Black Moor
#1
Black Moor - Lethal Waters (2012)

[Obrazek: 346620.jpg?5456]

tracklista:
1.Hellraiser 03:40
2.Thunderhead 03:48
3.Lost in the Shadows 04:04
4.Midnight Warrior 03:57
5.Into Eternity 04:29
6.Night Danger 03:21
7.Hatred's Maze 05:02
8.Lethal Waters 03:59
9.Frozen Tombs 05:17

rok wydania: 2012
gatunek: heavy metal
kraj: Kanada

skład zespołu:
Erick Hanlin - śpiew, gitara
Wedge Jones - gitara
Robert Nickerson - gitara basowa
Sylvain Coderre - perkusja

BLACK MOOR z Dartmouth w Nowej Szkocji rozpoczynał jako grupa grająca heavy/thrash i robił to dobrze na swoim pierwszym albumie "The Conquering" z roku 2009. Niebawem jednak stylistycznie dołączyli do NWOTHM i w sierpniu 2012 nakładem lokalnej wytwórni Diminished Fifth Records wydali płytę "Lethal Waters" właśnie z taką muzyką.

Mają potencjał do grania klasycznego heavy metalu. To słychać w znakomitym, pełnym ognistych riffów, mocnych solówek openerze Hellraiser. Jest tu i STRIKER, i SKULL FIST w najlepszym wydaniu. Jest także doskonale wpasowany młody i jasny głos Ericka "Hammerfist" Hanlina. Wokalista pierwsza klasa! STRIKER więcej w kolejnym hicie Thunderhead, bo jest tu i taki element  rockowej przebojowości wielkich stadionów. I tak trochę w tym kierunku zmierza Lost in the Shadows z bardzo nośnym, a przy tym prostym refrenem i tu coś z klasyki NWOBHM się także pojawia. A w Midnight Warrior prawdziwy popis NWOTHM, taki w stylu dopiero powstających Potworów z Calgary. Pięknie, z gracją i polotem grają panowie z BLACK MOOR. Dewastują w galopującym Night Danger z małą dawką mroku i metalcore'wych porykiwań - całościowo kolejny porywający NWOTHM. I jeszcze bardziej dewastują w ultra nośnym gitarowo Hatred's Maze, gdzie Jones i Hanlin pokazali kunszt na najwyższym poziomie i to w kilku stylach. Kapitalnie zgrali duety i pojedynki. Po prostu zniszczenie przy otwartej kurtynie! I triumfalnie, i bojowo jak TWISTED TOWER DIRE rozegrali popisowy tytułowy Lethal Waters z gang chórkami i na sam koniec podsumowali to wszystko bardzo mocnym akcentem w postaci Frozen Tombs, który jest najdłuższy i zawiera stosowną dawkę gitarowych niespodzianek i znakomitą melodię w częściowo posępnym, epickim stylu. Potęga!
Słabszym nieco pod względem melodii utworem jest Into Eternity, tu jednak warto posłuchać wybornego solo gitarowego zbudowanego na neoklasycznym fundamencie.

Wspaniała, pełna finezji gra solowa gitarzysty Wedge Jonesa to wielki atut tej płyty. On tu w każdej kompozycji czymś zaskakuje i zachwyca. I jeszcze trzeba wspomnieć o znakomitym brzmieniu, lepszym niż debiuty STRIKER czy SKULL FIST. Piękny sound gitar, a z heavy/thrashu zachowali potężny miażdżący bas, i Robert Nickerson wie jak się posługiwać tym instrumentem. A przecież album zrealizowano w całości w kanadyjskim Halifax dosyć skromnymi środkami.
Ten zespół jest znakomity, ale należy do tej grupy, która jakoś nie miała szczęścia. Pozostał w głębokim cieniu SKULL FIST i STRIKER, a po odejściu Wedge Jonesa i Sylvaina Coderre pozbierał się z trudem, nagrywając w roku 2016 jeszcze album "Brave to the Grave", który jednak nigdy nie wyszedł w formie fizycznej, na ile udało mi się ustalić. W ostatnich latach zespół nie przejawiał aktywności i jego faktyczny obecny status jest niejasny.


ocena: 9,8/10

new 19.12.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości