21.06.2018, 13:49:55
Herald - Heavy Metal Wakes the Beast (2005)
Tracklista:
1. My Judgement Cometh 03:34
2. Hounds On My Trail 04:40
3. The Swarm, the Hive, the Empire 06:23
4. Battalion Berserk 04:50
5. Hell Brigade 06:06
6. Heavy Metal Wakes the Beast 05:15
7. Summon Us 04:48
8. God Found Dead In Space 03:02
9. Black Heart Blues 04:19
10. Dreamreaper 05:39
Rok wydania: 2005
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Estonia
Skład zespołu:
Mart Kalvet - śpiew
Egert Vandel - gitara
Tauno Nava - gitara
Viktor Villand - bas
Ranno Rajalaane - perkusja
Zespół z Tallina należy też do najbardziej zasłużonych dla lokalnej sceny i w zmieniającym się stopniowo składzie istnieje od roku 2000.
Ocena: 6,6/10
17.01.2011
Tracklista:
1. My Judgement Cometh 03:34
2. Hounds On My Trail 04:40
3. The Swarm, the Hive, the Empire 06:23
4. Battalion Berserk 04:50
5. Hell Brigade 06:06
6. Heavy Metal Wakes the Beast 05:15
7. Summon Us 04:48
8. God Found Dead In Space 03:02
9. Black Heart Blues 04:19
10. Dreamreaper 05:39
Rok wydania: 2005
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Estonia
Skład zespołu:
Mart Kalvet - śpiew
Egert Vandel - gitara
Tauno Nava - gitara
Viktor Villand - bas
Ranno Rajalaane - perkusja
Zespół z Tallina należy też do najbardziej zasłużonych dla lokalnej sceny i w zmieniającym się stopniowo składzie istnieje od roku 2000.
Klasyczny metal w Estonii reprezentowany jest skromnie, a wiele zespołów gra na granicy heavy metalu i hard rocka i w języku ojczystym. HERALD z Tallina jest grupą, która jeden album z tekstami angielskimi wydała, co ciekawe nakładem chińskiej (!) wytwórni AreaDeath Productions z Pekinu, 1 kwietnia 2005.
"Heavy Metal Wakes the Beast" nagrany został w czasie, gdy skład HERALD był najbardziej stabilny i zawiera, jak sam tytuł wskazuje, heavy metal. Taki tradycyjny heavy metal, z elementami power, który można przypisać do sceny niemieckiej głównego nurtu i gdzieś tam wstawić malutką flagę amerykańską wykonaną w latach 80-tych. Charyzmatyczny wokalista Mart Kalvet o mocnym nieco chropawym głosie jest także od lat jednym z głównych animatorów metalowej sceny estońskiej, grywał w różnych zespołach i promował metal z tego kraju w mediach i za granicą. Stałym ogniwem zespołu są dwaj gitarzyści Vandel I Nava, którzy grają może bez wielkiej wirtuozerii, ale świetnie bawią się tym, co robią. Ogólnie, wszystko to traktowane jest dużym luzem tak jak i celowy "błąd" w tytule albumu na CD gdzie słowo "beast" zastąpione zostało przez "besat", bo taką nazwę nosi mała niezależna wytwórnia płytowa z Estonii.
Odkrywczego niczego HERALD nie gra. Prosty, dynamiczny power i heavy power z licznymi wysokimi okrzykami wokalisty w stylu amerykańskim, painkillerowa rytmika, niemieckie true classic metalowe refreny ("Hounds On My Trail") i od czasu do czasu toporna rycerska epika w wolniejszych utworach jak "The Swarm, the Hive, the Empire". Zupełnie dobrze wypada melodic power metalowy "Battalion Berserk", gdzie tematyka bitewna potraktowana został gitarami lżejszymi, niż można by oczekiwać i wsparta chórkami wojów w tle. Idących tym razem do Valhalli, przy czym śpiew Kalveta, gdy nie jest barbarzyńskim krzykiem, przypomina uboższą wersję Brodena z SABATON. Czasem nieco chaosu w tym wszystkim jak w teoretycznie rycerskich heavy/power metalowych "Hell Brigade" czy "Summon Us". "Heavy Metal Wakes the Beast" to taki typowy heavy metal w średnim tempie do śpiewania z publicznością refrenu o heavy metalu, rzecz jasna. Setki podobnych numerów już było, jeśli liczyć tylko arsenały ekip niemieckich. W"God Found Dead In Space" najwięcej tej rockowej Ameryki w oprawie riffów raczej topornych i tak ogólnie to wielkiej sensacji na tym albumie nie ma, natomiast fajne zagrywki gitarzystów w ostatnim "Dreamreaper", szybkim i twardo rozegranym prezentują się interesująco.
Produkcja bardzo przeciętna i to musiało być doprawdy skromne studio. Zapewne w sąsiedniej Łotwie dopracowano by ten materiał znacznie staranniej, chyba że garażowy sound lokalnych klubów był celowym zabiegiem.
Trudno zespół ten uznać za konkurenta dla innych ekip grających podobną muzykę i w Niemczech byłoby to bardzo głębokie zaplecze.
Obecnie grupa występuje w innym składzie, bo Mart Kalvet zrezygnował już w roku 2007. Wydała w roku 2010 LP "Gaia" tym razem z tekstami w języku estońskim i nowym wokalistą Svenem Varkeem.
"Heavy Metal Wakes the Beast" nagrany został w czasie, gdy skład HERALD był najbardziej stabilny i zawiera, jak sam tytuł wskazuje, heavy metal. Taki tradycyjny heavy metal, z elementami power, który można przypisać do sceny niemieckiej głównego nurtu i gdzieś tam wstawić malutką flagę amerykańską wykonaną w latach 80-tych. Charyzmatyczny wokalista Mart Kalvet o mocnym nieco chropawym głosie jest także od lat jednym z głównych animatorów metalowej sceny estońskiej, grywał w różnych zespołach i promował metal z tego kraju w mediach i za granicą. Stałym ogniwem zespołu są dwaj gitarzyści Vandel I Nava, którzy grają może bez wielkiej wirtuozerii, ale świetnie bawią się tym, co robią. Ogólnie, wszystko to traktowane jest dużym luzem tak jak i celowy "błąd" w tytule albumu na CD gdzie słowo "beast" zastąpione zostało przez "besat", bo taką nazwę nosi mała niezależna wytwórnia płytowa z Estonii.
Odkrywczego niczego HERALD nie gra. Prosty, dynamiczny power i heavy power z licznymi wysokimi okrzykami wokalisty w stylu amerykańskim, painkillerowa rytmika, niemieckie true classic metalowe refreny ("Hounds On My Trail") i od czasu do czasu toporna rycerska epika w wolniejszych utworach jak "The Swarm, the Hive, the Empire". Zupełnie dobrze wypada melodic power metalowy "Battalion Berserk", gdzie tematyka bitewna potraktowana został gitarami lżejszymi, niż można by oczekiwać i wsparta chórkami wojów w tle. Idących tym razem do Valhalli, przy czym śpiew Kalveta, gdy nie jest barbarzyńskim krzykiem, przypomina uboższą wersję Brodena z SABATON. Czasem nieco chaosu w tym wszystkim jak w teoretycznie rycerskich heavy/power metalowych "Hell Brigade" czy "Summon Us". "Heavy Metal Wakes the Beast" to taki typowy heavy metal w średnim tempie do śpiewania z publicznością refrenu o heavy metalu, rzecz jasna. Setki podobnych numerów już było, jeśli liczyć tylko arsenały ekip niemieckich. W"God Found Dead In Space" najwięcej tej rockowej Ameryki w oprawie riffów raczej topornych i tak ogólnie to wielkiej sensacji na tym albumie nie ma, natomiast fajne zagrywki gitarzystów w ostatnim "Dreamreaper", szybkim i twardo rozegranym prezentują się interesująco.
Produkcja bardzo przeciętna i to musiało być doprawdy skromne studio. Zapewne w sąsiedniej Łotwie dopracowano by ten materiał znacznie staranniej, chyba że garażowy sound lokalnych klubów był celowym zabiegiem.
Trudno zespół ten uznać za konkurenta dla innych ekip grających podobną muzykę i w Niemczech byłoby to bardzo głębokie zaplecze.
Obecnie grupa występuje w innym składzie, bo Mart Kalvet zrezygnował już w roku 2007. Wydała w roku 2010 LP "Gaia" tym razem z tekstami w języku estońskim i nowym wokalistą Svenem Varkeem.
Ocena: 6,6/10
17.01.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"