Angra
#1
Angra - Cycles of Pain (2023)

[Obrazek: NDYtODQ3NC5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1.Cyclus Doloris 00:47
2.Ride into the Storm 06:12
3.Dead Man on Display 06:06
4.Tide of Changes - Part I 01:15
5.Tide of Changes - Part II 05:37
6.Vida Seca 05:11
7.Gods of the World 04:43
8.Cycles of Pain 05:13
9.Faithless Sanctuary 06:39
10.Here in the Now 05:54
11Generation Warriors 05:08
12.Tears of Blood 05:35

rok wydania: 2023
gatunek: melodic power metal/progressive metal
Kraj: Brazylia

skład zespołu:
Fabio Lione - śpiew
Rafael Bittencourt - gitara
Marcelo Barbosa - gitara
Felipe Andreoli - gitara basowa
Bruno Valverde - perkusja
oraz Goście


Pięć lat po "Ømni", obok SEPULTURA najbardziej rozpoznawalny i zasłużony brazylijski zespół metalowy, wydaje album "Cycles of Pain", którego premiera nakładem niemieckiej wytwórni Atomic Fire Records odbędzie się 3 listopada.

"Cycle of Pain", choć nagrana w tym samym składzie co płyta poprzednia, jest albumem zaskakująco odmiennym. "Ømni" był wyraźnym kompromisem między tym, co zazwyczaj proponował w progresywnym metalu Rafael Bittencourt z tym, co Marcelo Barbosa budował z Edu Falaschi w ALMAH. Tak naprawdę to była to kolejna płyta ALMAH, tyle że z Fabio Lione i pod szyldem ANGRA, a do tego jakby się Lione nie starał, to odpowiednikiem Edu Falaschi nigdy nie będzie, bo to dwa zupełnie różne typy wokalistów. Fabio Lione nigdy nie będzie brazylijskim wokalistą z kręgu progressive power, który wpasowywałby się w styl tego podgatunku z Brazylii. Ten kompromis zaowocował płytą, która obala tezę, że zawsze warto iść na kompromis.
Tym razem jest inaczej. ALMAH znika, współpraca Barbosa i Bittencourt polega na czymś zupełnie innym, czyli budowania wspólnej nowej płaszczyzny power metalowego wyrazu, a Lione jest w to wpasowany znacznie lepiej, bo w znacznej w mierze w stylistyce włoskiej metalu umiarkowanie progresywnego i nastawionego na budowę klimatu. Jest to klimat stosunkowo mroczny, miejscami tajemniczy, nastawiony na ekspozycję melodii wyrazitych i jednoznacznych, a to co jest progresywne, jest tworzone w oddzielnych wzbogacających partiach instrumentalnych z zazwyczaj skomplikowanymi solami obu gitarzystów. Graja oni dosyć mocno, dosyć ciężko, zdecydowanie, omijają typową dla Brazylii zwiewność około metalową i zagrywki spoza sfery riffów metalowych i to się pewne ortodoksyjnym fanom stylu ANGRA może nie spodobać. Natomiast ci, co cenią power może mniej finezyjny, ale za to konkretniejszy w melodiach i budowaniu klimatu, na pewno uznają za interesujące takie kompozycje jak Gods of the World, czy Ride into the Storm w stylu triumfalnego power metalu włoskiego. Przypomina RHAPSODY OF FIRE? Na pewno.
A Mrok? Owszem, na melodyjnym fundamencie Dead Man on Display prezentuje się po prostu wybornie i po prostu wybornie Fabio Lione tu śpiewa, bo to jest "jego" muzyka. Zresztą, co tu dużo mówić, Fabio jest dokonały od początku do końca, a do tego wspierany przez kompetentnych wokalistów w partiach pobocznych, no i ten pełen urok w jakże przyjemnym dla ucha duecie z Amandą Somerville w elegancko przebojowym symfonicznym Tears of Blood na zakończenie. I dewastuje w Tide of Changes, niby takim łagodnym songu w tradycyjnym stylu ANGRA i ALMAH, ale jest w tym znacznie więcej klimatu i narastającej konsekwentnie mocy. Romantycznie i uniwersalnie, a na pewno blisko Europy rozbrzmiewa tytułowy Cycles of Pain i pewnie ktoś powie, że to ten romantyzm, którym od czasu do czasu czaruje LABYRINTH i to samo można powiedzieć o układnym, spokojnie poprowadzonym Here in the Now. Faithless Sanctuary jest, mimo starań instrumentalistów, po prostu poprawnym utworem w typowej stylistyce progressive metal jakich wiele i tu spore brawa za pełne ekspresji partie wokalne, mocno to ubarwiające. I jeszcze pełen pędu italo flower power Generation Warriors. Klasa! Z jaką pewnością siebie i swobodą to zagrano i jaki rozległy refren heroiczny do tego stworzono! Wspaniałe solo i granie unisono w partii instrumentalnej! Gdzie tu ANGRA, gdzie Brazylia? Jest w zaśpiewanym przez zasłużonego brazylijskiego wokalistę Oswaldo Lenine Macedo Pimentela po portugalsku Vida Seca i to się może podobać, ale nie musi. Jest to jednak na pewno znak, że ANGRA ze swoimi korzeniami całkowicie nie zrywa.

Mistrz Dennis Ward, choć współpracuje z ANGRA od ponad dwudziestu lat, to masteringu jeszcze dla nich nie robił. Tym razem zrobił i jest to sound zdecydowanie bardziej interesujący niż ten z płyty poprzedniej. Grzmiąca perkusja, soczyste gitary, Fabio Lione na piedestale. Wszystko dopieszczone w najmniejszych szczegółach.
Niemal godzinna porcja power metalu na światowym poziomie wykonania i dla publiczności szerszej niż tylko sympatycy brazylijskiego progressive.


ocena: 8,5/10

new 31.10.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Atomic Fire Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości