Sonic Haven
#1
Sonic Haven -  Vagabond (2021)

[Obrazek: R-18613009-1620309624-7254.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Vagabond 03:46
2.Back to Mad 04:41
3.Nightmares 04:55
4.Keep the Flame Alive 06:09
5.End of the World 05:23
6.The Darker Side 06:03
7.I Believe 04:23
8.Save the Best for Last 05:38
9.Blind the Enemy 04:31
10.From White to Black 04:22
11.Striking Back 04:30

rok wydania: 2021
gatunek: melodic heavy/power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Herbie Langhans - śpiew
Carsten Stepanowicz - gitara
Dominik Stotzem - gitara basowa
André Hilgers - perkusja


SONIC HEAVEN to drugi, równoległy do RADIANT zespół, gdzie spotyka się Herbie Langhans i gitarzysta Carsten Stepanowicz. W składzie znalazł się także Mistrz André Hilgers, którego występuje także od roku 2019 w  BONFIRE. Album został wydany w maju 2021 przez Frontiers Records.

Jeśli RADIANT jest grupą z obrzeży klasycznego niemieckiego melodic metalu/hard rocka z naciskiem na rock, to SONIC HAVEN zdecydowanie plasuje się w grupie heavy/power i power metal, z głębokim naciskiem na melodyjność i chwytliwość kompozycji. Bez rycerskich, epickich zapędów, bez skomplikowanych aranżacji, wysokoenergetycznie i cały czas do przodu. Stepanowicz gra dynamicznie i bardzo pewnie, tworząc mocną gitarową ścianę dla Herbiego, który jest oczywiście w wybornej formie, formie rockowej, bo śpiewa jednak nieco inaczej niż w LIGHTBRINGER OF SWEDEN, gdzie w zeszłym roku po prostu kompletnie zdemolował, czy dawniej w SINBREED. Tu odzywają się trochę echa VOODOO CIRCLE, zresztą album jest przeznaczony chyba do szerszego grona słuchaczy niż encyklopedycznego klasycznego power metalu niemieckiego.
Już na samym początku mamy tu hit nad hity, tytułowy ultra melodyjny i szybki Vagabond, który zresztą promuje ten LP. Fenomenalny track, z kapitalnym, zabójczym po prostu refrenem zaśpiewanym po mistrzowsku przez Herbiego. Moc, po prostu moc absolutna! Taka ryzykowna nieco zagrywka z ustawieniem tego na początku, bo rozbudza ogromnie apetyt na takie numery i dalej, a serie takich niesamowitych killerów to w Niemczech to specjalność THE UNITY. Jest jednak bardzo dobrze w nasyconym power rockiem Back to Mad z radiowo przebojowym refrenem i jest w tym coś z THE UNITY, oj na pewno jest. Potoczysty, a zarazem łagodnie klimatyczny w stylu THE FERRYMEN Nightmares w zwrotkach zawiera więcej pomysłów niż na jedną kompozycję i te zmiany temp i atmosfery są w tym przypadku bardzo interesujące. Keep the Flame Alive jest w pewnym stopniu takim AOR z heavy/power turbodoładowaniem i po raz kolejny piękna romantyczna i nieco smutna melodia ponownie w stylu THE FERRYMEN. Sola, ach te sola w tej kompozycji! Szybki, rytmiczny i pełen muzycznego słońca End of the World to kolejny przykład jak się powinno w dobie obecnej grać melodyjny heavy/power metal. Klasa! Centralnie umieszczony został najcięższy i najbardziej mroczny w po części epickim stylu The Darker Side i tu mamy taki mix wolnych, podobnych utworów PRIMAL FEAR i Martin & Dio Era BLACK SABBATH. Nieco zaskakujący to utwór na tym albumie, ale prezentuje się bardzo dobrze i roztacza taką swoistą magię, jaką tego typu utwory roztaczać powinny. Ta dawka mroku zostaje szybko rozproszona w dumnym i majestatycznym, czysto power metalowym i ultra eleganckim w porywającym refrenie I Believe. Potężne rozległe i dalekosiężne wokale Herbie Langhansa !
Tymczasem ballada Save the Best for Last jest tuzinkowa i rozczarowująca. To już było nie raz, ta melodia jest ograna iw Niemczech i Ameryce. Łzawe, dosyć pretensjonalne i chyba tylko dla stacji radiowych, bo jako ballada stricte heavy metalowa się po prostu nie sprawdza. AOR klawiszowy plan drugi, w sumie nic ciekawego niestety, choć wykonanie bez zarzutu. Za to zdecydowanie zagrany, wręcz brawurowo w opcji gitarowej, Blind the Enemy to petarda i wrażenie obniżenia lotów w Save the Best for Last przemija prawie natychmiast. Tym razem solo gitarowe krótsze i o pewnych cechach orientalnych. Ponownie wracają do łagodniejszych klimatów w From White to Black i tu jest taki ukłon w stronę MAGNUM. Może tej magicznej Magnum Mocy ta kompozycja nie emanuje, ale MAGNUM na tym poziomie co From White to Black już nie nagrywa, co przyznaję z żalem. 
A na zakończenie znowu coś w klimatach THE UNITY, czyli wspaniały koncertowy wymiatacz Striking Back. Kapitalny finał i aż się chce pomachać flagą tym razem nie THE UNITY a SONIC HEAVEN. Esencja melodyjnego heavy metalu!

Piękne sola Carstean Stepanowicza, wyborna jak zwykle partia Hilgersa, który tu gra najbardziej skomplikowane rzeczy ze wszystkich instrumentów, a basista Dominik Stotzem, najmniej w tym towarzystwie znany, dzielnie mu sekunduje.
Wzorcowa, wymuskana i dopieszczona realizacja całości stoi na poziomie światowym, przy czym mamy do czynienia z soundem nowoczesnym, ale w żadnym wypadku modern. Lżej niż BRAINSTORM, bardziej klarownie i ostrzej  niż PRIMAL FEAR w opcji gitary. Świetny mix, gdzie doskonale słychać każdy z instrumentów i naturalnie zjawiskowego frontmana. Tak, to Sascha Paeth czuwał przy konsolach, a wyprodukował sam Herbie Langhans. 

Świetny i mam nadzieję, perspektywiczny zespół.


ocena: 9,2/10

new 8.05.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości