Raven Tide
#1
Raven Tide - Eleven (2023)

[Obrazek: NjctODA4NC5qcGVn.jpeg]

Tracklista:
1. Reach for Me 03:26     
2. Warriors 03:35     
3. Guardian Angel 04:38     
4. Running 03:35     
5. Alice 04:55     
6. By Your Side 05:36     
7. Break the Silence 03:17     
8. Born Killer 04:36     
9. Let Me Breathe 04:54     
10. Lipstick Smile 03:33     
11. Underneath 04:48    

Rok wydania: 2023
Gatunek: Modern Melodic Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Carlotta 'Cheryl' Cimeli - śpiew
Claudio 'Shark' Biancalani - gitara, bas
Marco 'Mark' De Curtis - perkusja


RAVEN TIDE koncertowało dużo i długo, prezentując pierwszą zapowiedź trzeciego albumu w 2019 roku. Ostatecznie, podobnie jak płytę poprzednią, wydali nakładem własnym, w wersji digital 13 października 2023 roku, a CD tydzień później.

Tym razem RAVEN TIDE zwolniło, nie jest tak dynamicznie i lekko jak na Novarize z 2017 roku, jest muzyka bardziej modern i przesterowana, masywna i wpływy AMARANTHE, METALITE są słyszalne już w Reach for Me. Mimo upływu lat, Carlotta 'Cheryl' Cimeli jest nadal czarująca swoją delikatnością i ten LP jest zdecydowanie bardziej skoncentrowany na niej i konsekwentnych, wolniejszych tempach z dobrze akcentowanymi melodiami. Rola Cheryl jest tutaj niezwykle istotna i pomaga złagodzić modern metalową szorstkość i odhumanizowanie i to ona nadaje tutaj delikatności i kolorów. Dobrze to słychać w Reach for Me i marszowym Warriors. Świetnie to wszystko współgra i mimo monotonii temp album nie nuży, ponieważ każda kompozycja ma coś w sobie. I tak sobie czaruje dumnie Guardian Angel po ożywczym wstępie klawiszowym, którego motyw powtarza się w refrenie, odnosząc się bardziej do gothic metalu.
Ładnie wyglądają te delikatnie rysowane, nostalgicznie gothic metalowe tła w Alice, ujmują smutkiem w By Your Side. Rozbujany w stylu późnego POISONBLACK Break the Silence jest już niestety mniej przekonujący, szczególnie w porównaniu z Born Killer w standardzie fińskim. Let Me Breathe budzi mieszane uczucia i to jest modern gothic rock w zwrotkach przywodzący na myśl LACUNA COIL i KRYPTERIA i szkoda, że są tak nieudane, podobnie manieryczny refren. Kolejne uderzenie modern to Lipstick Smile, bardzo dobry, z kapitalnym refrenem, ale absolutnym mistrzostwem jest ballada Underneath.
Śpiew Cimeli chwyta za serce, skromny plan klawiszowy pięknie nakreśla melodię razem z gitarą akustyczną oraz gęstym basem. Wspaniale to jest skonstruowane i pięknie to się rozwija. Cudo, arcydzieło i perła, hit Krainy Łagodności.

Brzmienie autorstwa Kanadyjczyka Kane Churko momentami budzi pewne zastrzeżenia, ale w Underneath jest pokazany cały kunszt jego selektywnego soundu. Może i zbyt masywne, momentami przesterowane, ale tak się dzisiaj produkuje takie albumy.
Nagrali LP inny od poprzedniego, nierówny, ale kiedy jest magia, to jest moc, do której chce się wracać.
Underneath... Co za hit.


Ocena: 8.2/10

SteelHammer


Podziękowania dla RAVEN TIDE za udostępnienie materiałów do recenzji.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości