The Sygnet
#1
The Sygnet - Children of the Future (1998)

[Obrazek: 60945.jpg]

tracklista:
1.Face in the Mirror 01:48
2.Fire in Paradise 05:31
3.Devil in Disguise 05:20
4.Insincere 05:54
5.Unload the Gun 06:19
6.Solitude 00:43
7.Children of the Future 06:54
8.Tears of Rage 04:49
9.Tragedy 06:46
10.Fortunate Son 05:20
11.Hero 04:22
12.Friends Should Be Friends 03:25

rok wydania: 1998
gatunek: power metal/melodic heavy metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Michael Bormann - śpiew
Alex Beyrodt - gitara
Michael Müller - gitara basowa
André Hilgers - perkusja

W roku 1997 z inicjatywy znanego do tej pory głównie z SINNER gitarzysty Alexa Beyrodta w Bad Mergentheim założony został zespół THE SYGNET. Jako wokalista pojawił się w nim uznany wokalista rockowy Michael Bormann, który ponadto występował w tym czasie w popularnej rock /metalowej formacji JADED HEART. Grupa przygotowała prawie godzinę muzyki. Z wydawcą nie było problemu, uznano ten band jako perspektywiczny All Stars i niemiecka Golden Core Records wydała debiut w roku 1998, a od razu pojawiły się też wydania argentyńskie, brazylijskie i japońskie (Victor).

Album okazał się rozczarowujący i to chyba pod każdym względem. Podstawowy problem to brak jednoznacznie określonego stylu i niby jest to power metal, ale struktura refrenów wskazuje raczej na melodic heavy metal. Tempa są jednostajne, konstrukcje części instrumentalnych niejasne i tu wcale Beyrodt nie gra interesująco. Chórki w amerykańskim styli rock/arena, no i oddzielna sprawa to sam Michael Bormann. Gdy on nie ma tu wsparcia w chwytliwych, przebojowych melodiach i autentycznie rockowo zarysowanych liniach, to jest płaski, jakby zagubiony i podpiera się  krzykiem, co w jego przypadku na pewno dobrze nie wygląda. Średnie tempa praktycznie dominują od początku do końca, nieco się to wszystko zlewa, momentami trochę usypia, jak w Unload the Gun czy Children of the Future, czasem wydaje się prymitywne i naiwne jak Insincere. Niemcy grają amerykański stadionowy metal. Do lepszych i jakoś tam wyróżniających się kompozycji należy tu pełen elegancji Tears of Rage i tu faktycznie Michael Bormann jest w znakomitej formie. Potem dzieje się niewiele dobrego w monotonnych Tragedy, Fortunate Son, czy też w bladym, tuzinkowym Hero. Jakoś nie przekonują te chórki rodem z AOR w drugiej połowie LP, ani rachityczne hammondy (Hero). I na koniec fatalna, niemetalowa ballada akustyczna Friends Should Be Friends.

Pozytywnym elementem jest tu mastering Holendra Sander van der Heide, który w tym samym roku zrobił również mastering do "XIII" RAGE. Ostra, głęboka gitara, mocna perkusja i bas, ogólnie niby niemieckie i power metalowe, ale swoiste.
Album nie zdobył popularności. Nie jest do końca jasne, na jakich zasadach znalazł się tam Bormann, podobno jako wokalista sesyjny z opcją przystąpienia na stałe, gdyby LP się spodobał i doszłoby do światowej trasy koncertowej. Odzew był jednak słaby i Bormann w roku 1999 podziękował za współpracę. Pozostali muzycy zdecydowali się rozwiązać zespół o nazwie THE SYGNET i założyć niemal natychmiast z Amerykaninem D.C. Cooperem SILENT FORCE, który stał się jednym z najbardziej uznanych power metalowych grup z Niemiec w pierwszej dekadzie XXI wieku. Co ciekawe, gdy w roku 2012 odszedł ostatecznie D.C.Cooper, to jego miejsce zajął ponownie Michael Bormann i nagrana została z nim niezwykle udana płyta "Rising from Ashes".


ocena: 6,2/10

new 16.04.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości