Septem
#1
Septem - Living Storm (2016)

[Obrazek: R-9448153-1480762558-8578.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Lord of the Wasteland 05:53
2.Living Storm 05:36
3.Midnight Sky 06:00
4.Milestones 07:42
5.Cielo Drive 07:27
6.Waiting for Dawn 06:10
7.Montezuma II 05:00
8.The Crystal Prison 05:06

rok wydania: 2016
gatunek: heavy/power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Daniele Armanini - śpiew
Enrico Montaperto - gitara
Francesco Scontrini - gitara, śpiew (harsh)
Andrea Albericci - gitara basowa
Matteo Gigli - perkusja

SEPTEM z La Spezia dziesięć lat czekał na swój debiut w roku 2013. Nadir Music wydał album "Septem" z kompozycjami z dotychczasowego etapu działalności grupy, ale nie było nic specjalnie ciekawego i ta muzyka była mało wyrazistym mixem heavy metalu, thrashu i niejasno zarysowanej epiki. Sukcesu nie było, ale zespół się tym nie zraził, utrzymał kontrakt z Nadir Music i w lipcu 2016 zaprezentował drugi LP z nową muzyką.

Tym razem wszystko jest mocniejsze, bardziej w zwartej manierze heavy/power, melodie są wyraziste, z heroicznym zacięciem no i Daniele Armanini śpiewa zdecydowanie lepiej. Grupa wykorzystuje brutalniejsze harsh wokale poboczne Francesco Scontrini w umiejętny sposób, nakładając je na mocne gitarowe ataki z niewielką dawką thrashowej estetyki i pod tym względem SEPTEM zbliża się do współczesnej sceny power z USA. Twardo i zdecydowanie grają w openerze Lord of the Wasteland, kompozycji melodyjnej, jasno wyrażonej melodią i w aspektach dbałości o melodie i refreny grupa zdecydowanie stoi na europejskim gruncie. Jest pełna ekspresji o podłożu classic metalowym w Living Storm, moc dwóch gitar jest z nimi, a refren jest znakomity i potoczysty. Główny riff ma niewątpliwie pochodzenie z epoki NWOBHM i nowe spotyka tu stare. Świetnie krąży główny motyw gitarowy w wolniejszym i nieco łagodniejszym Midnight Sky, z bardzo udanym sentymentalnym refrenem. I tu brutalniejsze akcenty pojawiają się także, ale zasadniczo tylko jako ozdobnik w środkowej części kompozycji. Z energią, zębem i zaciętością rozgrywają dwa długie utwory w środkowej części albumu i jeśli szukać najlepszych fragmentów inspirowanych thrashową stylistyką, to można je usłyszeć w Milestones, o mocno epickim charakterze. Po raz kolejny potoczysty, zapadający w pamięć refren, zaśpiewany oczywiście w opcji clean vocal. W drugiej części jest zdecydowanie bardziej delikatnie, nostalgicznie i onirycznie momentami, a potem się to doskonale rozwija w melodyjnych solach gitarowych wysokiej klasy. Początek Cielo Drive zwiastuje może pewien eksperyment progresywny, ale nic podobnego, to po raz kolejny numer dynamiczny, heroiczny, a ekspresja gitarzystów w tworzeniu melodyjnego duetu jest godna szacunku. Tu także znajdują czas i miejsce na bardziej klimatyczny fragment, w stylu horror metalu i efekt osiągają poprzez wycyzelowane zagrywki gitarzystów, harsh i nieco odmienny styl śpiewania Daniele Armanini. Mocny heavy/power zbliżający SEPTEM do Ameryki to Montezuma II i tu słychać ten amerykański styl chociażby w sposobie prowadzenia refrenu.
Trochę gorzej na tle ogólnym wypada raczej mało interesujący semi balladowy song Waiting for Dawn i słychać, że grupa nie ma tu pomysłu na przykuwający uwagę motyw przeowodni, choć gitary akustyczne, odgrywające tu znaczącą rolę są wysokiej klasy. Natomiast melodyjne bardziej classic heavy zakończenie w postaci nostalgicznego, poetyckiego, ale zdecydowanie wykonanego The Crystal Prison po raz kolejny podkreśla klasę zespołu. Refren jest wspaniały i chyba można powiedzieć, że najbardziej udany ze wszystkich na całym albumie.
Dumny, podniosły, wręcz monumentalny. Piękny.

Gitarzyści grają kunsztownie i pomysłowo, wokal jest bardzo dobry, a harsh wręcz wyborny i Francesco Scontrini byłby doskonałym frontmanem w każdym extreme metalowym zespole. Tu trzeba nadmienić, że w roku 2017 opuścił on ten zespół i na obecny moment chyba się nie udziela w innym bandzie.
Realizacja jest bardzo wysokich lotów. Klarowny, kruszący sound gitar, rozległe ustawienie perkusji, głęboki bas. Trochę w tym pierwiastka modern i extreme, ale to nie dziwi, skoro zrealizował to Tommaso Talamancaz SADIST.

Inaczej niż wszyscy lub prawie wszyscy we Włoszech SEPTEM podszedł do spraw aranżacyjnych, tworząc styl własny i rozpoznawalny, poparty bardzo dobrymi umiejętnościami muzyków, także kompozytorskimi.
Ciekawy, wartościowy album z czymś więcej, niż tylko standardowym włoskim heavy/power.

ocena: 8,8/10

new 15.10.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Septem - Pseudonica (2022)

[Obrazek: 1012270.jpg?4941]

tracklista:
1.Limbo 01:17
2.The Otherside 05:01
3.Blood and Soul 05:12
4.Man on the Bridge 05:46
5.Sa Femmina Accabadora 08:01
6.Pseudonica05:29
7.The Lust Within 05:21
8.Devil in Disguise 04:34
9.Call of Love 04:07
10.The North Star 04:57

rok wydania: 2022
gatunek: heavy/power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Daniele Armanini - śpiew
Enrico Montaperto - gitara
Francesco Scontrini - gitara i harsh
Andrea Albericci - gitara basowa
Matteo Gigli - perkusja


Jakiś czas temu SEPTEM po kilku latach milczenia zapowiedział nowy album i słowa dotrzymał. W styczniu 2022 nakładem Nadir Records ukazała się płyta zatytułowana "Pseudonica".

"Living Storm" był wypełniony zawartością muzyczną w dużej mierze swoistą i dla metalu spod znaku heavy/power oryginalną, tym razem jednak SEPTEM gra jednak idąc bardziej z głównym nurtem. Grają bardzo dobrze w melodyjnym i klimatycznym zarazem The Otherside, przy czym solo gitarowe to majstersztyk i rozbudza nadzieje na więcej tego typu ornamentacji, co zresztą się sprawdza. Jest moc, jest nośne rozwinięcie w szybkim i lekko mrocznym Blood and Soul, gdzie pojawia się także harsh Francesco Scontrini. Jeśli można było coś w podobnym stylu zrobić jeszcze lepiej, to wyszło to w Devil in Disguise, nośnym, pełnym zdecydowanych semi thrashowych riffów i agresywnego, przekonującego harshu. Główny motyw gitarowy jest tu po prostu kapitalny, powalający i hipnotyzujący! Tak, okładka jest w ciemnych barwach i takich też jawi się ta muzyka. Niepokojące motywy gitarowe i ciężki, smolisty sound gitar dominuje w Man on the Bridge, gdzieś przecinają się tu motywy melodyczne typowe dla UK z wykonaniem bliskim USA (coś z wczesnego ICED EARTH, zresztą w szybkim tytułowym Pseudonica także). 
Centralne miejsce zajmuje najdłuższy, formalnie rozbudowany Sa Femmina Accabadora, gdzie elementy epickie łączą się z lekko progresywnymi aranżacjami, stopniowo budowane jest napięcie, pojawia się także bardzo melodyjny motyw główny. Można mieć jednak pewne zastrzeżenia, zresztą dotyczące całości albumu, że nie zawsze Daniele Armanini staje na wysokości zadania. Zbyt często wchodzi w nieco manieryczne, wysokie wokale. W tej akurat kompozycji wspiera go w pewnym momencie wokalistka Jennifer Magnoni. Najlepszy jest jednak pełen finezji fragment instrumentalny. Kapitalne gitarowe natarcia się tam pojawiają w pewnym momencie. Kiedy lekko ujmują i ciężaru i mroku, to grają bardzo dobry classic heavy metal w tradycji BLAZE BAYLEY w The Lust Within z pełną wyrazu akcją gitary basowej i heroicznymi akcentami od mniej więcej połowy. Natomiast balladowy song Call of Love niestety jest przeciętny i do gatunku heavy/power w tej manierze nic ciekawego nie wnosi, poza kolejnym wybornym solem gitarowym. Natchnione sola są na tym albumie... I heroicznie na koniec, epicko, rycersko i bojowo, z masywnymi power metalowymi riffami w wybornym The North Star!

Sound dobrany starannie, bez modern akcentów i bez sterylności, i brawa za perkusję oraz brzmienie solówek i metalicznego basu.
Z tarczą wraca SEPTEM, zdecydowanie z tarczą, wzorem starożytnych Spartan.


ocena: 8.8/10

new 27.01.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości