Marc Hudson
#1
Marc Hudson - Starbound Stories (2023)

[Obrazek: a3515475745_10.jpg]

Tracklista:
1. As the Twilight met the Sea
2. Freedom Heart
3. Dracula X!
4. Stars
5. The Siren    
6. Astralive    
7. Swansong    
8. Call of the Martyrs
9. Starbound Stories
10. One more sight of the sun with You  

Rok wydania: 2023
Gatunek: Power Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Marc Hudson - śpiew, gitara
Frédéric Leclercq - gitara, bas
Rich Smith - perkusja
Shaz Dudhia - instrumenty klawiszowe


Co prawda był zapowiadany album DRAGONFORCE, ale chyba mało kto spodziewał się solowego debiutu Marca Hudsona, którego wydaniem 25 sierpnia 2023 zajęło się Napalm Records.

Skład Hudson zebrał dobry i są to ludzie z doświadczeniem, niektórzy dobrze znani liderowi, jak Frédéric Leclercq, który z DRAGONFORCE odszedł w 2019 roku, a tutaj zagrał dodatkowo na gitarze. Jest też perkusista POWER QUEST Rich Smith, a skład dopełnia mniej znany klawiszowiec Shaz Dudhia z mało znanego brytyjskiego progressive rockowego zespołu MASCHINE.
Osoby z jakimiś dokonaniami, ale liderem jest oczywiście Hudson i to on jest oczywiście w centrum kompozycji. Gitarzystą może nie jest biegłym, ale jego forma nie budzi żadnych zastrzeżeń i wszystko zostało zaśpiewane z przekonaniem i w charakterystycznym dla niego stylu. Tu niespodzianek nie ma.
Niespodzianką są goście, tacy jak znamienity japoński Mistrz Syu, który zagrał tutaj eleganckie solo, chociaż trzeba tutaj jasno zaznaczyć, że to nie jest metal stricte japoński, a raczej zachodnia wizja muzyki Nipponu, a już na pewno nie tak wizjonerska jak GALNERYUS. I po symfonicznym intro zaczyna się trwający sześć minut As the Twilight met the Sea, ze zwrotkami stylizowanymi na melodic metal japoński, refreny jednak to już jest powtarzanie sprawdzonych motywów z POWER QUEST i to w głównej mierze jest taki właśnie metal. Nie ma heavy metalu ANIMETAL, jest metal niewybredny i w Dracula X! fani POWER QUEST i DRAGONFORCE poczują się spełnieni. Leclercq jak na taką muzykę gra dobrze, jego wtrącenia i natarcia basowe są dobre, ale ograniczane przez gatunkowe ramy. Rich Smith gra jak w POWER QUEST i jest to dobry perkusista, nie boi się użyć talerzy. Gra dostosowana do materiału i realnie nic szczególnego.
The Sirens to Japonia przerysowana, w planach klawiszowych może to przypominać Kraj Kwitnącej Wiśni, refreny jednak są czysto brytyjskie i zagraniczne inspiracje służą bardziej przykryciu wyspiarskiego grania. Są dwie ballady, Stars i Swansong, ale raczej żadna z nich nie zostanie zapamiętana jako wyciskacze łez, chociaż rozwinięcie tego drugiego jest interesujące. Tylko szkoda, że mimo udanej partii chóralnej w oddali, nie zostało to wykorzystane lepiej. To powinna być oś kompozycji, tymczasem jest typowy melodic metal Made in UK.
Fakty są takie, że najbardziej japońskim elementem są tutaj klawisze w wykonaniu Shaza Dudhia, który słychać, że posłuchał takich grup jak AZAZEL i kilku grup visual kei, które, i to należy ponownie podkreślić, służą stworzeniu wrażenia obcowania z muzyką Made in Japan. Ukryć pochodzenia grupy jednak się nie da i ośmiominutowy Call of the Martyrs mówi tutaj wszystko. POWER QUEST, POWER QUEST i jeszcze raz POWER QUEST. Z kolei Starbound Stories przypomina bardziej szwedzkie zabawy z lekkim popem i tutaj jest przesadna egzaltacja wokalna, z bardzo agresywnymi i męczącymi, nachalnymi melodiami.
Jeśli już się doszukiwać tutaj Nihonu, to faktycznie najbardziej japoński jest One more sight of the sun with You, w którym Hudson śpiewa po japońsku. Przyjemne, słodkie, coś z SEVEN SEAS czy bardziej melodic metalowych ekscesów z EP GALNERYUS. Tutaj, i tylko tutaj, Kraj Wschodzącego Słońca jest prawdziwy.

Damien Rainaud postawił na sound gładki, przyjazny i dla każdego. Delikatne gitary, miękka perkusja z bardzo dobrymi talerzami, ciepłym basem. Selektywnie i co najwyżej można zarzucić tutaj komercyjność.
Marc Hudson nagrał album dla każdego początkującego i mało wymagającego słuchacza muzyki, który bez wątpienia trafi w gusta fanów POWER QUEST i DRAGONFORCE. Akcenty japońskie są, ale w większości to tylko niewiążący dodatek, do którego dużej wagi nie ma co przykładać. Granie lekkie, niezobowiązujące, bez sensacji. Hudson zagrał co czuł, wyszło dobrze, a życie toczy się dalej.
Na pewno jest to ciekawsze od ostatnich wyczynów DRAGONFORCE. Co do tego nie ma dyskusji.


Ocena: 7/10

SteelHammer


Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Napalm Records.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości