Ádám Attila Kurucz - gitara (7)

METEORA ma za sobą dość długą historię, bo zespół powstał w 2010 roku, ale dość długo przebywał w niszy, a EP w 2014 nie wywołało większej sensacji i nie zainteresowała się nimi żadna wytwórnia. Lata leciały, ale w końcu w 2017 roku, własnym nakładem został wydany debiut Our Paradise.

Są bogate orkiestracje i momentami surowizna EPICA, czasami coś z NIGHTWISH, słychać to już w otwieraczu Chained, a w Mind Sanctuary szczególnie, gdzie pobrzmiewa też gdzieś DIMLIGHT. Z początku są to kompozycje bardzo poprawne i Chained, After the Civil War to tylko poprawne utwory, które giną i toną w morzu przeciętności.
Interesująco zaczyna się robić w Scarlet Moon, gdzie wprowadzają ozdobniki neoklasyczne i grają nieco bardziej powerowo. Shout to Existence to może ciekawe połączenie TRISTANIA z EPICA, ale tutaj wokalnie to nie działa, bo Holló Noémi śpiewa wyżej niż typowa japońska wokalistka powerowa.
Takie płyty nie mogą się obejść bez utworu przy pianinie i tak samo oklepanym jak każdy jest Aversum, który może by i nie był taki zły, gdyby nie zbyt wysoki śpiew wokalistki. End of Eternity jest bardzo dobre, mocno osadzone w stylistyce NIGHTWISH, ale i dlatego, że Noémi stara się śpiewać w niższych rejestrach i nie pieje. Dalej jest połączenie EPICA i TRISTANIA w mrocznym Our Paradise i jest to niestety tylko poprawne.

W przeciwieństwie do poprawnych i zgodnie ze schematem kompozycji, brzmienie jest solidne i zrealizowane bardzo profesjonalnie. Bardzo dobre ustawienie perkusji, świetnie umiejscowiony i dobrze słyszalny bas, który często w takiej muzyce prawie nie istnieje i za to należy się pochwała.
Sama realizacja rzemieślnicza i podręcznikowa, ze zbyt wysokimi wokalizami żeńskimi, które potrafią być bardzo męczące i aż nazbyt agresywnymi growlami. Orkiestracje na plus, ale brak solidnych melodii i węgierskie, szorstkie wykonanie sprawiają, że płyta się dłuży i po prostu męczy.
Album przeszedł bez większego echa i nie ma co się dziwić.

Ocena: 5.8/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Meteora - Tragedy of Delusion (2020)

[Obrazek: R-14760397-1583521368-6346.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Common Enemy 06:45     
2. Memento Mori 05:12     
3. My Reality 05:24     
4. Stay Among Us 06:30     
5. Die, Live, Forgive - My Reality, Pt. II 05:05     
6. Tag the Truth 04:41     
7. Black Rose 05:07     
8. When Angels Fall 06:10     
9. Tragedy of Delusion 08:15     
10. Beautiful Oblivion - My Reality, Pt. III 03:33     
11. Numb (Linkin Park cover) 03:45

Rok: 2020
Gatunek: Symphonic Gothic Metal
Kraj: Węgry

Skład zespołu:
Holló Noémi - śpiew
Csaba Solymosi - gitara
Máté Fülöp - bas, śpiew
Atilla Király - instrumenty klawiszowe
Gábor Kása - perkusja


Debiut METEORA miał swoje momenty, ale zbyt surowe wykonanie i brak melodii sprawił, że była to ciężkostrawna płyta, która nie bez powodu przeszła bez większego echa i nie przysporzyła zespołowi popularności.
W 2019 roku udaje się jednak podpisać kontrakt na wydanie drugiej płyty z wytwórnią Nail Records, której metal symfoniczny nie jest obcy.

Przy takim debiucie trudno uwierzyć, że zespół się nie rozpadł, bo łatwo ich było skreślić, ale chyba sam zespół zauważył braki i przez te trzy lata znacznie się podciągnęli.
Kompozycje coś pomiędzy MAYAN (My Reality), TRISTANIA i SIRENIA (Common Enemy, Memento Mori), refreny są raczej na zasadzie kontrastu i są bardzo przebojowe, w stylu NIGHTWISH i SIRENIA. Może oryginalnością nie zabijają, ale słucha się tego znacznie przyjemniej, szczególnie wokalistki Holló Noémi, co za odmiana!
Na debiucie momentami potrafiła przyprawić o ból głowy i często śpiewała strasznie wysoko, ocierając się o groteskę, ale przez te trzy lata zmieniła się bardzo na plus. Może do ścisłej czołówki jej daleko, ale słucha się jej przyjemnie.
Dużo w tym EPICA, szczególnie tej wcześniejszej, słychać to w udanym Die, Live, Forgive, ale są też momenty, kiedy w tej progresji się gubią, jak w Stay Among Us, który ma parę dobrych pomysłów, ale rozwija się to za długo i melodia nie jest niestety zbyt porywająca. Tag the Truth to typowy symfoniczny power z kontrastami z kręgów BATTLELORE z bardzo udaną partią środkową, która niestety jest za krótka.
Black Rose to próby tworzenia klimatu i to całkiem udane dzięki klawiszom. Słychać różnicę w podejściu do aranżacji, orkiestracje może i robią tylko za element podkreślenia refrenu, ale chociaż wzbogacają melodię a nie są gdzieś z boku jak na debiucie. Zderzenie MAYAN i EPICA pojawia się w When Angels Fall i jest to przekombinowane, brakuje płynności w przejściach i motywach. Próbuje to być przykryte orkiestracjami i brutalnością, ale efekt wychodzi jak w MAYAN.
Często zespoły z tych kręgów nagrywają kompozycje długie i rozbudowane i METEORA nie jest wyjątkiem i serwuje 8 minut EPICA z lekko thrashowymi riffami i krótkimi wybuchami pod CRADLE OF FILTH w Tragedy of Delusion. Początek jest bardzo dobry, tak jak wykorzystanie orkiestracji, ale akustyczna partia w drugiej połowie niepotrzebna. Ogółem, dobra i tylko dobra kompozycja z przebłyskami.
Beautiful Oblivion to przyjemna, typowa ballada pod NIGHTWISH, tylko bez Hietala i jest całkiem przyjemna.
Jest jeszcze bonusowy cover LINKIN PARK i takie granie powinno jednak pozostać w garażu.
Ogółem śpiewają tutaj 3 osoby i do grona śpiewaków dołączył klawiszowiec Atilla Király i to prawdopodobnie on odpowiada za czyste wokale. Może to nie jest Alfred Romero czy któryś z braci Tordera, ale daje radę.

