11.03.2021, 12:08:34
Sorizon - Behind The Emerald Starscape (2010)
Tracklista:
1. Cosmic Eden 03:58
2. Atlantis 03:51
3. Lady of the Sea 05:13
4. Kirsnabogg 01:18
5. Beauty in Darkness 05:14
6. Don't Just Exist 04:25
7. Earth War I 03:10
8. Buried 03:13
9. Bridges Burned 05:09
10. La Fee Verte 04:39
11. Outreach 03:30
Rok wydania: 2010
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Keith McIntosh - śpiew
Danny Mann - gitara
Keith Hoffman - bas
Sean Elston - perkusja
Tracklista:
1. Cosmic Eden 03:58
2. Atlantis 03:51
3. Lady of the Sea 05:13
4. Kirsnabogg 01:18
5. Beauty in Darkness 05:14
6. Don't Just Exist 04:25
7. Earth War I 03:10
8. Buried 03:13
9. Bridges Burned 05:09
10. La Fee Verte 04:39
11. Outreach 03:30
Rok wydania: 2010
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Keith McIntosh - śpiew
Danny Mann - gitara
Keith Hoffman - bas
Sean Elston - perkusja
SORIZON założone zostało przez McIntosha, Manna i Elstona w 2008 roku, którzy spotkali się w JOUST, lokalnym projekcie muzycznym, kiedy classic metal przeżywał swoją młodość.
Do grupy dołączył basista Keith Hoffman, który niedługo po nagraniu debiutu odszedł z zespołu. Pracowali dwa lata i owocem tej pracy było Behind The Emerald Starscape, wydane własnym nakładem 24 stycznia 2010 roku.
Zespół raczej z obrzeży USA i mało znany, jednak jest to bardzo ciekawe odkrycie, które pokazuje pewien stereotyp sceny USA tamtych czasów, ale i poszukiwanie nowej drogi, przecieranie szlaków. W końcu ile było wtedy zespołów w USA, które grały power metal europejski?
Niewiele, i pod tym względem jest to odkrycie ciekawe, szczególnie kiedy są to natarcia rodem SONATA ARCTICA i sceny skandynawskiej ogólnie i echa tego słychać w Atlantis czy Lady of the Sea, w którym nie są wcale tak odlegli od DRAGONLAND. Oczywiście jednak trzeba zaznaczyć, że nie jest to euro power w linii prostej i są to raczej kontrasty dla ostrej i surowej, konsekwentnej amerykańskiej gry i Lady of the Sea to wyborna mieszanka najlepszych elementów obu kontynentów. Podobnie Atlantis zresztą. Cosmic Eden to dobry wstęp, chociaż tutaj za bardzo zbliżają się do ostatnich, żenujących płyt DARK EMPIRE, ale wychodzą z tego obronną ręką, tak jak w bardzo chłodnym kopiowaniu ADAGIO w Beauty in Darkness, w którym jest też pierwiastek WINTERHORDE. Kiedy są bliżej power metalu typowego w Don't Just Exist brzmi to bardzo ładnie i elegancko, zwiewnie i nie w tamtym czasie nie było zbyt wielu, którzy grali z tak autentyczną lekkością. Może DARK EMPIRE na debiucie, ale to było wieki temu.
Słychać, że to nie są amatorzy i sekcja rytmiczna gra tutaj na bardzo wysokim poziomie i Elstona warto tutaj posłuchać. McIntosh to bardzo wszechstronny wokalista i brzmi świetnie w każdej wersji, nawet w kompozycjach tak miernych jak Buried, w których bez sukcesów próbują imitować IMAGIKA i w tym utworze wychodzi im to najgorzej, niepotrzebne też są eksperymenty w La Fee Verte, który bez udziwnień wokalnych by był znacznie lepszy. Danny Mann to solidny gitarzysta, który potrafi zagrać w rockowym wyczuciem i kończący album prosty i melodyjny Outreach jest udany i pokazuje jego talent.
Porównań do SONATA ARCTICA czy może nawet STRATOVARIUS uniknąć trudno, skoro jest to typowy sound Finnvox wykonany przez samego mistrza, Mika Jussila. Bardzo dobre brzmienie i nie można tutaj zbyt wiele zarzucić, a tylko chwalić.
Album pełen różnych pomysłów, trochę nierówny, ale zrealizowany na wysokim poziomie, przecierający szlaki i który nie trafił w swój czas.
Zespół zauważony lokalnie, ale poza tym wielkiej kariery nie zrobił, a szkoda, bo jest w tym potencjał i dziwne, że przy takiej ilości przeciętnych albumów, które potrafią wydać wielcy gracze nikt nie zainteresował się SORIZON.
Swoją obecność jednak zaznaczyli i słychać, że do swojej muzyki podchodzą poważnie i skład wzbogacony został o drugiego gitarzystę.
Obiecujący zespół z Orange County.
Ocena: 7.9/10
SteelHammer