Max Pie
#1
Max Pie - Passengers (2021)

[Obrazek: MaxPiePassengers-600x541.jpg]

Tracklista:
1.2. Ignition + A Thousand and One Lives 07:25
3. Lucy 05:06
4. Only the Silence Remains 06:51
5. Grains of Sand 05:47
6. Breath of the World 05:48
7. Ariadne’s Thread 06:05
8. Last Goodbye 05:12
9. Drawing the Future 04:34
10. Love for Sale 04:06
11. Passengers 10:10

Rok wydania: 2021
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Belgia

Skład:
Tony Carlino - śpiew
Thibaut Basely - gitara, instrumenty klawiszowe
Lucas Boudina - bas
Sylvain Godenne - perkusja

Gościnnie:
Simone Mularoni - gitara (3)


MAX PIE może i nie jest zespołem wielkiego formatu, ale w pewnych kręgach cieszy się popularnością, chociaż ostatnie lata ciszy w niczym nie pomogły. Bez szumnych zapowiedzi, po 6 latach pojawia się następca Odd Memories, wydany tym razem przez Rock City Music Label z premierą wyznaczoną na 3 grudnia 2021 roku.

Odd Memories to był album solidny, stosunkowo przystępny i czerpiący mniej lub bardziej z SYMPHONY X, PYRAMAZE, sceny francuskiej oraz DGM. Podobnie jest tym razem i od tej strony zespół nie zaskakuje, gościnnie nawet zagrał solo sam Mistrz Mularoni w Lucy, co tylko podkreśla stronę DGM zespołu.
Only The Silence Remains to SYMPHONY X i EVERGREY, klimat nostalgii charakterystyczny dla muzyki z tych rejonów, ale bez gotyckiej, zniewalającej mocy TRAGODIA, a zapychaczami SYMPHONY X. Nie można zespołowi odmówić biegłości, Godenne gra ciekawie i nie można się nudzić, ale technicznie można odnieść wrażenie, że jest momentami przerost formy nad treścią. To słychać w środkowej partii Only The Silence Remains i popis perkusyjny to raczej znamię łatki progressive i próby niepotrzebnego wydłużenia kompozycji do granicy 7 minut. Od strony gitarowej jednak nie mam nic do zarzucenia, sola są dobre i bardzo dobre, pełne treści i emocji i nie ma tutaj niczego pretensjonalnego i nieczytelnego. Pięknie Basely opowiada gitarą historię.
MYRATH jest tylko jeden, Grains of Sand to tylko potwierdza i refren niestety wypada bardzo płasko. Zabrakło orkiestracji, orientu, który dopiero pojawia się na końcu, jest za to niewypełniona przestrzeń. Lepiej wypada Breath of the World, który zaczyna się typowo w stylu SYMPHONY X, ale solo i druga połowa są absolutnie niszczące i szkoda, że nie całość. Last Goodbye ponownie uderza w późne PYRAMAZE z elementami EVERGREY i jest to ładnie zagrane, choć nie tak imponujące, jak hity wcześniej wymienionych zespołów.
Drawing the Future jest wyborny od strony technicznej, ale całościowo jest to dziwna mieszanina DGM z SECRET SPHERE i VISION DIVINE. Ciężkostrawne połączenie i bardziej flower power refren zupełnie tutaj nie pasuje.
Jako że to płyta progresywna, to obligatoryjnie musi być kolos i jest nim ponad 10 minutowy, tytułowy Passengers, w którym nawiązują do REDEMPTION, SUSPYRE, ARTENSION i DGM jednocześnie. Rozwija się długo i to jest największy błąd, ponieważ jak na tak długi czas trwania mało jest tutaj treści, niestety. Takie cięższe, wolniejsze utwory grało ARTENSION znacznie lepiej i zabrakło tutaj ich magii, którą zespół stara się uzupełnić orkiestracjami. Za mało się dzieje i szkoda, że to zakończenie to raczej ujście powietrza z balonu niż z prawdziwą pompą.

Za mix odpowiada sam Thibaut Basely, a mastering wykonał Simone Mularoni. Bębny charakterystycznie i jak zwykle u Mularoniego przepotężne, bas mocny i metaliczny, ale sam mix wypada poprawnie. Czasami w tym wszystkim gdzieś ginie wokalista (to słychać w Passengers), momentami wypada całość bardzo płasko, jak w Grains of Sand albo chaotycznie jak w Drawing the Future.
Jest dobrze, ale zabrakło ostatniego szlifu.
Tony Carlino śpiewa bardzo dobrze i nie rozczarowuje, mimo biegu lat śpiewa tak samo dobrze jak na Odd Memories. Wszechstronny, w wyższych rejestrach przekonujący, nie mam nic do zarzucenia, tak jak reszcie muzyków.
Album ogólnie równy, bez większych wpadek czy zgrzytów może poza Drawing the Future i raczej wybrakowanemu zakończeniu, ale to solidny powrót i fani powinni być zadowoleni, mimo że nie jest to zagrane z taką pompą, jak Odd Memories.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer


Przedpremierowa recenzja dzięki wytwórni Rock City Music Label.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości