Stormborn
#1
Stormborn - Stormborn (2012)

[Obrazek: a2095681386_16.jpg]

tracklista:
1.Intro 01:06
2.Survive 03:31
3.No Man's Land 05:46
4.In the End 06:54
5.Source of All 04:22
6.Stormborn 06:52
7.Edge of the World 05:43
8.Scorched Earth 05:19

rok wydania: 2012
gatunek: power metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Carl Casagrande - śpiew
Laurence Armitage - gitara
David Viner - gitara
Simon Ball - gitara basowa
Andy Felton - perkusja


Londyński STORMBORN był jednym z tych wielu zespołów power metalowych na Wyspach, który musiał bardzo ciężko pracować, by w ogóle zostać zauważonym. Założony podobno jeszcze w roku 2007, pierwsze nagranie zaprezentował dopiero w 2012, a wydany własnym nakładem album s/t w grudniu tegoż roku.

STORMBORM gra klasyczny melodyjny power metal i pasuje się gdzieś w obszarach wczesnego DRAGONFORCE, ale z większym ładunkiem epickości, z mniejszą skłonnością do speed manii i brakiem klawiszy.
Doświadczony, choć  może nierewelacyjny wokalista z Brazylii  Carl Casagrande, biegli w swoim fachu gitarzyści, kompetentna, dynamiczna sekcja rytmiczna. Wysoki śpiew Casagrande, który występował na koncertach jako wokalista ANGRA, a oczywiście najbardziej znany jest ze SCELERATA, polatuje nad energicznymi riffami o zdecydowanie power metalowym charakterze i znakomite jest to zasadnicze otwarcie w postaci Survive. Potrafią zainteresować w nieco wolniejszym i pełnym dramatyzmu No Man's Land i trzeba przyznać, że czuć tu ducha brytyjskiego z klasycznego okresu lat 80 tych. Zresztą także i w rytmicznym i elegancko poprowadzonym Source of All i tylko Casagrande jakoś nie wypada tu najlepiej miejscami... Grupa przedstawia kilka kompozycji dłuższych i bardziej rozbudowanych, jak In the End łagodniejszy, bliższy klasycznemu heavy metalowi, chociażby KAINE. Ten utwór jednak całościowo nie przekonuje, szczególnie pozowaniem na pewną nowoczesność w aranżacji i realnie rozkręca się dopiero w realnie power metalowej części instrumentalnej z pełnymi finezji pojedynkami gitarzystów, po części w manierze IRON MAIDEN. W epickim i zwiewnym zarazem Stormborn jest także pewien element ducha IRON MAIDEN, ale także DARK FOREST. Numer to dynamiczny, mocno rycerski i także tutaj gitarzyści dali z siebie bardzo dużo w rozbudowanym fragmencie instrumentalnym. 
Wyborny, epicki i podniosły power metal w delikatnej formie grają w Edge of the World i wreszcie na koniec ozdobiony celtyckimi motywami power metal heroiczny i dramatyczny w Scorched Earth. Świetna jest atmosfera tej kompozycji, gdzie surowość miesza się z ciepłymi akcentami nostalgicznymi.

Chyba jednak najsłabszym ogniwem jest tu Casagrande, który śpiewa zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Bardzo wysoko należy za to ocenić robotę gitarzystów. Szkoda tylko, że ogólny sound, a gitar w szczególności jest taki sobie. Brakuje wyrazistości tym gitarom po prostu i wydają się być za bardzo przesterowane. Jest to produkcja własna, bez wsparcia znanego studio, ale nad aspektami brzmienia grupa mogła solidniej popracować. Dużo bardzo dobrej muzyki, świetnych melodii i popisów duetu Armitage - Viner, ale nie zostało to wszystko dopracowane, jak należy do końca... Gdyby zostało, to kto wie, jak mocno STORMBORM zapisałby się w historii europejskiego power metalu.
W roku 2015 odchodzi Casagradne i zasadniczo to koniec tej grupy, która po kilku innych zmianach w składzie rozwiązała się w roku 2019.


ocena: 8,7/10

new 16.07.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Stormborn - Zenith (2024)

[Obrazek: 1221747.jpg?4614]

tracklista:
1.Call of the Void 01:56
2.Land of the Servant King 04:07
3.Fear of a Monster 02:53
4.The Unending Night 01:10
5.Dawn Will Come Again 04:38
6.Out in the Weird 06:26
7.Sepentine 03:43
8.Death Incarnate 05:31
9.Echo 08:48

rok wydania: 2024
gatunek: power metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Chris Simmons - śpiew
Laurence Armitage - gitara
David Viner - gitara
Simon Ball - gitara basowa
Andy Felton - perkusja

Muzycy STORMBORN nie dali za wygraną. Grupa została rozwiązana w roku 2019, jednak już w 2021 powołana do życia ponownie, tym razem z brytyjskim wokalistą Chrisem Simmonsem, do tej pory znanym z brutalniejszych występów w death/thrashowym WRETCHED SOUL. W UK z melodyjnym power metalem ciężko przebić się przez obojętność wytwórni, grupa zawarła więc kontrakt z włoską Rockshots Records, która wyda drugi LP zespołu 26 kwietnia 2024 roku.

Melodyjny, heroiczny fantasy power metal. Tak w największym skrócie można scharakteryzować to, co zespół na tej płycie zaprezentował. Land of the Servant King wypada znakomicie już na początku w tej zadziornej melodii, ciekawych zmianach tempa, odrobinie mroku, bojowym klimacie i wybornej grze gitarzystów. Nie można także pominąć bardzo dobrego wokalu Simmonsa. No, ma on wyczucie konwencji w jakiej mu teraz przyszło się obracać. Wyborny, killerski, refren ma ta kompozycja! Energiczna gra gitarzystów napędza krótki i zwarty Fear of a Monster, a także brawurowy i bardzo chwytliwy szybki Dawn Will Come Again. Śmiało atakują! Out in the Weird jako power metal brzmi tu nieco inaczej, z pewnymi pierwiastkami modern, a może nawet i progresywności w ogólnej konstrukcji. Jednak nie jest to tak ekscytujące, jak to zagrali tu wcześniej. Grupa autentyczniej prezentuje się w rozpędzonym i przebojowym power metalowo Sepentine w stylu starego DRAGONFORCE i to jest jeszcze jeden hit z tej płyty! I bardzo bojowo i rycersko grają w Death Incarnate, przechodząc tu miejscami na pozycje klasycznego heavy metalu w tych nieco wolniejszych fragmentach i rozbudowanej części instrumentalnej. Całość podsumowuje rozbudowany Echo, gdzie zespół tak szerzej spojrzał na metal niż tylko z opcji power metal. Jest i coś z klasycznego epic heavy metalu, coś  z metalu klimatu coś z tradycji rocka brytyjskiego lat 70tych, są i inne motywy... Interesująco, ale jednak typowy power wychodzi im lepiej. Ładny spokojny, poetycki refren - to trzeba przyznać.

Duet Armitage - Viner zagrał ogólnie znakomicie (wspaniały popis gry w Death Incarnate), podkreślić należy także staranność aranżacji oraz ogólne zgranie tej ekipy. Bardzo dobrze wprowadził się do zespołu Chris Simmons, także brzmienie jest odpowiednio dobrane, z tą odrobiną szorstkości w soundzie gitar.
Rezultat uzyskany przez zespół wskazuje, że jednak warto było powstać z popiołów.


ocena: 8,4/10

new 8.04.2024

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rockshots Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości