Aeon Gods
#1
Aeon Gods - King of Gods (2024)

[Obrazek: 1272325.jpg?4012]

Tracklista:
1. Sun-God           
2. King of Gods          
3. Aeon Gods           
4. Babylon Burning          
5. Enlil's Commands (The Flood Pt. I)          
6. Nintu's Lament (The Flood Pt. II)          
7. Enki's Grace (The Flood Pt. III)          
8. The Decent          
9. Monsters of Tiamat          
10. Tablet of Destinies

Rok wydania: 2024
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Alex "Sol'Ra-tu" Hunzinger - śpiew
Nino "En-Atum" Helfrich - gitara
Robert "Abzu'Kean" Altenbach - gitara
Elias "Iš'Taru" Knorr - perkusja
Anja "Su'en -Chel" Hunzinger - instrumenty klawiszowe


Małżeństwo Hunzinger podjęło trudną decyzję i w 2022 roku zakończyło niemal dwudziestoletnią działalność AETERNITAS, jednocześnie zakładając nowy zespół, AEON GODS. Poza debiutującym Eliasem Knorrem, dobrali utalentowanych i znanych z IRON ANGEL gitarzystów, co daje skład co najmniej obiecujący.
Debiut zostanie wydany przez włoską wytwórnię Scarlet Records 22 listopada 2024 roku.

AEON GODS to zupełnie inny zespół i oferuje tutaj niemiecki, ale powszedni heavy i power metal z elementami symfonicznymi, inspirowany głównie takimi grupami jak MAJESTY, FREEDOM CALL oraz szczególnie TERRA ATLANTICA. Słychać to już w Sun God, zaskakująco udanym otwieraczu z łatwym, chwytliwym i rozpoznawalnym dla Niemiec refrenem. Pierwsza połowa albumu nie powala oryginalnością, ale są to kompozycje dobre, jak King of Gods chwyta od razu dramatyzmem TERRA ATLANTICA w zwrotkach, refren jednak jest już mniej atrakcyjny w swojej teutońskiej manierze. Jakieś echa złagodzonego GRAVE DIGGER stylistyką MAJESTY słychać w Aeon Gods i ponownie refren jest co najwyżej dobry.
Babylon Burning to bezpieczne, niemieckie granie z refrenem, w którym zabrakło mocy i ciekawszy oraz lepszy jest bardziej rozbudowany Enlil’s Command z zamaszystym refrenem i jest to najlepsza część tryptyku The Flood. Nintu’s Lament to mało wyrazista ballada, z kolei Enki’s Grace próbuje bawić się w epickie klimaty z motywem ancient i wyszło to niemrawo i płasko, to samo można powiedzieć o miałkim Monsters of Tiamat z fatalną melodią i infantylnym refrenem, który miał chyba naśladować WIZARD, ale tak się nie gra epic metalu. W kończącym ten album Tablet of Destinies zabrakło bardziej wyrazistego motywu przewodniego i jest to mało oryginalny, niewyróżniający się symphonic metal niemiecki, który przy The Descent wygląda miałko i płasko.
Alex Hunzinger okazuje się tutaj dobrym wokalistą i pokazuje więcej niż w AETERNITAS, ale nie bez powodu w ostatnich latach współpracował z TERRA ATLANTICA i chóry są zrealizowane na równie dobrym poziomie, chociaż nie jest tak wyrazisty, jak Tristan Harders. Knorr zalicza tutaj udany debiut, chociaż tak jak kompozycje, nie ma tutaj za bardzo czym się wykazać. Po Helfrichu i Altenbachu sądzę, że można było oczekiwać więcej niż solidnej, rzemieślniczej roboty. Ich sola są melodyjne i oszczędne, ale i nieskomplikowane, tak jak same utwory i aranżacje, a w IRON ANGEL przecież pokazali, że potrafią grać z pomysłem.

Brzmienie zrealizowane przez Sebastian 'Seeb' Levermann niczym tutaj nie zaskakuje i jest to bliskie miękkości RHAPSODY OF FIRE z albumu Glory of Salvation bez przesadnego chłodu Challenge the Wind i w bardziej teutońskim wydaniu. Dobre, ale bez blasku.
Kolejny, solidny power metal z Niemiec.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Scarlet Records.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości