Ezy Meat
#1
Ezy Meat - Not for Wimps (1984)

[Obrazek: R-4667939-1371643474-8698.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Not for Wimps 03:01
2.Freedom Seeker 04:31
3.The Loner 02:43
4.Vampire Lady 04:34
5.Wasting Time 05:48
6.Get 'em Off 03:20
7.Ban the Bomb 07:03
8.Ban the Bomb Pt. 2 08:21
9.Shoot Out in the City 02:57
10.Life and Death of Pete 05:15

rok wydania: 1984
gatunek: NWOBHM
kraj: Wielka Brytania (Irlandia Północna)

skład zespołu:
Ivan Lavery - śpiew, gitara
Paul Lavery  - gitara basowa
Ray McKenna - perkusja


Irlandia Północna to obszar Zjednoczonego Królestwa, gdzie NWOBHM była reprezentowana wyjątkowo słabo. Pierwszym zespołem był SWEET SAVAGE, który nie zdołał w latach 80tych podpisać żadnego kontraktu i być może dlatego gitarzysta Vivian Campbell wybrał karierę w DIO. EZY MEAT powstał nieco później, w roku 1980 grając początkowo covery THIN LIZZY, rock i proto metal i z NWOBHM nie miał wiele wspólnego. Po roku 1981 i odejściu wokalisty Dermota O'Kane zwrócił się w kierunku dynamicznego heavy metalu w manierze riffowej NWOBHM, jednak grupom z Ulsteru było w tym czasie bardzo ciężko się przebić i grupa pozostawała lokalnym zespołem występującym w hrabstwie Antrim. Tak zapewne by pozostało, gdyby nie pomoc wspomnianego już, zaprzyjaźnionego z ekipą Campbella, który wsparł EZY MEAT jako producent, wspomagając w organizacji własnej malutkiej wytwórni płytowej Electric Storm, która w lipcu 1984 w niskim nakładzie wydała swój pierwszy album "Not for Wimps".

Zaczyna się to wszystko od Not for Wimps właśnie, numeru instrumentalnego z odgłosami publiczności, chyba raczej dogranymi w studio i słychać, że jest głośno i soczyście, a gitarzysta zna się na swojej robocie, ale produkcja pozostawia wiele do życzenia. Z drugiej strony jednak ileż to winylowych płyt od Neat brzmiało znacznie gorzej...
Trudno sobie wyobrazić zespół NWOBHM bez hard rockowych naleciałości, który byłby bardziej typowy, wręcz archetypowy dla Fali jak ten. Niby te wszystkie riffy już odegrano w latach 1980-1983, ale EZY MEAT gra je po prostu znakomicie. Gra z energią i przekonaniem, gra swobodnie i robi dużo pozytywnego hałasu  jak na ekipę występującą jako trio. I dokazują tego w porywającym Freedom Seeker. Te wokale braci Lavery i ta gitara Ivana. Potężne sola, gdzie metalowa apokalipsa łączy się z kapitalnym rockowym feelingiem. Moc! I Moc jest z nimi w Vampire Lady, z ostrymi jak brzytwa riffami i bujającą motoryką. I dewastują w Get 'em Off, niszczącym twardym surowym riffowaniem w stylu wczesnego SAXON i znowu doskonała melodia i gitarowy atak Ivana! Nie wszystko wychodzi idealnie i krótki The Loner przemyka bez większych emocji. Długo rozwijają spokojniejszy i chłodny Wasting Time i tu brzmią bardziej tradycyjnie rockowo w surowej oprawie, Lavery zaś rozgrywa jedną z najbardziej finezyjnych partii gitary solowej na tym LP. No może poza finałową częścią Life and Death of Pete, kompozycji ponurej, ascetycznej i niepokojącej (ten riff przewodni, skąd go znamy?). Ten gwałtowny gitarowy atak pod koniec jest zrobiony fantastycznie!
W Shoot Out in the City grają jak ekipy z obszaru Newcastle, gniewnie i surowo z chuligańskim zacięciem i grają taki NWOBHM bardzo przekonująco. Sporo miejsca zajmuje tu także proto metal i grupa umieściła na płycie swoją wczesną kompozycję Ban the Bomb, transowy, poetycki i jakże mocno osadzony w rocku lat 70tych piękny song, gdzie Ivan pokazuje zupełnie inny styl gry na gitarze, niż w typowych numerach NWOBHM. Po raz kolejny są fantastyczni w szybkiej części i tu także na wyróżnienie zasługuje gra perkusisty. Druga część tej historii to Ban the Bomb Pt. 2, opowiedziana w niemal teatralny sposób na wstępie i rozbudowana do speed/heavy w miarę upływu czasu. Wokal uzupełnia gitarę, gitara uzupełnia wokal, jest surowo jest melodyjnie, jest no... apokaliptycznie w klimacie i chyba o to właśnie chodziło. Killer!


Słaba promocja, słaba prasa nastawiona sceptycznie do wszystkiego niemal, co nie pochodziło z Anglii, ale płyta się ukazała i nic tego zespołowi odebrać nie mogło. Pozostali niemal nieznani, ale wydali jeszcze jeden album, "Rock Your Brains" w roku 1986. Był to niestety raczej rozczarowujący zestaw kompozycji z obszarów hard rocka, i proto metalu, do tego marnie wyprodukowany. Jednak nawet gdyby go nie wydali, to i tak się zapisali w historii NWOBHM. I to jak!


ocena: 9,2/10

new 15.10.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości