04.06.2018, 17:00:55
- Też miałem kiedyś podobny artefakt. Nazywał się Pazur Lwa, czy jakoś tak. Nie pamiętam.
Kupiłem go na jarmarku w pewnym mieście od handlarza starożytnościami.
Handlarz zapewniał, że gdy go założę, będę mógł przenikać przez ściany.
Już tego samego dnia nadarzyła się okazja, aby go wypróbować.
Musiałem salwować się ucieczką z pewnego zamku, a brama była zamknięta.
No to zakładam amulet i biegiem do muru obronnego...
Efektem była rozbita głowa, która do dziś mnie czasem pobolewa w gorące dni.
Tak to już jest z tymi magicznymi amuletami.
Kupiłem go na jarmarku w pewnym mieście od handlarza starożytnościami.
Handlarz zapewniał, że gdy go założę, będę mógł przenikać przez ściany.
Już tego samego dnia nadarzyła się okazja, aby go wypróbować.
Musiałem salwować się ucieczką z pewnego zamku, a brama była zamknięta.
No to zakładam amulet i biegiem do muru obronnego...
Efektem była rozbita głowa, która do dziś mnie czasem pobolewa w gorące dni.
Tak to już jest z tymi magicznymi amuletami.
„...Jeśli przy zderzeniu takiej księgi i głowy powstaje pusty dźwięk,
czy jest to zawsze winą owej księgi?"
'Klasztor'
czy jest to zawsze winą owej księgi?"
'Klasztor'