06.03.2025, 19:37:49
Sacrosanct - Kidron (2025)
![[Obrazek: 1298039.jpg?4909]](https://www.metal-archives.com/images/1/2/9/8/1298039.jpg?4909)
Tracklista:
1. Marching Days 06:58
2. Avenging Angel 05:53
3. Prince of Clowns 05:02
4. Coming of the Scorpion 06:29
5. Gethsemane 05:27
6. Doorway of Dreams 05:37
7. Still Open Sore 04:12
8. Before It Ends 09:02
9. The Pain Still Lasts 08:45
Rok wydania: 2025
Gatunek: Progressive Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Max Morton - śpiew, bas
Randy Meinhard - gitara
Gerrit Knol - gitara
Jonas Schütz - perkusja
Ocena: 7.4/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni RPM ROAR.
![[Obrazek: 1298039.jpg?4909]](https://www.metal-archives.com/images/1/2/9/8/1298039.jpg?4909)
Tracklista:
1. Marching Days 06:58
2. Avenging Angel 05:53
3. Prince of Clowns 05:02
4. Coming of the Scorpion 06:29
5. Gethsemane 05:27
6. Doorway of Dreams 05:37
7. Still Open Sore 04:12
8. Before It Ends 09:02
9. The Pain Still Lasts 08:45
Rok wydania: 2025
Gatunek: Progressive Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Max Morton - śpiew, bas
Randy Meinhard - gitara
Gerrit Knol - gitara
Jonas Schütz - perkusja
Historia SACROSANCT sięga przełomu lat 80. i 90., kiedy to niemiecki gitarzysta Randy Meinhard postanowił założyć swój własny zespół, a w 1989 roku stworzyć pełny skład oraz podpisać kontrakt płytowy z niemiecką wytwórnią No Remorse Records. Debiut zostaje wydany w 1990 roku i zostaje dobrze przyjęty przez prasę, jednak z powodu braku wsparcia ze strony wytwórni i jej bankructwa, zespół pozostał w cieniu. W 1991 roku zostaje wydany kolejny LP, który zachwycił prasę bardziej technicznym podejściem do thrash metalu, wplatając tam death metalowe elementy. W 1993 roku nagrywają delikatniejszy, bardziej heavy metalowy album z elementami doom, który również został doceniony przez prasę, jednak grupa nadal pozostawała w podziemiu, mając swoją wierną grupkę fanów. Grupa zakończyła działalność w 1994 roku, jako powód podając wypalenie.
Niespodziewanie, w 2017 roku Randy Meinhard postanawia reaktywować zespół z obietnicą nowego albumu, który został wydany 30 listopada 2018 roku przez ROAR, jednak był to tylko przeciętny heavy metal z debiutującym, marnym wokalistą i płyta nie wzbudziła zbyt wielkiej sensacji.
Meinhard jednak się nie poddał i od 2020 roku rozpoczęły się poszukiwania nowego wokalisty. Wybór padł na ukraińskiego inżyniera dźwięku i multiinstrumentalistę Maxa Mortona, co wzbudziło zainteresowanie grupą, szczególnie po znakomitym debiucie ARTEM ILLUSIO. Skład udało się utrzymać i 7 marca 2025 roku, nakładem RPM ROAR! zostanie wydany nowy LP grupy.
Jest inaczej i nie ma już płaczliwego, mało wyrazistego heavy metalu, jest za to Morton w znakomitej dyspozycji wokalnej, który dewastuje w heavy metalowym hymnie Marching Days czy nagranym na nowo The Pain Still Lasts z poprzedniego LP i tutaj słychać, ile on wniósł do tej kompozycji i wzniósł ją na nowy poziom. Tyle emocji i jak idealnie współgra z wytwarzanym tutaj melancholijnym klimatem VOYAGER.
Na tym LP ARTEM ILLUSIO nie ma i jest to muzyka bardziej stonowana, osobista, gdzie głównym fundamentem jest progressive metal, połączone z tym, co Max Morton grał w swoim solowym projekcie, co słychać w Avenging Angel. Wykonanie tego albumu nie budzi żadnych zastrzeżeń. Praca sekcji rytmicznej jest nienaganna i sprawdza się w tym wymagającym technicznie materiale ze skomplikowany przejściami i riffami, wygrywanymi przez duet Meinhard/Knol. Sola gitarowe Meinharda są tutaj znakomite i najlepsze, jakie zagrał w karierze i łatwo wyczuć, że opowiada on gitarą tutaj swoją historię, uzupełniając w tym Mortona. Świetnym przykładem, dlaczego ten album nie jest więcej niż dobry i w którym są wszystkie jego wady i zalety to Prince of Clowns. Rewelacyjne wykonanie, przepiękne solo gitarowe, dewastujący Morton, jednak w tym progressive metalowym zgiełku cierpią melodie, które nie są zbyt dobre i należycie dopracowane. Można odnieść wrażenie, że dobra melodia jest jedynie dodatkiem do kompozycji, a nie jego podstawą, na czym ten album cierpi, sprowadzając muzykę do powszedniego progressive metalu amerykańskiego, jak Coming o the Scorpion, z którego niewiele wynika. Kiedy się trafi jakaś melodia, to bywa, że jest to mało oryginalne i niezbyt wyszukane, jak ocierający się o rock Doorway of Dreams.
Gdzie koncentrują się bardziej na melodii i ekspozycji Mortona jest dobrze, jak w szybszym, lekko power metalowym Gethsemane. Jeden raz próbują zagrać z agresją w Still Open Sore, które tutaj wyszło bez polotu i topornie thrash metalowo.
Punktem kulminacyjnym jest najdłuższy Before It Ends, w którym próbują konkurować z EVERGREY, gdzie Morton śpiewa wspaniale i wzorowo prowadzi w tej kompozycji. On jest tutaj w centrum i słusznie. Refren jest udany, tak jak melodia, ale to głównie zasługa wokalisty i znakomitych nakładek wokalnych.
Za sound odpowiada Max Morton i jest to brzmienie wspaniałe, z charakterystycznie dla niego ryczącym basem i ustawieniem gitary. Jak zwykle znakomita robota.
Randy Meinhard bez wątpienia stworzył materiał ciekawszy niż siedem lat temu, zagrany i zaśpiewany po mistrzowsku, odbiegający od wczesnej twórczości SACROSANCT, co niektórych na pewno rozczaruje.
Dobry progressive heavy metal z przebłyskami i znakomitym Maxem Mortonem jako wokalistą, który jest tutaj największym atutem.
Ocena: 7.4/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni RPM ROAR.