Breforth
#1
Breforth - Metal in My Heart (2023)

[Obrazek: 1149370.jpg?5819]

tracklista:
1.Reset My Sanity 03:48
2.Digging in the Dirt 04:41
3.Dynamite 04:16
4.Rest in Peace 03:35
5.Wheel of Fortune 04:12
6.Danger 04:14
7.Metal in My Heart 03:28
8.Social Suicide 03:49
9.Nighttrain to Paris 03:21
10.Need More Rock 'n' Roll 04:00

rok wydania: 2023
gatunek: heavy metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Peter Lenzschau - śpiew
Jürgen Breforth - gitara
Erik Blumenthal - gitara
Jens Lükermann - gitara basowa
Arne Fleischhut - perkusja

BREFORTH to grupa stworzona przez Jürgena Brefortha, jednego z najbardziej zasłużonych rock/metalowych gitarzystów nieco starszego pokolenia, znanego z grupy MAD MAX, która z przerwami działa i nagrywa od roku 1981. Teraz, po ponad czterdziestu latach, korzystając z pomocy kompozytorskiej Peter Lenzschau Breforth ujawnia swoje zainteresowania nieco cięższym niż w MAD MAX graniem, wymieniając w inspiracjach heavy metal teutoński i NWOBHM, czyli plasuje się w obszarze tego, co się od jakiegoś czasu określa jako NWOTHM. Premiera płyty "Metal in My Heart" odbędzie się 25 sierpnia nakładem niemieckiej wytwórni Metalapolis Records.

Z tym teutońskimi korzeniami to jest pewna przesada, no chyba że się weźmie pod uwagę podobieństwo głosu Petera do innego Petera, a mianowicie Dirkschneidera i generalnie to BRECKFORTH stanowi swoistą wypadkową VANIZE i CHOLANE i kilkudziesięciu innych ekip niemieckich, które z większym lub mniejszym powodzeniem próbowały zdyskontować sukces ACCEPT z początku lat 80tych.  Świadczy o tym proste, rytmiczne granie w nieskomplikowanych aranżacyjnie kompozycjach, takich jak Reset My Sanity, Dynamite czy Danger, gdzie echa rockowego zabarwienia klasycznego dla MAD MAX są zdecydowanie słyszalne. Trudno o bardziej archetypowy dla tradycyjnego heavy metalu z Niemiec utwór niż przeciętny Social Suicide.
A gdyby atut prostoty wysunąć w połączeniu z melodyjnością na miejsce pierwsze, to z pewnością bryluje dynamiczny Nighttrain to Paris. Trochę jest tu także umiarkowanie interesującego grania o heroicznym fundamencie w Digging in the Dirt i dużo lepszego w nostalgicznie zabarwionym Rest in Peace z udanym, klasycznie heavy metalowym niemieckim refrenem. Semi akustyczna ballada z tłem symfonicznym Wheel of Fortune jest bardzo dobra i ładnie eksponuje ten romantyczny nurt w metalu niemieckim, który zawsze był w nim obecny od lat 80tych, ale nigdy poza pojedynczymi utworami na płytach jakoś się gatunkowo nie wykrystalizował. Sztandarowy Metal in My Heart to faktycznie metal w sercu niemieckim i tu akurat przyjemnie słucha się tych potoczystych zwrotek, ale refren to już germańska kwadratowość z niższej półki ACCEPT czy UDO. I znowu nawiązania do MAD MAX w Need More Rock 'n' Roll i to taki zmetalizowany hard'n'heavy ze środkowych miejsc lokalnych radiowych list przebojów.

Brzmienie przewidywalne jako typowo heavy niemieckie, z dosyć twardymi gitarami, wykonanie poprawne, przy czym chyba więcej można było oczekiwać od samego Jürgena Brefortha jako gitarzysty. W MAD MAX wykazuje się jednak większą inwencją. 
Generalnie poprawny album dla fanów niemieckiej odmiany tradycyjnego heavy metalu.


ocena: 6,8/10

new 23.08.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Metalapolis Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości