Mustang
#1
Mustang - Beyond Raging Thunder (2023)

[Obrazek: a1782135526_16.jpg]

tracklista:
1.Odyssey 1:17
2.Children of Thunder 7:00
3.Cosmic Rage 4:16
4.Queen of Red Light 6:38
5.Ram it Down (Judas Priest cover) 4:54
6.Realm of Madness 7:24
7.Electric Ecstacy 6:52
8.Voyager 6:33
9.Terror Striker 6:01
10.Sapphire 5:21

rok wydania: 2023
gatunek: speed/heavy metal
kraj: Indie

skład zespołu:
Arijit "Piercer" Dutta - śpiew
Snehashis "Styx" Nag - gitara
Scorcher - gitara
Soubhik "Sorcerer" Mondal - gitara basowa
Anoubhav "Maniac" Bhaduri - perkusja

Indie pozostają nadal na metalowej mapie świata krajem egzotycznym. Ponieważ jednak kilka zespołów odniosło już sukces na arenie międzynarodowej, to każdy kolejny, który prezentuje coś konkretnego, zwraca na siebie uwagę. W tym wypadku tym kolejnym jest MUSTANG z Kolkaty, który zadebiutuje albumem "Beyond Raging Thunder", a jego premiera nakładem Fighter Records jest przewidziana na 7 września bieżącego roku.

Jest kontrowersyjnie. Hindusi grają z lepszym lub gorszym skutkiem speed/heavy w stylu amerykańskim lat 80tych, ale dlaczego z brzmieniem, które bardziej kojarzy się z FREDOM CALL? Mix zrobiono w Kanadzie, mastering to dzieło Mistrza Dennisa Köhne z Niemiec, ale sound jest płaski i wygładzony, i nawet jeśli zespół chce brzmieć drapieżnie, to przy takim ustawieniu gitar i głuchej w bębnach perkusji wiele dobrego z tego wyjść nie może. Arijit "Piercer" Dutta na pewno posłuchał wielu wysoko krzyczących ekstatycznie frontmanów z USA z ubiegłego wieku i stara się ich naśladować z różnym skutkiem, przez co w kwestii wokalnej to oglądamy w wielu momentach coś z filmoteki Bollywood. Nie można odmówić biegłości gitarzystom, momentami nawet maestrii, jednak nie gra się solówek glam stadionowych w kompozycjach speed/heavy w rodzaju Children of Thunder... Nieautentycznie wygląda drapieżne prężenie speedowych muskułów w Children of Thunder z ciekawym gitarowym początkiem, blado prezentuje się ospały z kolei Queen of Red Light trącący glamem i rock arena na kilometr. Realm of Madness tarci zupełnie z powodu fatalnego wokalu, choć sama aranżacja z ambientowymi wstawkami jest rozplanowana starannie, zresztą jeszcze lepiej ta łagodna partia wypada w długim, ale też stylistycznie niekonkretnym Electric Ecstacy. Talent gitarzysty grającego tu solo jest wart podkreślenia. Voyager ma cechy tych rozbudowanych amerykańskich kompozycji USPM o charakterze romantycznie epickich, ale broni się słabo. Albo łagodne riffy niemal eteryczne, albo twardy i niestety manieryczny wokal.
W końcu prezentują coś wysokiej klasy w ostatniej części tej płyty. Prosty, rytmiczny i chuligański Terror Striker jest znakomity i wybornie nawiązuje do najbardziej atrakcyjnej stylistyki. speed/heavy/power z USA z połowy lat 80tych, chociażby SAVAGE GRACE czy DR.MASTERMIND. Czyli jednak można, czyli jednak potrafią... Tak, potrafią bo i ostatni Saphhire to kompozycja wysokiej klasy w takiej bardziej klasycznej heavy metalowej manierze, z Krainą Łagodności nie tylko w tle.

Jeszcze raz podkreślę, surowsza, mniej ugłaskana produkcja zapewne spowodowała by, że ta muzyka trafiła by w gusta ortodoksyjnych fanów klasycznego metalu lat 80tych, a grupę można by podciągnąć pod podgatunek NWOTHM. Jest jednak tak jak jest i trudno tu wróżyć Mustangowi z Kollaty jakiś oszałamiający sukces. Trochę nie bardzo wiedzą co chcą grać i może jednak za mało słuchali, jak to robią inni.


ocena: 6,3/10

new 20.08.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Fighter Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości