Ashrain
#1
Ashrain - Requiem Reloaded (2023)

[Obrazek: NjgtOTQxNy5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1.Are You Ready for Rock? 05:11
2.Requiem for Screamer 05:25
3.Put on the Trigger 04:16
4.I Still Burn 05:32
5.Break Through the Fire 03:33
6.Symphony of Despair 07:32
7.Believe 05:15
8.No Surrenders 03:58
9.The End of Sorrow 03:52
10.We Fight to Win 04:28

rok wydania: 2023
gatunek: heavy/power metal
kraj: International (Japonia/Brazylia/Niemcy/Hiszpania)

skład zespołu:
Iuri Sanson - śpiew
Nozomu Wakai - gitara
Peter Baltes - gitara basowa
Andy C (Andrés Cobos Martínez) - perkusja
oraz
Elyes Bouchoucha - instrumenty klawiszowe

W roku 2020 japoński wirtuoz gitary Nozomu Wakai postanowił przygotować nowy materiał, ale sygnowany nie jako DESTINIA, a jako ASHRAIN, przy czym zaprosił do współpracy innych muzyków niż tych, którzy do tej pory mu towarzyszyli. Zebrała się ekipa iście gwiazdorska, bo basistą jest Niemiec Peter Baltes (ex ACCEPT, obecnie U.D.O),  perkusistą Hiszpan Andy C (ex LORDS OF BLACK, DARK MOOR, SARATOGA), a wokalistą Brazylijczyk Iuri Sanson (ETERNITY'S END, ex HIBRIA). Warto zwrócić uwagę na fakt, że Sanson w tym roku pojawia się już w drugim zespole japońskim z Guitar Hero. Pierwszym był MAJUSTICE z Kelly Simonzem (Shimazu Kazuhiro). Prace nad płytą zakończyły się w roku ubiegłym, a w kwietniu 2023 wydana została przez znaną niemiecką wytwórnię Metalville, specjalizującą się w melodyjnych odmianach metalu od wielu lat.

Wakai dosyć daleko odchodzi od stylistyki wypracowanej w DESTINIA i teraz jest to masywny heavy/power w manierze amerykańskiej, bardzo przypominający dokonania ROB ROCK i wczesnego IMPELLITTERI. Dominującą postacią jest tu bez wątpienia Iuri Sanson, śpiewający kapitalnie od pierwszej do ostatniej sekundy, równie zachwycająco w wyższych, jak i niższych partiach i coś jest tu wspólnego z wokalnym stylem Rob Rocka, to na pewno. Wakai gra potężne, bardzo melodyjne riffy, znakomite sola, ale jest jakby skromniejszy w tym co robi, niż w DESTINIA i tej gitarowej pirotechniki i karkołomnych nieraz rozwiązań aranżacyjnych jest tu mniej niż można by oczekiwać. Dominują proste frazy, czytelne powtarzalne akordy i potoczyste refreny, czasem jakby wprost przeznaczone do wspólnego śpiewania z publicznością, jak ten bezpretensjonalny i przebojowy z Are You Ready for Rock? Jest trochę  partii klawiszowych, jednak nie mają większego znaczenia i można ten album określić jako zdecydowanie gitarowy. Warto jednak posłuchać jak gustownie brzmią te intra i tła klawiszowe, przygotowane przez byłego członka MYRATH Elyesa Bouchoucha. Piękny jest krótki barokowy wstęp do tytułowego Requiem for Screamer i dużo dynamitu heavy/power jest dalej, ale odpalanego rozważnie.
Jest to album masywny, jednorodny i styl kompozycji jest także podobny. Mamy serię zagranych w dosyć szybkich tempach potoczystych i wygładzonych numerów, wynikających z muzycznej filozofii Requiem for Screamer, jak Put on the Trigger, Believe, który trochę się dłuży i wyjątkowo dynamiczny Break Through the Fire. Wyśmienity jest symfoniczno - triumfalny heroiczny wstęp do I Still Burn, ale dalej to idzie według wcześniej przyjętego schematu i nawet słychać echa mocniejszych, power metalowych kompozycji NARNIA i innych szwedzkich ekip christian metalowych. Grzecznie i układnie. W tych układnych melodic heavy momentach przoduje zgrabny i nieskomplikowany No Surrenders, a bujający niezobowiązująco The End of Sorrow niewiele mu ustępuje. Rob Rock na starych albumach Chrisa I. się nostalgicznie przypomina... Nieco odmienne podejście grupa prezentuje w Symphony of Despair, rozbudowanym o dłuższe gitarowe partie Wakai i tu chwilami dominacja Sansona ustępuje gitarze i jest w tym więcej IMPELLITTERI niż ROB ROCK. Balladowego songu nie ma, romantycznego instrumentala także, co może być pewnym zaskoczeniem. Kończy się ten album standardowym tutaj melodyjnym heavy/power metalowym We Fight to Win.

Produkcja absolutnie bez zarzutu każdego bez wyjątku instrumentu i głosu Sansona. Ciężki, ultra metaliczny bas Baltesa dewastuje wszelkie obiekty!
Wykonanie zachwyca. Sanson, Wakai, ale także sekcja rytmiczna z atomową gęstą perkusją Andy C. Taką jaka powinna być w zespole grającym melodyjny amerykański heavy/power!
Styl muzyczny ROB ROCK ma swoje ograniczenia, dlatego nigdy nie nagrał on płyty lepszej niż bardzo dobra. ASHRAIN gra lepsze refreny, nie ma słabych numerów, ale nie ma także zdecydowanie porywających melodii i większej oryginalności.


ocena: 8,8/10

new 15.04.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości