Valfreya
#1
Valfreya - Dawn of Reckoning (2024)

[Obrazek: 1234273.jpg?2255]

Tracklista:
1. Dawn of Reckoning 01:56     
2. The Rise 05:55     
3. Warcry 05:52     
4. The Fate 04:10     
5. The Fall 05:22     
6. Equilibrium 08:31     
7. The Fallen Kings 05:02     
8. A New Era 05:11     
9. Le Périple 04:44     
10. Reus es 06:14

Rok wydania: 2024
Gatunek: Melodic Extreme Metal
Kraj: Kanada

Skład zespołu:
Corinne Cardinal - śpiew
Daniel Simard – gitara
Erik Grenier – gitara
Anis Balti - bas
Jérémy Racine – perkusja
Maude Théberge – skrzypce


VALFREYA z Montrealu istnieje od 2009 roku i istniał sobie nagrywając dobre, ale niewyróżniające się albumy z extreme metalem z dodatkiem folk. Brzmiało to topornie, chociaż wykonanie było na przyzwoitym poziomie.
W 2017 roku doszło do sporej zmiany w składzie i 24 maja 2024 roku będzie można usłyszeć efekt ich pracy.

Album został wydany nakładem własnym, ale jest to ich najlepiej brzmiąca płyta, dopracowana w szczegółach przez utalentowanego inżyniera dźwięku Christiana Donaldsona, który postawił na ostre gitary i bardzo głęboki bas, który ma osobny plan. Blachy syczą wspaniale, nie ma wrażenia przesadnej sterylności i orkiestracje, jak i skrzypce zostały wplecione idealnie.
Zespół poszedł w nowym dla siebie kierunku i jest tutaj więcej extreme melodic metalu, przypominającego wczesne płyty STORMLORD i SUIDAKRA z najlepszych lat z dobrze wplecionymi elementami folklorystycznymi w stylu GWYDION. Znakomicie zaczyna się The Rise, od razu czuć epicki klimat STORMLORD i ma się ochotę chwycić za miecz i ruszyć do boju. Corinne Cardinal śpiewa rewelacyjnie i przeszła sporą przemianę w porównaniu z poprzednimi LP, growl i harsh są znakomite, tak jak czyste zaśpiewy, a chóralny śpiew środkowej części przypominają filmowy rozmach CRIMFALL i WINTERHORDE.
Ogólnie poziom techniczny jest znacznie wyższy, a kompozycje ciekawsze, The Rise i The Fate to świetne przykłady bardzo dobrze zagranego extreme melodic metalu, podobnie jak The Fall, gdzie skrzypce oraz elementy symfoniczne i folk zostały wplecione bardzo sprawnie. Najdłuższy Equilibrium to punkt zwrotny albumu, ale zagrany co najwyżej poprawnie, z melodiami już sprawdzonymi i ogranymi przez innych, do tego odegrane zachowawczo, gdzie jest dużo blastów, kilka świetnych fragmentów, ale jako całość dłuży się to głównie za sprawą elementów folk, chociaż nie jest to zrealizowane tak źle, jak w najsłabszym Warcry.
A New Era to próby zabawy w KEEP OF KALESSIN. Ładnie grają w Le Periple w klimacie WINTERHORDE, a zamykający LP, wolniejszy Reus Es to dobry pomysł na melodię, ale potencjał nie został tutaj wykorzystany w pełni, dając przeciętny i mało widowiskowy finał.

VALFREYA się zmieniła i to zmiana na lepsze, tak w kwestii brzmienia, jak i kompozycyjnej, chociaż jeszcze są toporne pozostałości poprzednich LP. Krok w dobrym kierunku i to na ten moment najlepszy album VALFREYA, jaki zdołał zagrać, nawet jeśli nieco wtórny.


Ocena: 7.8/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości agencji Asher Media oraz VALFREYA.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości