Echoterra
#1
Echoterra - The Law of One (2009)

[Obrazek: MC00NTI1LmpwZWc.jpeg]

Tracklista:
1. Manifest Eternity 02:05     
2. The Will of Life 04:39     
3. In Your Eyes 05:27       
4. A Tear of Her Heart 06:10     
5. The Wind Surrounds You 04:08     
6. To Live Again 04:56     
7. Say, Try, Lie, Die 04:53       
8. Beyond The Seven Seas 05:03     
9. Water Falls 05:28     
10. Say, Try, Lie, Die (Orchestral Version) 05:45

Rok wydania: 2009
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Suvi Virtanen - śpiew
Yan Leviathan - gitara
Brian Hollenbeck - bas, śpiew
Adam Sagan - perkusja
Jonah Weingarten - instrumenty klawiszowe


Zespół założony został przez obecnie dobrze znanego klawiszowca duńskiej grupy PYRAMAZE, Jonaha Weingartena, z gitarzystą Yan Leviathana z AVIAN, w którym był Lance King. Wokalistką została Suvi Virtanen, znana z debiutu DYING DAYLIGHT, a perkusistą młody i zdolny Adam Sagan.
Debiut wydany został 15 września 2009 roku przez wytwórnię Blinding Force Recordings.

Ogólnie jest to symphonic power metal bez skrajności w stylu NIGHTWISH i EDENBRIDGE, w stylu europejskim, ale wykonaniu amerykańskim, co zdecydowanie słychać w osobnym planie Adama Sagana, który gra energicznie. Kompozycje, które są tradycyjne dla gatunku, wykonane są dobrze, materiał jest spójny i odegrany na bardzo wysokim poziomie w kwestii klawiszowej, w końcu Jonah Weingarten, jak i wokalnej. Kojący głos Virtanen z czystymi sopranami jest bezbłędny, są emocje i zaangażowanie i szkoda, że nie miała zbyt wielu okazji, aby zaśpiewać. Może gra Yana LEviathana jest zbyt oszczędna i wycofana, a bas Hollenbecka niemal nie istnieje, ale największe kontrowersje budzi tutaj produkcja.
Yan Leviathan podjął dziwną decyzję i brzmi to bardzo amatorsko. Oczywiście słucha się z przyjemnością wszystkiego, co gra tutaj Weingarten, wokalistka jest ponad gitarą, ale na równi z perkusją, głęboką w bębnach, ale bardzo miękką i kojarzy się to raczej z latami 90. Wyszło to naprawdę przeciętnie, a szkoda, bo zbiór kompozycji poza niezwykle sztampowymi balladami The Wind Surrounds You i krużgankowym, germańskim To Live Again bez polotu są solidne. Na początku w bardzo dobrych The Will of Life, In Your Eyes i A Tear of Her Heart aż tak bardzo tego nie słychać, ale najbardziej niedobory produkcyjne wychodzą w bardziej bogato zaaranżowanych symfonicznie planach, a już szczególnie w Say, Try, Lie, Die, który ogranicza się tylko do jednego planu, tworząc chaos i bałagan. A szkoda, bo ta klasycznie NIGHTWISHowa kompozycja jest bardzo dobra. Lekko folkowy w stylu VISIONS OF ATLANTIS Beyond The Seven Seas też byłby dobry, ale sound jest w  tym utworze niezwykle ubogi i pusta, niewykorzystana przestrzeń męczy. To samo z kończącym Water Falls, w którym chyba miały być duety, ale trudno to stwierdzić z pełną stanowczością.

Od strony wykonawczej debiut udany, może niezbyt odkrywczy, ale nie męczy swoją wtórnością. Zabrakło tylko kogoś za konsoletą, kto by sprawił, że będzie to brzmiało, jak trzeba.
Taki brud można by uznać za akceptowalny przy speed metalu albo USPM, jednak dla tego gatunku jest to sound nie do przyjęcia.


Ocena: 6.9/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Echoterra - Land of the Midnight Sun (2011)

[Obrazek: Mi0xOTgyLmpwZWc.jpeg]

Tracklista:
1. After the Rain 04:13       
2. The Best Is Yet to Come 04:35     
3. Midnight Sun 04:16     
4. The Ghost Within My Heart 03:34     
5. All the Lies 04:12       
6. Unleash the Flood 03:58     
7. A Different Story 03:24       
8. Welcome My Friend of Misery 04:20     
9. Memories of Another Time 04:09       
10. From the Gutter to the Throne 04:50     
11. Genes of Isis 06:24     
12. Sounds of the Sun (non music track) 13:13

Rok wydania: 2011
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Melissa "Missy" Ferlaak - śpiew
Yan Leviathan - gitara, bas
Adam Sagan - perkusja
Jonah Weingarten - instrumenty klawiszowe


W ciągu dwóch lat w składzie zaszły zmiany i z grupy odeszli basista Brian Hollenbeck, który po rozpadzie AVIAN nigdzie się już nie udzielał, oraz wokalistka Suvi Virtanen, której to był niestety ostatni album.
Bas przejął Yan Leviathan, a wokalistką została znana z VISIONS OF ATLANTIS Melissa Ferlaak, która nie miała tam okazji za bardzo się wykazać. Płyta została wydana ponownie nakładem Blinding Force Recordings 17 października 2011 roku. Przy okazji debiutu zapomniałem wspomnieć, że to wytwórnia założona przez Yan Leviathana w celu wydania debiutu ECHOTERRA i przy okazji kilku innych albumów.

Wszystko wyjaśnione, więc wracamy do ECHOTERRA. Kwestią najważniejszą jest tutaj zmiana wokalistki i o ile na przeciętnej płycie VISIONS OF ATLANTIS nie miała szansy się wykazać, to tutaj brzmi znakomicie i naturalnie, szczególnie przy okazji nakładek wokalnych. Jej głos prawdopodobnie miał również wpływ na same kompozycje, które stawiają ją oraz znakomitego jak zwykle Jonaha Weingartena na pierwszy plan i jest to LP lżejszy i bardziej melodyjny od poprzedniego. Gdzieś w tym wszystkim jest NIGHTWISH z czasów Wishmaster, ale jest też zwiewność i lekkość melodic metalowych zespołów Szwedzkich z przełomu wieków jak MORIFADE.
The Best is Yet to Come to dobry tego przykład, tak jak bardzo dobry i dynamiczny Midnight Sun, momentami jednak za bardzo kopiują NIGHTWISH i wychodzą utwory co najwyżej poprawne, jak The Ghost Within My Heart, A Different Story czy tuzinkowy Unleash the Flood z pierwszoplanowymi, momentami delikatnie irytującymi klawiszami. Coś w tym jest z LEAVES' EYES, ale zdecydowanie zabrakło melodii i skandynawskiego ciepła.
Solidnie wypadają Welcome My Friend of Misery i delikatny Memoriesof Another Time utrzymane w klimacie Oceanborn. Dobry jest też From the Gutter to the Throne, w którym jest coś z dynamiki SINERGY, a tym razem subtelne klawisze tworzą dobry drugi plan.
Tym razem gra Yana Leviathana jest oszczędna, a sola bardzo krótkie i znacznie bardziej interesująco wyszedł mu bas, który gra swoje melodie.
Najlepszy na albumie jest malowany neoklasyką Genes of Isis i Jonah Weingarten absolutnie tutaj niszczy. Tylko zabrakło tutaj pojedynku z gitarą, a Adam Sagan oczywiście w formie jak zwykle.

Pierwsze wydanie tego albumu miało jako finał Sounds of the Sun, które było fatalnym pomysłem na jego zakończenie. Ja rozumiem, że dźwięki słońca dla niektórych mogą być ciekawe, ale nie tego się oczekuje po symphonic power w stylistyce NIGHTWISH.
Przy okazji pierwszej wersji, to brzmienie było jeszcze gorsze od debiutu, w którym Ferlaak zupełnie zlewała się z perkusją, a na przód zostały wysunięte klawisze. Było to skandalicznie złe i chyba sam zespół to zauważył, wydając remaster w 2016 roku już nie nakładem nieistniejącej Blinding Force Recordings, a własnym. Brzmienie miękkie i bardziej melodic metalowe z delikatną perkusją i niezbyt ostrymi gitarami, które ma naśladować Finnvox i brzmi to o wiele bardziej atrakcyjnie, mimo że może się wydawać niezbyt wyraziste.
Pozdbyto się również dźwięków słońca i to decyzja jak najbardziej słuszna.
48 minut muzyki niezbyt odkrywczej, ale w ramach konwencji NIGHTWISH przyzwoitej. Zawsze pozostaje rewelacyjny Genes of Isis.
Niedługo po wydaniu tego LP skład się rozpadł i nie udało się skompletować nowego i postanowiono zakończyć działalność ECHOTERRA.
Smutnym pożegnaniem było wydanie drugiej wersji, jak i śmierć perkusisty Adama Sagana, który w 2016 roku przegrał walkę z chłoniakiem.
Przynajmniej zostawili po sobie album, którego nie trzeba się wstydzić i o ligę lepszy od debiutu.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości