Symbols
#1
Symbols - Call to the End (2000)

[Obrazek: 25288.jpg?5259]

tracklista:
1.Introduction 00:50
2.Eyes in Flames 04:41
3.Power Machine 04:14
4.Call to the End 03:17
5.The Traveler 04:01
6.Introspection 04:14
7.Save Africa 03:42
8.Stop the Wars 05:53
9.Sons of Lord 06:37
10.Everything I Want 04:43

rok wydania: 2000
gatunek: power metal
kraj: Brazylia

skład zespołu:
Edu Falaschi - śpiew
Rodrigo Arjonas - gitara, śpiew
Demian Tiguez - gitara, śpiew
Tito Falaschi - gitara basowa, śpiew
Rodrigo Mello - perkusja
Marcelo Panzardi - keyboards


W roku 1997 bracia Edu i Tito Falaschi, którzy w tym czasie byli jeszcze praktycznie zupełnie nieznani, założyli w São Paulo zespół SYMBOLS. Grupa rozpoczęła od progresywnego melodyjnego metal/rocka, wydając w roku 1998 nakładem własnym album "Symbols". W tym czasie został on przyjęty dosyć obojętnie i niemal natychmiast panowie Falaschi postanowili zupełnie przeorientować styl zespołu. w 2000 prężnie wówczas rozwijająca się, ale nadal początkująca wytwórnia brazylijska Megahard Records, wydała "Call to the End" i to już zupełnie inny zespół.

Ognisty, dynamiczny power metal w europejskiej odmianie z niesamowitym wokalem Edu Falaschi. Edu to drapieżnie krzyczy, to robi ultra wysokie i absolutnie doskonałe górki, wspomagany przez innych członków zespołu, gitarzyści czarują pirotechniką na prędkościach bliskich prędkości światła i Brazylijczycy dewastują w takich ultra killerach jak przepotężny Eyes in Flames.
Nawet jeśli może sama melodia jest nieco mniej atrakcyjna, jak w zwrotkach Power Machine czy The Travelerto, refreny zawsze co najmniej bardzo dobre, oraz gra gitarzystów po prostu natchniona. Fantastyczne sola grają, mało takich się w tym czasie zdarzało, nie tylko w Brazylii. Ogromna inwencja i finezja do tego nasycona shredem i zapożyczeniami z innych gatunków metalu, w tym progresywnego. Tej progresywności nieco więcej jest w niepokojącym Call to the End i tu słychać, jakim kameleonem jest Edu, jak potrafi nagle stać się romantycznym wokalistą i tak przyjemnie łagodnym... Słabszym punktem jest intensywny, ale mało wyrazisty Introspection i tak niebawem zaczęło grać wiele zespołów brazylijskich, pretendujących do mixu heavy/power i progressive. Save Africa trochę trąci w aranżacji i stylu Eltone Johnem, a może nawet i mocno, ale przecież Edu Falaschi śpiewa tu z takim wdziękiem...
I intrygujący, wolniejszy i dostojny epic power Stop the Wars w charakterze majestatycznego hymnu w refrenie i odrobiną progresywnych klawiszy, zresztą budujących tu cały czas znakomity plan drugi. I jeszcze lepszy, mocno akcentowany i lekko rozbujany w onirycznym stylu Sons of Lord. Bogato zaaranżowany, z elementami tradycyjnego metalu i wybuchowymi solowymi atakami gitarzystów. I bardzo gustownie to wszystko kończą w pełnym eleganckiego wykorzystania elementów klasycznego rocka Everything I Want.

Fenomenalny występ Edu Falaschi nie mógł pozostać bez echa. Już w roku 2001 otrzymał zaproszenie do ANGRA i odszedł z SYMBOLS wraz z bratem. Sam SYMBOLS w nowym składzie wrócił do dosyć łagodnego, progresywnego metalu na jeszcze jednej płycie, która ukazała się w roku 2005 pod tytułem "Faces", ale nie zdobyła ona uznania i zespół został rozwiązany.
Zremasterowana kapitalnie wersja "Call to the End" ukazała się w roku 2004 nakładem Hellion Records, a ponownie przypomniała ten album Shiginami Records w 2021.
Pomnikowe dzieło brazylijskiego power metalu i brama dla Edu Falaschi dla wielkiej, światowej kariery.


ocena: 9/10

new 24.04.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości