Elmsfire
#1
Elmsfire - Thieves of the Sun (2010)

[Obrazek: MC0yNTQwLmpwZWc.jpeg]

tracklista:
1.Towards the Gate of Hercules 01:49
2.Worth a Tale 05:42
3.Eolian 04:28
4.Stormchild 05:55
5.Escape 05:50
6.Ahab 07:02
7.Taipouri Ake Tonu Atu 06:34
8.Thieves of the Sun 06:39

rok wydania: 2010
gatunek: heavy metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Ross Thompson - śpiew
Germano Sanna - gitara
Doro - gitara
Fritz Körber - gitara basowa
Frank - perkusja
Morten - instrumenty klawiszowe


Obok Legionu Teutońskiego Zagłębia Ruhry istniały na terenie Nadrenii-Westfalii także zespoły grające mniej brutalnie i melodyjniej, w tym ELMSFIRE z Düsseldorfu, co ciekawe założony w tym samym roku, co dosyć bliski mu stylistycznie CHIMAERA. ELMSFIRE podobnie jak CHIMAERA borykał się z ciągłymi zmianami składu i ignorowaniem ze strony nawet krajowych lokalnych wytwórni muzycznych. Zespół prześladował jakiś pech, bo gdy w końcu udało się po serii trzech obojętnie przyjętych dem przygotować materiał na album self release, to nieoczekiwanie z dnia na dzień zrezygnował wokalista i znów debiut stanął pod znakiem zapytania. W sukurs przyszedł jednak... Brytyjczyk Ross Thompson z robiącego już wielką karierę VAN CANTO, gdzie obsadzony był na pozycji vocal high & rakkatakka i to on zaśpiewał jako gość i wokalista sesyjny we wszystkich kompozycjach. Grupie udało się także pozyskać do współpracy jako twórcę masteringu Mistrza "Eroc", czyli Joachima Heinza Ehriga. Płyta ukazała się we wrześniu 2010 roku.

Efekt należy uznać na pewno za udany. Ross Thompson śpiewa bardzo dobrze, wnosi dużo do tego melodyjnego heroiczno-epickiego grania, nawet miejscami dodatkowo ubarwia w liniach melodycznych to, czego nie dopowiadają gitary, jak dodawanie takiego szorstkiego posmaku w delikatnym mroku Stormchild. "Eroc" także podszedł do swej pracy bardzo poważnie i jest to jeden z lepiej brzmiących albumów z melodyjnym heavy metalem z tego roku. Łagodny sound lekko rozmytych gitar, subtelne klawisze, metaliczny bas.
Epicki heroizm ELMSFIRE oczywiście nie ma nic wspólnego z tym, co gra SACRED STEEL i jest to muzyka w większości pogodna z nutą naiwności, ale taką przyjemną i nie rażącą infantylnością. CHIMAERA, CRYSTALLION, te klimaty. Tak właśnie brzmią dopracowane, staranie zagrane Worth a Tale i Eolian, z fanfarowymi fragmentami triumfalnymi i łagodnymi planami symfoniczno-klawiszowymi w obszarze własnego planu. Czasem, jak w przypadku Escape, jest to mniej interesujące, ale pewnie dlatego, że grupa naprawdę stara się unikać teutońskiej toporności. To, że stać ją na wiele udowadniają w surowszym, epickim w wyrazie dramatyzmu i z bardzo chwytliwym, odmiennym od reszty refrenem Ahab z dosyć rozbudowaną partią instrumentalną, z dominacją instrumentów klawiszowych. Utwór o tajemniczym tytule Taipouri Ake Tonu Atu jest mroczniejszy, nowocześniejszy, może nawet w pewnych aspektach zahaczający o modern metal, a w pewnych o styl ANGEL DUST. Coś innego, ale niekoniecznie tu w pełni pasującego. Tyle, że końcówka albumu to nie tylko ANGEL DUST, ale i coś na kształt mixu ANGEL DUST i SYMPHORCE w Thieves of the Sun.
Tak do końca zespół na tej płycie nie trzyma więc jednego stylu.

"Thieves of the Sun" zyskał uznanie fanów i krytyki na tyle, że w roku 2012 płyta została wydana ponownie przez słynną wytwórnię Massacre Records. Nie zaowocowało to jednak podpisaniem stałego kontraktu i ponownie zreformowany ELMSFIRE wydał drugi album, także nakładem własnym.


ocena: 7,2/10

new 23.11.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości