Draconicon
#1
Draconicon - Dark Side of Magic (2021)

[Obrazek: 974370.jpg?5438]

tracklista:
1.Principium Tenebris 02:10
2.Fiery Rage 04:09
3.Dark Side of Magic 04:01
4.Blackfire 04:11
5.Draconis Theocracy 04:10
6.Edge of Power 05:03
7.Monsters' Breakaway 04:14
8.Dusk of a Hero 04:22
9.Darkspell 04:08
10.Necropotence 04:53
11.A Song of Darkness and Light 04:13
12.Symphony of Madness 06:56

rok wydania: 2021
gatunek: symphonic melodic power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Arkanfel - śpiew
Alex Moth - gitary, śpiew
Grym Hünter - gitary, śpiew
Simon Borgen - skrzypce
Manuel D. Ascendent - perkusja

DRACONICON to zupełnie nowy projekt muzyczny złożony z muzyków włoskich z różnych stron tego kraju. Muzycy występują pod pseudonimami, więc trudno określić, jakie doświadczenie muzyczne w graniu metalu mają, ale chyba mają, bo wytwórnia Beyond the Storm Productions na 22 października 2021 zaplanowała premierę ich debiutanckiego albumu.

Są smoki, więc jest i włoski melodic power metal z obszarów fantasy i trzeba przyznać, że mało jest zespołów, które grały ostatnio podobną muzykę z tak wielką elegancją. Do tego dochodzi taki lekki element dark przenikający te kompozycje oraz delikatne, nienachalne symfonizacje i orkiestracje, w tym prawdziwe skrzypce, na których gra Simon Borgen.
Wielką zaletą tych kompozycji jest ich nieszablonowość, w każdej można znaleźć interesujące ubarwienia z innych melodyjnych gatunków metalu, a także bezpośrednie odniesienia do innych, sławnych grup, jak w Dark Side of Magic do SABATON. Jest jednak także i mocne przywiązanie do tradycji włoskiej z obszarów RHAPSODY w niezmiernie gustownym starannie dopracowanym Blackfire gdzie pięknie zabrzmiała partia neoklasyczna. Jest określony rozmach, jest atmosfera "cinema", jest także dramatyzm przekazu w Draconis Theocracy  ze znakomitym, szybkim i nośnym refrenem i tu dorównują RHAPSODY OF FIRE z ostatniego albumu. Kapitalny refren!  Mroczniejsze zwrotki przeplatają się z classic italian melodic power refrenami w weselszym stylu w Fiery Rage, a  w spokojnie rozgrywanym Edge of Power o dosyć typowej dla Włoch melodii zwrotek w umiarkowanie rycerskim styku ten refren po prostu eksploduje przepięknie w melodii po prostu poruszającej. Majstersztyk! Czasem ta opowieść ma lekko progresywny rys i gdzieś słychać czy to LABYRINTH, czy też SECRET SPHERE i tak się prezentuje Monsters' Breakaway, ale rzecz jasna bez zatracania epickiego, rycerskiego charakteru samej kompozycji. Balladowy Dusk of a Hero obudowany jest bardziej wybuchowymi i dostojnymi partiami symfonicznymi i to także element dodający tej kompozycji swoistego uroku. Pełen pasji jest stworzony na neoklasycznym fundamencie Darkspell, numer fenomenalny, w stylu arturiańskiego okresu KAMELOT pełen romantycznej posępności. Przepiękne także instrumentalnej partii w stylu melodic symphonic black metal. W Necropotence wchodzą w dramatyzm, po części inspirowany symfonicznym power metalem francuskim (ADAGIO), ale jak zgrabnie przechodzą tu do nośnego, po prostu przebojowego refrenu. Efekt zderzenia tych dwóch stylów jest piorunujący. Jest także song minstrela A Song of Darkness and Light i tak się zaczyna powszednio, ale po kilkunastu sekundach mamy wyborny numer i buja jak ostatnie numery VEXILLUM w mocarnym refrenie i jest świetnie zaśpiewane przez Davide Morasa z ELVENKING. Artystyczny, teatralny przekaz! I łagodny wstęp symfoniczny w stylu folk medieval prowadzi do doskonałego rozwinięcia w szybkim tempie także w lekko folk/power stylu, ale zarazem jest to monumentalne jak RHAPSODY w tym dumnym pędzie. Klasa światowa.

Wracając do tych pseudonimów. Chętnie bym poznał prawdziwe nazwiska tych muzyków. Grają wybornie, z wielką techniczną biegłością i zaangażowaniem, a zgranie jest takie jakby ćwiczyli razem od zawsze, a nie od roku czy może nawet mniej. I wokalnie Arkanfel zaśpiewał znakomicie. Ani jednego kiksu, ani jednej fałszywej nuty i tyle romantycznego żaru w głosie nieraz się tu słyszy. Do tego dochodzi znakomite brzmienie, takie ciepłe i nieco bardziej masywne niż w klasycznym italian flower power metal i trzeba przyznać, że twórca tego soundu Marco Mastrobuono wyrasta w ostatnich latach na drugiego po Simone Mularoni włoskiego Czarodzieja mixu i masteringu. Piękne, zniewalające brzmienie ma ten album od pierwszej do ostatniej sekundy.
Po raz kolejny w ostatnim czasie pojawia się bez medialnego szumu i wrzawy znakomity zespół z Włoch. Włochy rządzą w melodyjnym heroicznym power metalu z symfoniką i klawiszami!


ocena: 9,8/10

new 26.09.2021

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości DRACONICON i wytwórni Beyond the Storm Productions
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
 Draconicon - Pestilence (2023)

[Obrazek: 1167327.jpg?4710]

tracklista:
1.Twisted Reflection 04:05
2.Heresy 04:10
3.Thorns 04:03
4.Pestilence 03:45
5.Theatre of Sorrow 03:59
6.Circus of the Dead 04:25
7.Drowned 04:09
8.Slumber Paralysis 03:58
9.Under the Weight of Your Sin 04:15
10.Faust 04:16

rok wydania: 2023
gatunek: symphonic melodic power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Arkanfel - śpiew
Alex Moth (Alessandro Mammola) - gitary, śpiew
Grym Hünter (Gennaro Cerra) - gitary, śpiew
Simon Borgen (Simone Borghetto) - skrzypce, śpiew
Philip Skrim (Filippo Scrima) - gitara basowa

Szwedzka wytwórnia Inner Wound Recordings wyda 17 listopada drugi album włoskiej grupy DRACONICON zatytułowany "Pestilence".
Nastąpiły pewne zmiany w składzie, pojawił się basista Philip Skrim, a perkusista Manuel D. Ascendent nie jest już wykazywany na liście członków grupy...

Zmienił się jednak przede wszystkim styl muzyczny, choć może nie sam gatunek. Jest to nadal melodyjny power metal symfoniczny, jednak mroczniejszy niż na debiucie i zdecydowanie wsparty przez nieraz pierwszoplanowe partie symfoniczne o, na ogół, posępnym i podniosłym charakterze, autorstwa Francesco Ferriniego z grającej symfoniczny death metal ekipy FLESHGOD APOCALYPSE. To się sprawdza i bardzo dobrze prezentuje w openerze Twisted Reflection i mamy tu pewne nawiązania tak do ADAGIO, jak i grup włoskich, które w symfonicznych utworach budowały nastrój niepokoju i mroku. Wydaje się jednak, że DRACONICON nie do końca potrafi ten klimat utrzymać w dalszej części albumu i taki nieco chaotyczny w mieszaniu melodic power o dosyć naiwnym charakterze, z partiami mroczniejszymi, progresywnymi, Heresy jest tego przykładem. Thorns prowadzony z kolei dostojnie i z nutą dramatyzmu jest lepszy, choć nacisk na refren nie przekłada się na jego realną atrakcyjność. Odrobinę dynamiczniejszy Pestilence to kilka pomysłów na melodie smutne w romantycznej otoczce i w sumie poziom tego jest dobry, ale nie porywa, jak podobnie skonstruowane kompozycje, chociażby wspomnianego ADAGIO. Przy Theatre of Sorrow odnosi się już wrażenie powtarzalności pewnych wcześniej wykorzystanych motywów i szkoda, że udana partia symfoniczna z chórami jest tu taka krótka w tych dwóch fragmentach, gdy się pojawia. W Circus of the Dead słychać nieco zabarwiony stylem dark RHAPSODY, czy może raczej szerzej włoski fantasy power metal w czystej postaci i włoskie grupy jednak niemal zawsze do tego nawiązują na takich albumach.
Dobry, rozległy refren wyrasta na tle to zbyt agresywnej, to znów mało wyrazistej pozostałej części utworu Drowned. Oczekuje się jakiegoś rozwinięcia, jakiejś kulminacji, coś się buduje w tym zakresie w dramatycznym, symfonicznie akademickim Slumber Paralysis, ale to wrażenie narastania rozmachu wygasa w bezbarwnie wspartym symfoniką i pianinem songu Under the Weight of Your Sin. I finał, a jakże, pod tytułem Faust. Neoklasycznie, bardzo neoklasycznie się to zaczyna, ale potem jakieś podjazdy pod melodic symfoniczny black i KALEDON. Takie sobie to zakończenie...

Ogólnie można odnieść wrażenie, że DRACONICON muzykę bardziej złożoną niż na debiucie prezentuje środkami zbyt prostymi. Nie chodzi o barokowy przepych, ale o większą jednak inwencję gitary i jakieś konkretniejsze wykorzystanie smyczków Simona Borgena, bo prawie wcale indywidualnie go nie słychać. Sola są, owszem, na wysokim poziomie, ale bardzo krótkie, nieraz z progresywnym rysem ogólnym. Arkanfel śpiewa przeciętnie. Może ktoś by powiedział, że dobrze, ale na tle wokalistów grup wiodących we włoskim symfonicznym power metalu tym razem wypada tak sobie, a dodatkowe dramatyczne okrzyki i nadmierna emfaza nie dodaje tej muzyce uroku. Mix Marco Mastrobuono dosyć czytelny, ale mastering Alexa Motha nad wyraz przeciętny w porównaniu z tym, jak się to robi w ostatnim i nie tylko czasie w metalu symfonicznym. Może jednak trzeba było powierzyć to komuś bardziej w tym zakresie doświadczonemu.

Być może zespół uznał, że potencjał stylu z debiutu się wyczerpał i postanowił spróbować czegoś innego, ale efekt jest zdecydowanie poniżej oczekiwań i pewnie także możliwości.


ocena: 7/10

new 25.10.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Inner Wound Recordings
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości