Sleepy Hollow
#1
Sleepy Hollow - Skull 13 (2012)

[Obrazek: R-6363839-1534272574-4422.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Death of the Horseman 05:03
2. Facemelter 05:57
3. Black Passage 03:45
4. Bleed Steel 05:37
5. Rear Window 03:37
6. Inquisition 05:22
7. Epic (The Legend Retold) 09:55
8. Eternal Bridge 05:51
9. Misery Waltz 02:04
10. Spiral Effect 05:52
11. Midnight 04:21

Rok wydania: 2012
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Bob Mitchell - śpiew
Steve Stegg - gitara
Mike LePond - bas
Tommy Wassman - perkusja

SLEEPY HOLLOW zakończył żywot w roku 1992 po wydaniu jednego tylko albumu "Sleepy Hollow" (1991), ale jakby to powiedział Dumas "20 lat później muszkieterowie wrócili". Wrócili niemal w oryginalnym składzie, przy czy na basie zagrał tu sam Mike LePond, który jednak długo w zespole nie zabawił i odszedł jeszcze przed premierą tego LP. Płyta została wydana przez niemiecką wytwórnię Pure Steel Records w marcu.

Minęło dużo czasu, ale zespół zanadto się nie zmienił i Mitchell nadal krzyczy z wielkim przekonaniem ("Midnight"), nawet momentami większym niż w ATTACKER w kompozycjach w stylu amerykańskiego tradycyjnego heavy/power. Podobnie jak przed laty trafiają się i partie zbliżone do epic heavy/doom. Ogólnie wolniejszych fragmentów jest w tych utworach sporo, czego zresztą należało raczej oczekiwać. Jest jednak i szybko i żywiołowo, a nawet rokendrolowo w "Rear Window" i sporo klasycznego grania lat 80tych jak w "Death of the Horseman" czy surowym "Spiral Effect" albo twardo kroczącym "Facemelter". Utwory bardziej złożone są dobrze zbalansowane jeśli chodzi o łączenie fragmentów szybkich i wolnych i te przejścia są przemyślane i płynne. To słychać w "Epic (The Legend Retold)"z pięknym łagodnym epickim wstępem. Także rycerski i dumny "Inquisition" to rasowa amerykańska kompozycja heavy/power metalowa.
Poza znakomitymi partiami basu reszta zagrała na swoim poziomie, czyli solidnie i ci panowie wiedzą jak grać mocny męski metal rozpoznawalny jako pochodzący z USA. Dobre sola gitarowe i bardzo dobre liczne kanonady perkusyjne Wassmana, który gra nawet lepiej niż dwadzieścia lat temu. Zespół pozostał wierny surowemu, niemal ascetycznemu brzmieniu o stalowym posmaku ryczącej gitary i może trochę szkoda, bo odrobina nowocześniejszego soundu by tu nie zaszkodziła dla lepszej ekspozycji zwłaszcza łagodniejszych fragmentów. Mitchella się albo lubi, albo nie, śpiewa tak, jak śpiewa, a czas się go nie ima.
Może zabrakło tu większej liczby epickich melodii i szlachetnych rycerskich natarć, ale ten zespół nie celował w tym i w dawnych czasach.

W dobie, gdy neotradycyjne zespoły w USA dominują i czasem lekko wypaczają klasyczny obraz metalu lat 80tych, ta płyta SLEEPY HOLLOW pokazuje, jak to się powinno grać w ramach ścisłej tradycyjnej recepty.


Ocena: 7,5/10

23.03.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości