Eldritch
#1
Eldritch - Innervoid (2023)

[Obrazek: 1168839.jpg?2339]

Tracklista:
1.Innervoid 01:15
2.Handful of Sand (Right or Wrong) 06:48
3.Born on Cold Ash 05:07
4.Elegy of Lust 05:26
5.To the End 05:03
6.Wings of Emptiness 04:54
7.From the Scars 05:02
8.Lost Days of Winter 05:04
9.Black Bedlam 05:03
10.Forgotten Disciple 05:28

rok wydania: 2023
gatunek: melodic progressive power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Alessandro Jarusso - śpiew
Eugene Simone - gitara
Rudj Ginanneschi - gitara
Dario Lastrucci - gitara basowa
Raffahell Dridge - perkusja
Oleg Smirnoff - instrumenty klawiszowe


W dniu 17 listopada wytwórnia Scarlet Records wyda kolejny album ELDRITCH.

Skończyła się pewna epoka. Skończyła się w roku ubiegłym, gdy Terence Holler odszedł z ELDRITCH po ponad trzydziestu latach wspólnych występów i tworzenia muzyki z Eugene Simone.
Dla wielbicieli twórczości ELDRITCH na pewno spory szok, ale zmiana zawsze przynosi nowe możliwości. Trzeba zaznaczyć, że przez te wszystkie wcześniejsze lata ten zespół tworzył metal progresywny, wysmakowany, niekiedy awangardowy, a czasem ubarwiony elementami power metalowymi, przez co niesłusznie grupowany w tych samych obszarach co LABYRINTH. W sumie przystępność tej muzyki była ograniczona, choć niekoniecznie do tego samego grona słuchaczy co VISION DIVINE...
Jeśli się słyszało Hollera przez tyle lat i był on elementem muzyki ELDRITCH tak rozpoznawalnym, to każda zmiana na stanowisku wokalisty musi wywołać zmianę. Musi. Tutaj tę zmianę  wymusza pojawienie się w zespole Alessandro Jarusso, o którym fani metalu na pewno wiedzą niewiele, no może tyle, że w latach 2010-2014 był frontmanem znakomitego SHINING FURY, nic jednak z tym zespołem nie nagrał. Trzeba mieć dużo odwagi, by zająć miejsce Terence Hollera.

On ma nie tylko odwagę, ale i talent, i predyspozycje. Wszelkie wątpliwości rozwiewa już w Handful of Sand (Right or Wrong) i to jest występ wyborny, co więcej, sama kompozycja to trochę coś innego niż wszystko, co do tej pory można było w wykonaniu tego zespołu usłyszeć. ELDRITCH jakoś nigdy nie epatował chwytliwością refrenów i power metalową płynnością i energią wykonania, a tu proszę - hit z kapitalnym refrenem, a przy tym bez utraty tych progresywnych, eleganckich aranżacji, które zawsze były atutem grupy i dziełem Simone.
Tak na tym albumie ELDRITCH zbliża się po raz pierwszy do LABYRINTH, do SECRET SPHERE z tych bardziej progresywnych okresów...
Zespół się szerzej otworzył na melodie, na wyrazisty klimat, na rozległe i można nawet powiedzieć dramatyczne i monumentalne refreny, jak w Born on Cold Ash ze wspaniałymi ornamentacjami klawiszowymi Olega Smirnoffa. Piękna kompozycja. Ileż wybornych motywów melodic metalowych skupiono w jednym tylko Elegy of Lust. Esencja włoskiego pojmowania gatunku melodic progressive power! Czarują, czarują z taką swobodą w To the End, spokojnie dążąc poprzez romantyzm do przebojowości refrenu. Dużo z estetyki i stylu aranżacyjnego LABYRINTH i to bardzo dobrze. Początkowo się wydaje, że balladowy, wsparty pianinem Wings of Emptiness to będzie tylko taki albumowy wyciszacz, jednak i tu znakomicie budują dramatyzm, wzmacniają brzmienie o mocną gitarę, lawirują pomiędzy klimatami i jest ponownie bardzo interesująco. I jest fantastyczny śpiew Alessandro Jarusso. Mistrz! Szeroko się otwierają na zmetalizowany rock w lekko modern stylu w From the Scars i jest w tym coś z dawniejszego ELDRITCH, ale w odrobinę lżejszym stylu. Za to intensywnie i power metalowo jest w Lost Days of Winter i jest także jeszcze jeden doskonały refren, taki nagle sentymentalny i doskonale tworzący kontrapunkt z wysmakowanymi rozgrywkami gitar i klawiszy. Ta elegancja współpracy instrumentów to był zawsze atut ELDRITCH, ale brakowało właśnie takiego elementu rozpoznawalności melodii w refrenie. Tu to pięknie wychodzi w prawie każdej kompozycji.
I mrok, i posępność, i smutek w Black Bedlam. Kapitalnie to zrobili i ponownie kontrastowy refren z najwyższej półki w eleganckim, włoskim stylu. Aranżacyjnie tym razem ELDRITCH zadbał naprawdę o wszystko. Na sam koniec Forgotten Disciple i tu jest gwałtowniej, dramatycznie, podniośle, są progresywne zagrywki obu gitarzystów, sięgające także estetyki thrashowej, jest twardy, melodyjny progresywny power metal, ale także coś ze stylu DGM i NOVERIA.

A Mistrz Simone Mularoni stworzył sound jak zwykle mistrzowski. Zresztą to już jest piąta płyta, którą realizuje dla ELDRITCH i te prawie dziesięć lat współpracy wystarcza, by rozumiał intencje Eugene Simone bez słów.
Nowy rozdział się otwiera dla ELDRITCH, rozdział w innym nieco obszarze i dla nieco szerszego diapazonu słuchaczy, ale jak się ma takie pomysły na melodie i takiego wokalistę jak Alessandro Jarusso, to można nagrać jeszcze wiele tak udanych płyt jak "Innervoid".


ocena: 9,2/10

new 12.11.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Scarlet Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości