Munroe's Thunder
#1
Munroe's Thunder - The Black Watch (2022)

[Obrazek: 4137307-2885526.jpg]

tracklista:
1. Battle Cry 00:20
2. The Black Watch 07:10
3. Awaken The Fire 04:55
4. Gray Hall 04:56
5. Babbington Mary 05:43
6. Brace For The Night 04:56
7. Dead Man’s War 05:54
8. Falkirk 01:46
9. Thirty Years War 06:12
10. Echoes Of The Dead 05:10
11. The Executioner 05:10

rok wydania: 2022
gatunek: heavy metal/power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Ronny Munroe – śpiew
David Mark Pearce – gitara, gitara basowa
Justin Zych – gitara
Oliver Wakeman - instrumenty klawiszowe
BJ Zampa – perkusja
 

Ronny Munroe zawiesił swój projekt solowy RONNY MUNROE w roku 2015 i zastąpił go MUNROE'S THUNDER. Z częściowo nowymi muzykami lider podjął się stworzenia ambitnego konceptu historycznego osnutego na tragicznych losach Marii Stuart na tle historycznych wydarzeń w Szkocji i Anglii. Kilka lat trwało, zanim ten projekt został zrealizowany i wytwórnia RFL Records z Teksasu wyda album "The Black Watch" 11 listopada 2022.

Ambitnie, ale nie progresywnie. Chociaż sam Munroe określa to co tu grają jako melodic power metal, to na pewno nie jest to taki melodic power, o jakim mówi się "europejski". To muzyka z całą pewnością amerykańska, gdzieś zbliżona do tych bardziej patetycznych nagrań ICED EARTH, gdzieś tam z echami METAL CHURCH z późniejszego okresu (z Munroe) i nacechowana ogólną tradycją USPM i heavy power w bardziej epickiej odmianie. W warstwie lirycznej na pewno historycznie i epicko, jednak muzycznie tego ducha historycznej epiki mało tutaj. Mało w zagranym w średnim tempie The Black Watch, mimo dosyć długiej partii wolnej z klawiszami w symfonicznym stylu. Tak sobie to wszystko śpiewa Munroe, doskonały w atakach power heavy, ale jako heroiczny piewca to on jednak nie przekonuje. Tak sobie, co najwyżej dobrze poczynają sobie gitarzyści. Jest to mało czytelne w solach, mało ciekawe w duetach, szczególnie gdy ma być wydobyty tu jakiś klimat. O ten klimat tu jest ciężko w Awaken The Fire, takim w melodii mało wyrazistym, z pewną dawką mroku w mocnych ciętych riffach. Oczekuje się jakiegoś przełomu, ale jest dobry, lekko maidenowski z nowszych czasów powermetalowy Gray Hall, dosyć drapieżny i stanowiący kontrast z songiem powiedzmy teatralno - poetyckim Babbington Mary, gdzie jest ładna gitara akustyczna i wybuchowy refren o klasycznie heavy metalowym refrenie. I chyba najbardziej udane solo gitarowe na całej płycie. Tak tu jest uwypuklony dramatyzm, na pewno. Ile było nastroju w Babbington Mary tyle w zasadzie go ubyło w Brace For The Night, dosyć brutalnym heavy/power w zwrotkach i momentami interesującym refrenem. Kilka dosyć progresywnych pasaży klawiszowych Wakemana także zwraca na siebie uwagę. Przełomu nie ma i w podobnie skonstruowanym, choć surowszym i bardziej niepokojącym Dead Man’s War i tu wyróżnia się przede wszystkim sam Munroe, któremu taka maniera wokalna zawsze pasowała. Oczywiście także bardzo ładnie zaprezentował się w symfoniczno - akustycznej miniaturze poetyckiej Falkirk. Tak jest epicki przełom, w końcu jest w udanym Thirty Years War, heavy metalowym dostojnym songu z pełnym treści solo i natchnionym śpiewem Munroe i tu w końcu wchodzą na tory, które chętnie by się usłyszało wcześniej. Szkoda, że potem heavy power metalowy Echoes Of The Dead ma tak skromnie pomyślaną melodię zwrotek, przy tak dobrym refrenie i ciekawie gitarowo zaaranżowanej części instrumentalnej. W końcu finał, smutny finał The Executioner, ale jakoś zbyt mało dramatyczny do tak tragicznego wydarzenia o jakim jest tu mowa. Surowy, bardziej melodyjny w wolniejszym refrenie utwór pozostawia niedosyt i jakoś ta cała historia nie jest w wystarczającym stopniu pompatycznie i monumentalnie zakończona. To solo, jakie się pojawia, nie wystarcza na pewno.

Jest to album amerykański, z amerykańskim heavy i power metalem. Trudno tu oczekiwać od Munroe miękkości europejskiego sposobu realizacji soundu, wieloplanowości czy też nad wyraz wysmakowanej symfoniki w stylu włoskim. Jest tak jak oczekuje się tego w USA, tym bardziej od kogoś kojarzonego z tak określoną stylistyką przekazu jak Ronny Munroe. On dał to, czego się w Ameryce oczekuje, w Europie już niekoniecznie. Jako koncept specjalnie to wrażenia nie robi, jako album z amerykańskim heavy/power jest dobry.


ocena: 7/10

new 6.11.2022

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni RFL Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości