21.06.2018, 00:09:59
Guttural - Set Swords To Music (2003)
Tracklista:
1. Winged Messengers 03:27
2. The Kingdom of God 07:54
3. Minstrels of the Kingdom Part 1 "Festivity" 04:26
4. Minstrels of the Kingdom Part 2 "Poetry" 08:23
5. My Rash Ancestor 10:57
6. Forgive You Again 07:40
7. Best Answer 06:28
8. House of Smile part 1 "Spiritual Discovery" 04:22
9. House of Smile part 2 "Vertiginously Whirlwind" 03:10
10. House of Smile part 3 "Omnipresence of the Cross" 05:49
11. Celestial Scouts (outro) 00:23
Rok wydania: 2003
Gatunek: Epic Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Francja
Skład zespołu:
Lovic "Warwick" Van Lierde - śpiew, gitara, bas
Freddy Huleux - gitara
Sébastien Bizet - perkusja
Ocena: 5,5/10
19.07.2010
Tracklista:
1. Winged Messengers 03:27
2. The Kingdom of God 07:54
3. Minstrels of the Kingdom Part 1 "Festivity" 04:26
4. Minstrels of the Kingdom Part 2 "Poetry" 08:23
5. My Rash Ancestor 10:57
6. Forgive You Again 07:40
7. Best Answer 06:28
8. House of Smile part 1 "Spiritual Discovery" 04:22
9. House of Smile part 2 "Vertiginously Whirlwind" 03:10
10. House of Smile part 3 "Omnipresence of the Cross" 05:49
11. Celestial Scouts (outro) 00:23
Rok wydania: 2003
Gatunek: Epic Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Francja
Skład zespołu:
Lovic "Warwick" Van Lierde - śpiew, gitara, bas
Freddy Huleux - gitara
Sébastien Bizet - perkusja
Mimo, że nazwa zespołu sugeruje jakiś brutalny band death/goregrind, to był to band grający jak najbardziej klasyczną odmianę metalu, łącząc style power metal i heavy epic metal z elementami symfonicznymi. Założony został w roku 2000 i po trzech latach przedstawił nakładem Brennus Music swój debiut "Set Swords To Music" z typowo francuskim, pełnym niuansów ujęciem tematyki fantasy, wojen i miecza.
Lekkie symfoniczne intro stylizowane na muzykę średniowieczną jest nieskomplikowane i od razu słychać, że nie można tu oczekiwać rozmachu RHAPSODY czy krajanów z FAIRYLAND.
Zresztą, dużo tu jest dalej klasycznego heavy, mocnych gitar i wolnych temp i tak po części, ale tylko po części, zbudowany jest "The Kingdom of God", jest tu bowiem i pewna liczba gwałtownych przyśpieszeń i powerowych galopad. Nie ma jednak myśli przewodniej i melodyjne rytmiczne, dosyć tradycyjne i nawet przebojowe granie nadmiarem klimatu nie epatuje. Wokal jest typowy dla heavy, wysokich zaśpiewów nie ma, a nad niemal heavy powerową gitarą dominuje Van Lierde. Na płycie jest dużo gitarowych pojedynków, dramatycznych solówek, jest też poniekąd progresywne ujęcie wielu wątków w licznych kompozycjach. Jednak brak tej idei przewodniej i autentycznego klimatu gatunku...
Nie ma tego w niezbyt szybkim "Minstrels of the Kingdom" podzielonym na dwie części, z których pierwsza to power/heavy w umiarkowanym tempie i umiarkowanie interesującą typową rycerską melodią. Słychać również, że zespół w pewnej mierze inspiruje się epickim hard rockiem lat 70tych i wczesnych lat 80tych, ale gra te rzeczy jednak ciężej i niestety też dosyć topornie. Część druga jest nieco chaotyczna, bo posklejana z partii bardzo szybkich, dynamicznych i spokojnej z gitarą akustyczną. Takie jakieś wrażenie nieuporządkowania bez istotnego powodu... "My Rash Ancestor" to dziesięć minut epickiego heavy granego wolno, niemal na doomowych prędkościach, surowo w takt gitary basowej i z odniesieniami do greckiej surowości. Tu kuleje jednak melodia i nudnawo się robi w połowie, a i w drugiej połowie grają praktycznie te same riffy w kółko, przy mało czytelnym solo gitarowym. Z letargu nie budzi bardzo długa i nieinteresująca ballada niemal w całości akustyczna, wzmocniona dopiero w dalszej części serią kruszących heavy doomowych riffów, będących wstępem do solo, od którego po pierwszych dźwiękach możnaby było oczekiwać więcej. "Best Answer" to z lekka niezborny ostry power metal z kolejnym delikatnym motywem w środku i znów jakieś to solo wydaje się ubogie...
"House of Smile" w trzech odsłonach wydaje się najbardziej interesującym fragmentem albumu. Jest wreszcie nieco mroku, dostojności i logicznego rozwoju opowieści w stylu melodic heavy/power (Spiritual Discovery), instrumentalnego rozwinięcia (Vertiginously Whirlwind) i folk power metalowego zwieńczenia z elementami bardziej brutalnego speed (Omnipresence of the Cross). Potem już tylko "Celestial Scouts' (outro) i pozostaje wrażenie, że to płyta z muzyką jednak do końca nieprzemyślaną. Także w sferze samej produkcji, bo jest brzmienie jest tak sterylne, że wręcz tym odstręcza. Niebywała klarowność instrumentów jest tu przesadna i sound tego LP trwającego ponad godzinę męczy. Wykonanie przeciętne i Bizeta trudno uznać za uzdolnionego perkusistę.
Lekkie symfoniczne intro stylizowane na muzykę średniowieczną jest nieskomplikowane i od razu słychać, że nie można tu oczekiwać rozmachu RHAPSODY czy krajanów z FAIRYLAND.
Zresztą, dużo tu jest dalej klasycznego heavy, mocnych gitar i wolnych temp i tak po części, ale tylko po części, zbudowany jest "The Kingdom of God", jest tu bowiem i pewna liczba gwałtownych przyśpieszeń i powerowych galopad. Nie ma jednak myśli przewodniej i melodyjne rytmiczne, dosyć tradycyjne i nawet przebojowe granie nadmiarem klimatu nie epatuje. Wokal jest typowy dla heavy, wysokich zaśpiewów nie ma, a nad niemal heavy powerową gitarą dominuje Van Lierde. Na płycie jest dużo gitarowych pojedynków, dramatycznych solówek, jest też poniekąd progresywne ujęcie wielu wątków w licznych kompozycjach. Jednak brak tej idei przewodniej i autentycznego klimatu gatunku...
Nie ma tego w niezbyt szybkim "Minstrels of the Kingdom" podzielonym na dwie części, z których pierwsza to power/heavy w umiarkowanym tempie i umiarkowanie interesującą typową rycerską melodią. Słychać również, że zespół w pewnej mierze inspiruje się epickim hard rockiem lat 70tych i wczesnych lat 80tych, ale gra te rzeczy jednak ciężej i niestety też dosyć topornie. Część druga jest nieco chaotyczna, bo posklejana z partii bardzo szybkich, dynamicznych i spokojnej z gitarą akustyczną. Takie jakieś wrażenie nieuporządkowania bez istotnego powodu... "My Rash Ancestor" to dziesięć minut epickiego heavy granego wolno, niemal na doomowych prędkościach, surowo w takt gitary basowej i z odniesieniami do greckiej surowości. Tu kuleje jednak melodia i nudnawo się robi w połowie, a i w drugiej połowie grają praktycznie te same riffy w kółko, przy mało czytelnym solo gitarowym. Z letargu nie budzi bardzo długa i nieinteresująca ballada niemal w całości akustyczna, wzmocniona dopiero w dalszej części serią kruszących heavy doomowych riffów, będących wstępem do solo, od którego po pierwszych dźwiękach możnaby było oczekiwać więcej. "Best Answer" to z lekka niezborny ostry power metal z kolejnym delikatnym motywem w środku i znów jakieś to solo wydaje się ubogie...
"House of Smile" w trzech odsłonach wydaje się najbardziej interesującym fragmentem albumu. Jest wreszcie nieco mroku, dostojności i logicznego rozwoju opowieści w stylu melodic heavy/power (Spiritual Discovery), instrumentalnego rozwinięcia (Vertiginously Whirlwind) i folk power metalowego zwieńczenia z elementami bardziej brutalnego speed (Omnipresence of the Cross). Potem już tylko "Celestial Scouts' (outro) i pozostaje wrażenie, że to płyta z muzyką jednak do końca nieprzemyślaną. Także w sferze samej produkcji, bo jest brzmienie jest tak sterylne, że wręcz tym odstręcza. Niebywała klarowność instrumentów jest tu przesadna i sound tego LP trwającego ponad godzinę męczy. Wykonanie przeciętne i Bizeta trudno uznać za uzdolnionego perkusistę.
GUTTURAL szczególnego rozgłosu tym albumem nie zyskał, co nie przeszkodziło w nagraniu drugiego albumu w roku 2004 ("Cross Words With Us"), ale już tylko w składzie dwuosobowym, bez Freddy Huleuxa i nie dla wytwórni Brennus, która kontraktu nie przedłużyła. Płyta zawierała przede wszystkim nagrania heavy speed metalowego WARWICK, pierwszego zespołu Ludovica va Lierde, które jako demo ukazały się w roku 2000. W 2005 GUTTURAL został oficjalnie rozwiązany.
Ocena: 5,5/10
19.07.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"