Graywitch
#1
Graywitch - Rise of the Witch (2021)

[Obrazek: 952857.jpg?0411]

1.Night Demons 04:38
2.Midnight Metal Queen 05:02
3.Metalhead 04:37
4.Heavy Metal Life 04:50
5.Old Salt 04:26
6.My Comrade 08:26
7.The Rise 06:42
8.Witch of the Damned 04:51
9.Where Are You Baby 04:59
10.Realms of the Unseen 07:47

rok wydania: 2021
gatunek: heavy metal
kraj: Grecja

skład zespołu:
Dino Nassis - śpiew
Spyros Vlahopoulos - gitara
John Boutzetis - gitara
Aris Ioannou - gitara basowa
Thomas Chalkias - perkusja


GRAYWITCH to zespół założony przez doświadczonego greckiego gitarzystę Spyrosa Vlahopoulosa, którego po rozwiązaniu w 2011 jego poprzedniej grupy OUT OF THE LAIR  długo nie było widać na scenie. GRAYWITCH powstał w roku 2018 w Nikozji na Cyprze i zadebiutował w czerwcu 2021 w barwach rumuńskiej wytwórni Sleaszy Rider Records, już po przeniesieniu się do Grecji.

GRAYWITCH gra klasyczny heavy metal, bardziej uniwersalny niż typowo helleński w stylu narracji muzycznej i wiodącą jest tu gitara Spyrosa Vlahopoulosa. Dużo prostych, dosyć chwytliwych riffów granych ze sporą energią wchodzącą na terytoria power metalu stanowi osnowę kompozycji dobrej klasy, ale niespecjalnie oryginalnych. Gitara góruje nad wokalem Nassisa, którego głos jest mało wyrazisty i dosyć płaski, przez co jego przekaz jest miejscami monotonny. Jest tu takie klasyczne, nasycone latami 80tymi podejście do heavy metalu o lekko komercyjnym zabarwieniu w Night Demons, jest także dużo sławienia metalu w Midnight Metal Queen, Metalhead i Heavy Metal Life, są to jednak utwory proste i pozbawione cech epickich.
Jeśli nieco wchodzą na bardziej rycerskie obszary to w wolniejszym Witch of the Damned oraz Old Salt i jest styl bardziej niemiecki niż grecki. Centralne miejsce zajmuje najdłuższy My Comrade z partiami  pianina zagranym przez Nassisa i tu jest ponownie w stylu niemieckim, w najszybszych partiach w manierze RUNNING WILD. Na ponad osiem minut tu niczego specjalnie porywającego nie stworzyli, trochę to przeciągają na siłę, ale partia z solami gitarzystów jest bardzo zgrabna i starannie zaaranżowana. Jeszcze więcej z riffowej skarbnicy Kasparka można usłyszeć w dynamicznym i bojowym The Rise i to jest najlepszy numer na tej płycie, także dlatego że i greckiego heavy jest tu najwięcej i sięgają gdzieś do tradycji ELWING. Efekt łączenia heavy metalu z hard rockiem w takim radiowym Where Are You Baby jest niezbyt udany i to na pewno nie jest poziom REDRUM. Natomiast druga z rozbudowanych kompozycji, umieszczona końcu Realms of the Unseen ma swój klimat i urok łagodności i pewnie wyszło by to jeszcze lepiej, gdyby zaśpiewał to wokalista o ciekawszym, głębszym głosie. Jasne, że i tu słychać pewne echa RUNNING WILD, tym razem nie są to jednak elementy wiodące i mamy zagrany w umiarkowanych tempach bardzo dobry heroiczny heavy metal, szczery i melodyjny.

Album zrealizowany został w Grecji przez George Stournarasa, który zasadniczo zajmuje się mixem i masteringiem albumów metalu bardziej ekstremalnego, tu jednak dobrze wykorzystał swoje doświadczenia dając gitary ostre i głębokie oraz bardzo czytelną perkusję. 
Generalnie GRAYWITCH nagrał dobry album, nie na tyle jednak dobrą by wedrzeć się do elitarnej greckiej czołówki gatunku. Po wydaniu tej płyty ekipa w roku 2023 przeszła istotne zmiany osobowe, Dino Nassis ustąpił ze stanowiska wokalisty, a kolejny album został nagrany już z nowym frontmanem.


ocena: 7/10

new 30.01.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Graywitch - Children of Gods (2024)

[Obrazek: 1198369.jpg?0004]

tracklista:
1.Overture to Olympus 01:12
2.Children of Gods 03:47
3.Odysseus 04:29
4.Holy Lands 06:17
5.The One 07:40
6.Immortals 06:15
7.Swansong 03:18
8.God of War 06:42
9.Over the Red Sky 07:23
10.Swansong (Orchestral) 03:21

rok wydania: 2024
gatunek: heavy metal/[pwer metal
kraj: Grecja

skład zespołu:
George Papadopoulos - śpiew
Spyros Vlahopoulos - gitara, gitara basowa
Thomas Chalkias - perkusja

W 2023, w mocno okrojonym składzie studyjnym GRAYWITCH nagrał drugi LP z nowym wokalistą George Papadopoulosem, który do tej pory nigdzie specjalnie nie zaistniał, choć w latach 2003-2009 wykazywany był w składzie POWER CRUE. Premiera nowej płyty z kompozycjami autorstwa Spyros Vlahopoulos jest przewidziana na 2 lutego 2024, a wydawcą jest jak poprzednio rumuńska wytwórnia Sleaszy Rider Records.

GRAYWITCH niczego nowego w stosunku do debiutu tu nie proponuje, choć słychać odejście od wzorowania się na heavy metalu niemieckim, dodanie mocnch akcentów power metalowych, trochę smyczków i nacisk na wydłużenie kompozycji. Także i tym razem centralne miejsce zajmują dwa rozbudowane The One i Immortals, a w finale grupa przedstawiła podobnej długości Over the Red Sky. GRAYWITCH nie jest jednak zespołem, którego epickość jest specjalnie frapująca. Owszem, jest tu zgrabne rozgrywanie gitarowe The One, ale bardzo podobne rzeczy EMERALD SUN proponował już wiele lat wcześniej. To nie zarzut, bo o oryginalność w tej konwencji jest bardzo trudno, ale ta płyta zawiera jednak muzykę bardzo wtórną, tym razem w odniesieniu do stylistyki greckiej. Z większą przyjemnością słucha się także zwiewnej i pomysłowej w solach gry Vlahopoulosa niż śpiewu Papadopoulosa. To frontman poprawny, ale bez własnego oblicza i wyrazu. Innej interpretacji podniosłego, muzycznie bardzo udanego wolnego motywu fragmentu Immortals tu się oczekuje. Nieoczekiwanie mamy pieśń barda w Swansong i nie wiem, czy to dobry pomysł na płycie z power i heavy bez takich korzeni inspiracji. W Over the Red Sky zaskakują zbudowaniem tego ponownie na fundamencie rycerskiego folka w manierze włoskiej i jest nieźle, ale chyba zabrakło ponownie ostatecznego szlifu poza w melodii bardzo dobrym refrenem. Szybki, zwarty Children of Gods jest bardzo dobry, dynamiczny i chwytliwy, jako opener wybrany po intro Overture to Olympus słusznie, i także Odysseus nie wypada źle, jest umiarkowanie dramatyczny ma kilka udanych zmian tempa, ogólnie jest to jest przewidywalna epic power galopada. Ponownie centralną postacią, skupiającą na sobie uwagę jest Spyros Vlahopoulos. Także w dłuższym Holy Lands, który stanowi rycerski mix stylu greckiego, włoskiego i niemieckiego speed/power metalu. Nadrabiają refrenem i tu akurat bardzo dobrze zaśpiewał George Papadopoulos.

Ponownie mix i mastering wykonał George Stournaras i zdjął nieco ciężaru ogólnego, ustawiając wszystko w opcji standardowego power metalu głównego nurtu greckiego.
Album ten promowany był od 29 grudnia singlową kompozycją God of War, gdzie wyborne sola (absolutne zniszczenie !) zagrali gościnnie Takis Tairidis oraz Dan Baune (LOST SANCTUARY i ex MONUMENT) i tak do końca nie jest ona reprezentatywna dla całości. Wyborny refren, lekkie wykorzystanie chwytów progresywnych w budowaniu epickości nad wyraz staranna aranżacja i dużo ciekawszy wokal nowego frontmana niż na całej płycie. Ten utwór robił bardzo duże nadzieje na album co najmniej bardzo dobry. Tymczasem, jest to  ponownie po prostu dobry LP doświadczonych muzyków, na pewno dojrzalszy i lepszy niż debiut, ale pozostawiający pewien niedosyt.


ocena: 7,6/10

new 30.01.2024

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Sleaszy Rider Records


NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości