Venator
#1
Venator - Echoes from the Gutter (2022)

[Obrazek: 998253.jpg?1555]

tracklista:
1.Howl at the Rain 05:05
2.Seventh Seal 06:17
3.Red and Black 04:52
4.Nightrider 06:01
5.Manic Man 04:39
6.Made of Light 03:53
7.The Rising 04:39
8.The Hexx 04:42
9.Streets of Gold 05:54

rok wydania: 2022
gatunek: heavy metal
kraj: Austria

skład zespołu:
Johannes Huemer - śpiew
Leon Ehrengruber - gitara
Anton Holzner - gitara
Stefan Glasner - gitara basowa
Jakob Steidl - perkusja


Heavy metal z Austrii, a konkretnie z Linzu w wykonaniu debiutantów z VENATOR. Album zostanie wydany 25 lutego nakładem niemieckiej wytwórni Dying Victims Productions.

Austria rozmiłowana w symfonicznym power metalu raczej potęgą w gatunku classic heavy metal nie jest i nigdy nie była, ale VENATOR proponuje dobrą muzykę. Tradycyjną, bez udziwnień, opartą na wzorcach europejskich, przede wszystkim niemieckich, sięgających lat 80tych, choć nie jest to bezpośrednie odwzorowanie ani teutońskiego, ani rycerskiego NWOTHM.
Sprawnie odgrywają potoczysty i lekko przy tym poetycki Howl at the Rain i dosyć ciekawie brzmi przy tym wokalista Johannes Huemer miejscami przyjemnie chrapliwie drapieżny, a czasem wchodzący w wyższe "amerykańskie" zaśpiewy. Ładne sola grają gitarzyści, choć nie w każdej kompozycje równie ciekawe. Klimat opowieści bardów dobrze został zbudowany na początku Seventh Seal, potem to jednak taki sobie classic heavy w rozpoznawalnych, trochę maidenowskich obszarach, refren jednak brzmi bardzo solidnie. Podobnie delikatna, poetycka partia w drugiej części. Po raz kolejny z rzędu umiejętnie budują nastrój we wstępie do Red and Black i potem rycersko i dumnie sobie poczynają, choć wydaje się, że trochę za bardzo wytracają tempo i te misterne zagrywki obu gitarzystów nikną tu w braku energii, a szkoda. Nightrider jest mroczniejszy na wstępie, potem natomiast udowadniają, że grając szybciej i ostrzej w bardzo melodyjnym stylu (wyborne ozdobniki gitarowe!) są najbardziej interesujący. I po raz kolejny udany, choć na pewno nie bardzo oryginalny refren w classic heroicznym stylu. Manic Man jest po protu dobry, bo niczym tu specjalnie nie zaskakują w obszarze swoich muzycznych możliwości, podobnie jak wolniejszy Made of Light i VENATOR to po prostu jednak zespół szybszych temp. Tu jest dosyć monotonnie... Gdy w The Rising galopują w tradycyjnym stylu heavy metalu rycerskiego jest znacznie lepiej, choć pod względem melodii tu zwrotki przerastają refreny zdecydowanie. No i wyborne solo gitarowe, takie epickie, z pięknym powtarzaniem najlepszych motywów. Klasa! Zamaszysta gra gitarzystów nieco maskuje powszedniość melodii głównej w The Hexx i w sumie po raz kolejny jest fajnie w klasycznym stylu. Metalowy surowy romantyzm i refleksja przebija na koniec z Streets of Gold...

Sound można określić jako bardziej ostry niż ciężki, przypomina nagrania grup niemieckich z lat 90tych, czytelny, z dosyć głośną sekcją rytmiczną i lekko schowanym pomiędzy gitarami wokalem. Kilka drobnych potknięć kompozycyjnych nie powoduje, że wartość tej płyty jakoś specjalnie spada. A świetna gra gitarzystów ją z pewnością podnosi. Brawa dla Leona i Antona!
Aktualnie najlepszy zespół classic heavy metalowy z Austrii.


ocena: 8/10

new 21.02.2022

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Dying Victims Productions.
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości