Midas (USA)
#1
Midas - Midas (2022)

[Obrazek: 1028014.jpg?2614]

tracklista:
1.Slaves to the Night 03:53
2.Nobody Gets Out Alive 04:46
3.Hellfire 03:13
4.Break the Chains 03:38
5.Eyes in the Cold 04:54
6.Hell Has Frozen Over 04:18
7.Running Scared 04:28
8.Golden Chariots 04:05

rok wydania: 2022
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Joe Kupiec - śpiew, gitara
Casey O’Ryan - gitara
Anthony Franchina - gitara basowa
Breck Crandell - perkusja


Amerykański NWOTHM, tym razem z Detroit. Czwórka debiutantów, w tym frontman o swojsko dla nas brzmiącym nazwisku Kupiec połączyła siły w roku 2018, by zadebiutować w barwach greckiej wytwórni No Remorse Records w końcu kwietnia.

NWOTHM ma różne oblicza, ale to oblicze MIDAS jest bardzo przyjemne. Trudno sobie wyobrazić bardziej szczere wrażenie idei heavy metalu z lat 80tych, amerykańskiego, ale jak się w pewnym momencie okazuje, nie tylko amerykańskiego. To jest muzyka dokładnie umiejscowiona w tamtych latach, wypełniona tym prostym żarem i pragnieniem grania metalu, po prostu heavy metalu, dla siebie i dla innych. Grają dobrze, może bez technicznego błysku, ale ten tu nie jest potrzebny, by z taką starannością oddać atmosferę muzyczną klasycznego heavy metalu lat 80tych. Wokalista Joe to taki śpiewak z lekko ochrypłym głosem, niby bez szczególnych predyspozycji, ale ileż w tym jest ciepła i pasji! No tak, skrzywdziłbym basistę Franchina, gdybym go nie pochwalił za wyborne partie w szybszych kompozycjach. No, robi tu fantastyczną robotę, uzupełniając grających proste riffy gitarzystów.
Proste riffy, fajne melodie. Slaves to the Night jest bardzo dobry, może nieodkrywczy, ale taki anglosaski i z pewną dozą melodyjnego heavy, jaki grały zespoły brytyjskie NWOBHM, gdy pomysły na tenże NWOBHM już im się przy drugiej płycie wyczerpały. Oczywiście, jeśli coś z UK to prym tu wiedze doskonały, porywający maidenowski Slaves to the Night i MIDAS cofa nas do roku co  najmniej 1981. Och killer, hit i to z jakim przekonaniem zagrany! MIDAS jest tak heroiczny w typowym dla USA stylu w znakomitym, dumnym Golden Chariots i czarują refrenem, zresztą refreny to bardzo mocna strona tych kompozycji, poza Hell Has Frozen Over, gdzie jednak niszczą w średnich tempach w melodiach zwrotek. Tak trochę delikatnie zarysowanego na rock/metalowo mroku... A metalowa strona ozdobiona cechami epickiego hard rocka w Hellfire wypada dobrze, choć ten pierwszy, metalowy motyw jest tu zdecydowanie najlepszy. Najsłabiej wypada w tym towarzystwie mało wyrazisty w każdym aspekcie Eyes in the Cold, za to pięknie, z wdziękiem i w najlepszych tradycjach metal arena zagrali w romantycznym Break the Chains. Tak, QUIET RIOT jakoś przez tyle lat nie potrafił zrobić czegoś takiego. Aha i fantastyczne przejścia perkusyjne w starym stylu w wykonaniu Brecka Crandella. Sporą niespodzianką jest jawne nawiązanie do THIN  LIZZY w doskonałym Nobody Gets Out Alive i jak widać, można sięgać śmiało do lat 70tych i brzmień, które ukształtowały heavy metal jako gatunek.

Prosta realizacja, jednoznacznie zakorzeniona w latach 80tych, przy czym oczywiście oparta o nowe techniki nagraniowe i blachy syczą, bas lekko metalicznie warkocze, a gitary są umiarkowanie tylko ciężkie, a może nawet i nie.
Nie wiem, jak teraz z produkcją samochodów w Detroit, ale NWOTHM grają tam bardzo dobrze.


ocena: 8,6/10

new 29.04.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości