18.06.2020, 14:11:36
Po 32 godzinach ukończyłem ostatnią część sagi Destiny. Imperium Popiołów jest świetnym podsumowaniem całego świata wykreowanego przez Memoriusa i ekipę. Zgodnie z obietnicą wątki rozpoczęte w poprzednich częściach zostały zakończone, jedni powrócili do domu ze wspomnieniem wspaniałej przygody, inni skończyli przebici mieczem w imię wyższego dobra...
Wydaje mi się, że piąta część sagi jest najprostsza ze wszystkich. Przynajmniej w moim odczuciu. Mało było tutaj zagadek, rzadko stałem w miejscu rozpaczliwe zagadując do wszystkich postaci. Wszystko zostało poprowadzone intuicyjnie i spójnie. Dzięki szybkiemu przyrostowi kolejnych poziomów postać sprawnie przybierała na statystykach i już po kilku godzinach nie było przeciwnika, z którym bym sobie nie poradził. Zrezygnowanie z supportu było bardzo dobrym posunięciem, pobudzało to do większego skupienia nad analizowaniem i łączeniem kolejnych wątków i dialogów, zamiast płakania na forum.
Sama końcówka była dość zaskakująca, gdy ujrzałem liczebność sił wroga już miałem w głowie obraz jakiejś totalnej rzezi. Ostatecznie zjednoczenie w imię wyższego dobra sprawiło, że wielu udało się przeżyć, a i sam "główny przeciwnik" był pod niemałym wrażeniem. Trochę mi to przypomina starcia między Przymierzem, a Hordą z uniwersum Warcrafta, mimo napięć i konfliktów między rasami, obie frakcje ostatecznie jednoczą siły, żeby uratować świat.
Mimo, że świat był mały, twórcy skutecznie sprawiali, aby gracz się w nim nie nudził. Raz pojawienie się nieumarłych, raz potwory z odległej przeszłości. Bohater nie musiał biegać po pustym zenie i za to duży plus.
Cieszy mnie, że nie zapomnieliście o tak często poruszanym wątku goblinów. Mimo, że na pierwszy rzut oka nie wpływa on za bardzo na całą akcję, tak dialogi z zielonymi stworkami są zawsze przyjemne do czytania
Miło, że zadbaliście o to, aby całość miała spójność z Gothickiem 3 i ostatecznie na pokładzie zostają tylko npc, które faktycznie występują w następnej odsłonie serii. Sam motyw odchodzenia kolejnych postaci, był dramatyczny za równo dla gracza jak i Bezimiennego. Myśl, że nadszedł czas pożegnania z postaciami szczególnie bliskimi, była dla głównego bohatera wyraźnie przytłaczająca.
Martwi mnie jedynie, że mimo iż starałem się grać dokładnie, odkryłem stosunkowo mało specakcji. Jest kilka rzeczy, które miałem w ekwipunku i czułem, że są do czegoś potrzebne np. wszystkie nowe grzyby, ale nie miałem pojęcia jak je wykorzystać. To jednak oceni Tituf i reszta.
Screena ze statystykami wstawię w osobnym poście.
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy tworzyli te wspaniałą sagę. Zrobiliście naprawdę dobrą robotę i umililiście mi czas przez setki, o ile nie tysiące godzin
No i jak ktoś chce statystyki końcowe to zapraszam tutaj:
https://prnt.sc/t237by
Wydaje mi się, że piąta część sagi jest najprostsza ze wszystkich. Przynajmniej w moim odczuciu. Mało było tutaj zagadek, rzadko stałem w miejscu rozpaczliwe zagadując do wszystkich postaci. Wszystko zostało poprowadzone intuicyjnie i spójnie. Dzięki szybkiemu przyrostowi kolejnych poziomów postać sprawnie przybierała na statystykach i już po kilku godzinach nie było przeciwnika, z którym bym sobie nie poradził. Zrezygnowanie z supportu było bardzo dobrym posunięciem, pobudzało to do większego skupienia nad analizowaniem i łączeniem kolejnych wątków i dialogów, zamiast płakania na forum.
Sama końcówka była dość zaskakująca, gdy ujrzałem liczebność sił wroga już miałem w głowie obraz jakiejś totalnej rzezi. Ostatecznie zjednoczenie w imię wyższego dobra sprawiło, że wielu udało się przeżyć, a i sam "główny przeciwnik" był pod niemałym wrażeniem. Trochę mi to przypomina starcia między Przymierzem, a Hordą z uniwersum Warcrafta, mimo napięć i konfliktów między rasami, obie frakcje ostatecznie jednoczą siły, żeby uratować świat.
Mimo, że świat był mały, twórcy skutecznie sprawiali, aby gracz się w nim nie nudził. Raz pojawienie się nieumarłych, raz potwory z odległej przeszłości. Bohater nie musiał biegać po pustym zenie i za to duży plus.
Cieszy mnie, że nie zapomnieliście o tak często poruszanym wątku goblinów. Mimo, że na pierwszy rzut oka nie wpływa on za bardzo na całą akcję, tak dialogi z zielonymi stworkami są zawsze przyjemne do czytania
Miło, że zadbaliście o to, aby całość miała spójność z Gothickiem 3 i ostatecznie na pokładzie zostają tylko npc, które faktycznie występują w następnej odsłonie serii. Sam motyw odchodzenia kolejnych postaci, był dramatyczny za równo dla gracza jak i Bezimiennego. Myśl, że nadszedł czas pożegnania z postaciami szczególnie bliskimi, była dla głównego bohatera wyraźnie przytłaczająca.
Martwi mnie jedynie, że mimo iż starałem się grać dokładnie, odkryłem stosunkowo mało specakcji. Jest kilka rzeczy, które miałem w ekwipunku i czułem, że są do czegoś potrzebne np. wszystkie nowe grzyby, ale nie miałem pojęcia jak je wykorzystać. To jednak oceni Tituf i reszta.
Screena ze statystykami wstawię w osobnym poście.
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy tworzyli te wspaniałą sagę. Zrobiliście naprawdę dobrą robotę i umililiście mi czas przez setki, o ile nie tysiące godzin
No i jak ktoś chce statystyki końcowe to zapraszam tutaj:
https://prnt.sc/t237by
Hail the apocalypse...