Brzmienie ponownie zrealizowane przez Zoltána Cserfalvia, tym razem bardziej eleganckie, mniej surowe i bardziej typowe dla tego gatunku i dobrze, bo słucha się tego łatwiej i nie bije aż tak surowizna.
Postęp względem debiutu ogromny, może i nie jest to w żaden sposób nowatorskie granie, ale lepsze dobre rzemiosło niż przeciętność i to, jak zespół się poprawił względem poprzednika daje nadzieję na przyszłość.
Krok w dobrą stronę bez wątpienia i morał, że nie należy zespołów skreślać po jednej płycie.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz
#3
Meteora - ...of Shades and Colours (2022)

[Obrazek: osac_album_front-1.jpg]

Tracklista:
1. Downfall 01:07     
2. Wings of Rebellion 04:51     
3. Danse Macabre 04:45     
4. Slave of Creation 05:05     
5. Voices Within 05:39     
6. Newborn Violence 04:10     
7. Awakening 01:32     
8. Pests - Tragedy of Delusion (Part II.) 07:17     
9. Home 04:25     
10. Waking Nightmare 08:03     
11. Trail to Eden 00:49     
12. Immortal 05:16     
13. ...of Shades and Colours 10:13

Rok wydania: 2022
Gatunek: Symphonic Metal
Kraj: Węgry

Skład zespołu:
Holló Noémi - śpiew
Csaba Solymosi - gitara
Máté Fülöp - bas, śpiew
Gábor Kása - perkusja
Atilla Király - instrumenty klawiszowe


METEORA w niezmienionym składzie nagrywa album po 2 latach przerwy, tym razem nakładem węgierskiej wytwórni H-Music.

Tym razem zagrali pewniej, odważniej i mocniej. Na albumie poprzednim było surowiej, toporniej, tym razem jest bardziej progresywnie, elegancko, z brzmieniem dopieszczającym i łagodzącym gitarę, intensywniejszy zwrot w stronę EPICA słychać już w Wings of Rebellion i zaskakują wykorzystaniem orkiestracji w Danse Macabre, bardzo teatralnym i większą ilością wokali męskich. Może nie jest to tak interesujące jak WINTERHORDE czy SEPTICFLESH, ale jest to dobrze zagrane.
Wątpliwości budzi jednak większa ilość czystych wokali, które są co najwyżej poprawne i są momenty, kiedy bardziej progresywny kierunek SYMPHONY X jest zgubny, jak w Slave of Creation, który jest nijaki jak repertuar MAYAN. Momentami grają bez przekonania i jest to EPICA dość niskich lotów jak w Voices Within, marszowym i rozmytym motywem przewodnim i znacznie lepiej sprawdzają się w kompozycjach szybszych, jak w Newborn Violence, w którym jest coś z AFTER FOREVER.
Pests - Tragedy of Delusion (Part II.) to EPICA z czasów Design Your Universe i w tych 7 minutach są najlepiej wykorzystane orkiestracje na całym albumie, które starają się dopełniać motyw gitarowy, a nie tworzyć tylko bombastyczne tło, które ma maskować niedostatki.
W Home wraca grzecznie NIGHTWISH w bardziej eleganckim wydaniu, ale skromność użytych środków i prosty motyw klawiszowy to jednak za mało, aby przykuć uwagę na dłużej. Nie ma w tym emocji i nie porusza. Bardzo przyjemny jest za to Immortal, znów EPICA, ale bardzo ładnie zagrane i zaśpiewane, z dobrze dopasowanymi chórami i orkiestracjami.
...of Shades and Colours to przede wszystkim EPICA, dużo dramaturgii w orkiestracjach w parze z energiczną sekcją rytmiczną i tutaj słychać ewolucję i rozwój zespołu, chociaż są jeszcze drobne potknięcia i niedopracowanie, które przejawia się najbardziej kurczowego trzymania się sprawdzonych motywów. Dobra kompozycja, która przykuwa uwagę do końca, ale nie jest to arcydzieło gatunku. Miła muzyka tła.

Sound delikatnie przybrudzony w gitarach z wysuniętą perkusją, która w bębnach momentami brzmi płasko, co potęgują wokaliści i orkiestracje na pierwszym planie. Ostatnio taki bardziej wygładzony sound jest w modzie, ale wolałbym coś bardziej selektywnego i delikatnie mocniejszego.
Największym problemem albumu jest brak tożsamości i niedopracowanie. Nie jest to niespójne, ale bardzo nierówne i jest kilka kompozycji, które ciągną całość na dno.
Album w większości tradycyjny, bez niespodzianek i bez momentów przyprawiających o refleksję czy szybsze bicie serca.


Ocena: 7/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości