Arch Blade
#1
Arch Blade - Kill the Witch (2023)

[Obrazek: 1148084.jpg?2756]

tracklista:
1.Abduction 03:34
2.Nightbreed 02:58
3.Tyrant Rhapsody 04:31
4.Kill the Witch 04:28
5.Factory of Sin 03:53
6.House of Dreams 05:05
7.Break the Silence 05:20
8.Touched by Death 05:27
9.Queen of the Damned 05:54
10.Under the Mask 05:39

rok wydania: 2023
gatunek: heavy/power/thrash metal
kraj: USA

skład zespołu :
Denys Podmazko - śpiew
Big Rob (Robert Villarreal) - gitara
Rob V. (Robert Villarreal) - gitara
Nigel C. (Nigel Caicedo) - gitara basowa
Al Mayhem (Alfonso Mendez) - perkusja

ARCH BLADE to kolejny zespół, w którym muzycy grający zazwyczaj bardziej ekstremalne gatunku metalu, jak death/thrash, próbują swoich sił w metalu melodyjnym, niemniej jednak nie odnoszącym się do NWOTHM. Ekipa została sformowana w Los Angeles przez Alfonso Mendeza, czyli najbardziej z nich rozpoznawalnego "Mayhem", perkusistę obecnego na scenie kalifornijskiej od roku 1980. Obok weterana muzycy bliżej nieznani, podobnie jak pochodzący z Ukrainy wokalista Denys Podmazko, który dołączył nieco później i co umożliwiło ostatecznie nagranie tego albumu. Wydany on zostanie przez włoską wytwórnię Rockshots Records 28 lipca bieżącego roku.

Mamy tu do czynienia z metalem surowym, brzmieniowo ascetycznym, przywodzącym na myśl tak ekipy z lat 80tych ubarwiające swoje aranżacje thrashowymi ozdobnikami, jak te grające power metal w USA w latach 90tych XX wieku, gdy rycerska epika wyszła z mody i trzeba było być nonszalanckim i bezczelnym oraz korzystać mocno z tejże thrashowej estetyki.
Denys Podmazko żadnym tak wybitnym wokalistą nie jest, to zadziorny krzykacz o płaskiej barwie głosu, ale inny głos pewnie by tu specjalnie nie pasował do suchych, ostrych gitar dwóch Robertów Villarrealów. Swoją drogą, co za zbieg okoliczności, bo to nie rodzina, chyba że jakaś dalsza. Latynosi z Kalifornii mają swój pewien odrębny styl gry, swoistą manierę, w pewnej mierze ta muzyka ma cechy meksykańskiego power/thrashu doby obecnej, przy czym rzecz jasna należy pamiętać, że dużej mierze Meksyk w tym gatunku zatrzymał się na początku lat 90tych USA. Melodii jest umiarkowanie dużo, hitów tu raczej nie ma, ale w tej uporczywie rozgrywanej surowiźnie można usłyszeć pewne ciekawe motywy refrenów, tak jak w Tyrant Rhapsody (tu znakomite partie gitarzystów w szybkich tempach) czy też w tytułowym Kill the Witch, który przypomina wczesne nagrania EXODUS, jeśli chodzi refren. A ogólnie to ta tytułowa kompozycja jest podręcznikowym przykładem metalu z USA z lat 90tych, podobnie jak Factory of Sin. Najspokojniejsza jest heavy/thrashowa ballada House of Dreams, gdzie przy okazji można usłyszeć, że sound wcale nie jest prymitywny, a raczej stylizowany w innych utworach na taki pół garażowy. Ich speed/power thrash niczym się nie wyróżnia w Touched by Death, za to w bardzo udany sposób przypominają Złote Lata USPM w epickim Queen of the Damned. Próbują utrzymać zainteresowanie w tym obszarze w Under the Mask, ale to już kompozycja niższej klasy z przerysowanymi brutalizacjami.

Ogólnie, dużo głośnej perkusji i Al Mayhem się tu nie oszczędza. Talent gitarzystów jest także bardzo często słyszalny i budzący uznanie. Same utwory jednak pozbawione oryginalności i całość gatunkowo niespójna. Z drugiej strony jednak, która heavy/power/thrashowa metalowa płyta z USA była gatunkowo spójna?
Oldschool, choć nie dla fanów NWOTHM.


ocena: 6,7/10

new 26.06.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rockshots Records


NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości