20.06.2018, 09:52:25
Etrusgrave - Masters of Fate (2008)
Tracklista:
1. Deafening Pulsation 07:27
2. Dismal Gait 07:14
3. The Last Solution 07:57
4. The Only Future 06:03
5. Wax Mask 08:22
6. Lady Scolopendra (Dark Quarterer cover) 06:37
7. Masters of Fate 09:14
Rok wydania: 2008
Gatunek: Epic Metal/Hard Rock
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Tiziano "Hammerhead" Sbaragli - śpiew
Fulberto Serena - gitara
Luigi Paoletti - bas
Francesco Taddei - perkusja
Ocena: 9.5/10
22.11.2009
Tracklista:
1. Deafening Pulsation 07:27
2. Dismal Gait 07:14
3. The Last Solution 07:57
4. The Only Future 06:03
5. Wax Mask 08:22
6. Lady Scolopendra (Dark Quarterer cover) 06:37
7. Masters of Fate 09:14
Rok wydania: 2008
Gatunek: Epic Metal/Hard Rock
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Tiziano "Hammerhead" Sbaragli - śpiew
Fulberto Serena - gitara
Luigi Paoletti - bas
Francesco Taddei - perkusja
Czy może istnieć epic metal bez grania heavy?
Takie pytanie pojawia się przy okazji tej płyty zespołu z Włoch, płyty pierwszej i, jak się okazuje, nie ostatniej. Grupa złożona z muzyków mniej znanych i jednej postaci sławnej i znaczącej - gitarzysty Fulberto Serena, który był współzałożycielem słynnego DARK QUARTERER i zagrał na dwóch pierwszych płytach tego zespołu.
W swoim czasie, ta grupa dała poniekąd odpowiedź na postawione na początku pytanie, choć ETRUSGRAVE poszedł w tym zakresie dalej i zbliżył się do greckiego NORTHWIND z 1986 roku, gdy ekipa nagrała płytę epicką, aczkolwiek osadzoną na rockowej i hard rockowej podstawie. W muzyce ETRUSGRAVE jest także coś z amerykańskiego FALCON, może nawet i coś z MANILLA ROAD z okresu grania przesyconego rockiem i to takim rockiem bardzo tradycyjnym, ukształtowanym w latach 70-tych XX wieku. ETRUSGRAVE brzmi starodawnie, ktoś powiedział by staromodnie, tak jak staromodnie brzmiały pierwsze nagrania GRAVESTONE, okazuje się jednak, że to jest atut tego zespołu. W tych kompozycjach nie ma ciężkich riffów, nie ma bojowych okrzyków, monumentalnych zwieńczeń i wzniosłych orkiestracji. Zestaw środków wyrazu jest skromny, nawet bardzo skromny i to dodaje kompozycjom Włochów dodatkowego uroku.
Wokalista brzmi niezwykle łagodnie i delikatnie, perkusja jest lekka i litaurów ani potężnych ścian blach tu się nie uświadczy. Wszystko jest wygładzone, wyokrąglone i nie ma nic wspólnego z bojową surowizną okrwawionych mieczy i toporów. Jednocześnie jest to muzyka epicka, duch historii unosi się cały czas, a już pomijając teksty, ta epickość wynika z samych melodii, niby prostych, ale znakomicie rozbudowanych w przedziałach 6-9 minut. Trudno nie zachwycić się "Dismal Gait". No po prostu trudno, bo w tym numerze ETRUSGRAVE powiedział więcej niż MARTIRIA na całej ostatniej płycie. Lekkość, zwiewność, a przy tym dopracowanie szczegółów, które są słyszalne we wszystkich utworach. Jak ładnie wokalista umieszcza swój głos w tych fragmentach, gdzie milkną gitary elektryczne i chodzi sam bas z akustykami. Sola Serena są wyborne i godne podziwu jest to, jak można powiedzieć tak wiele kilkoma prostymi dźwiękami, i do tego gitary brzmieniowo, faktycznie nie zepsutej żadnymi operacjami na mikserskim stole. Chórki są wyjęte z innej epoki, zdecydowanie poprzedzającej erę niezwyciężonych wojowników i smoków i to głosy łagodne, wysokie i wydelikacone do granic możliwości. Gdy graja balladowo są wspaniali jak w "Lady Scolopendra" i gdy w tym kawałku zaczynają grać ciężej są jeszcze wspanialsi. Wokalnie rozegrana jest ta płyta w niezwykły sposób i mnogość środków wyrazu, od śpiewu normalnym głosem do wysokich zaśpiewów i ekstatycznych okrzyków bardzo bogata. Długie sola płyną jak strumyki i wpadają do jezior o spokojnych taflach wód, kryjących pod powierzchnią liczne niespodzianki. Spokojne otwarcia są tu normą, takie jest również w "Deafening Pulsation", zespół potrafi jednak z gracją rozpędzić się do średnich temp. Malują muzyką emocje i nastroje, różne i nie zawsze nasycone duchem walki.
Epic metal nie musi zawsze epatować siłą, tak jak w tym utworze właśnie. W tym, co robią nie są monotonni i to udowadniają w staro hardockowym "Wax Mask" pełnym zmian czy też w najdłuższym "Masters of Fate", gdzie epicki przekaz jest pretekstem do przedstawienia możliwości wszystkich członków zespołu w graniu indywidualnym, ale całkowicie jednocześnie podporządkowanym całości. Jest w tych Włochach coś z irlandzkiego OLD SEASON, ale w tej południowej, jasnej, słonecznej odmianie. Coś jest na pewno, bo refren z "Master Of Fate" nasuwa jednoznaczne skojarzenia. Wspaniale operują rytmiką w "The Only Future" z porywającym refrenem, zresztą te są tu wszędzie godne korony.
Z niezwykłą maestrią eksploatują proste, powtarzalne motywy, nasilając ich wykorzystanie, to znów ukrywając gdzieś głębiej, jak to można usłyszeć w "The Last Solution", zapewne najbardziej "gitarowo" nastawionym kawałku na tym LP.
Blood, War, Hate, Anger - tego tu nie ma, jest coś innego, coś, co nie chwyta od razu, ale gdy chwyci, zniewala i już nie puszcza.
Epic bez mocy dewastujących gitar i kruszącego głosem mury wokalisty? Tak, to wykonalne. Peltasta nie hoplita. Lira nie taran.
Piękna płyta z poruszającą muzyką .
Takie pytanie pojawia się przy okazji tej płyty zespołu z Włoch, płyty pierwszej i, jak się okazuje, nie ostatniej. Grupa złożona z muzyków mniej znanych i jednej postaci sławnej i znaczącej - gitarzysty Fulberto Serena, który był współzałożycielem słynnego DARK QUARTERER i zagrał na dwóch pierwszych płytach tego zespołu.
W swoim czasie, ta grupa dała poniekąd odpowiedź na postawione na początku pytanie, choć ETRUSGRAVE poszedł w tym zakresie dalej i zbliżył się do greckiego NORTHWIND z 1986 roku, gdy ekipa nagrała płytę epicką, aczkolwiek osadzoną na rockowej i hard rockowej podstawie. W muzyce ETRUSGRAVE jest także coś z amerykańskiego FALCON, może nawet i coś z MANILLA ROAD z okresu grania przesyconego rockiem i to takim rockiem bardzo tradycyjnym, ukształtowanym w latach 70-tych XX wieku. ETRUSGRAVE brzmi starodawnie, ktoś powiedział by staromodnie, tak jak staromodnie brzmiały pierwsze nagrania GRAVESTONE, okazuje się jednak, że to jest atut tego zespołu. W tych kompozycjach nie ma ciężkich riffów, nie ma bojowych okrzyków, monumentalnych zwieńczeń i wzniosłych orkiestracji. Zestaw środków wyrazu jest skromny, nawet bardzo skromny i to dodaje kompozycjom Włochów dodatkowego uroku.
Wokalista brzmi niezwykle łagodnie i delikatnie, perkusja jest lekka i litaurów ani potężnych ścian blach tu się nie uświadczy. Wszystko jest wygładzone, wyokrąglone i nie ma nic wspólnego z bojową surowizną okrwawionych mieczy i toporów. Jednocześnie jest to muzyka epicka, duch historii unosi się cały czas, a już pomijając teksty, ta epickość wynika z samych melodii, niby prostych, ale znakomicie rozbudowanych w przedziałach 6-9 minut. Trudno nie zachwycić się "Dismal Gait". No po prostu trudno, bo w tym numerze ETRUSGRAVE powiedział więcej niż MARTIRIA na całej ostatniej płycie. Lekkość, zwiewność, a przy tym dopracowanie szczegółów, które są słyszalne we wszystkich utworach. Jak ładnie wokalista umieszcza swój głos w tych fragmentach, gdzie milkną gitary elektryczne i chodzi sam bas z akustykami. Sola Serena są wyborne i godne podziwu jest to, jak można powiedzieć tak wiele kilkoma prostymi dźwiękami, i do tego gitary brzmieniowo, faktycznie nie zepsutej żadnymi operacjami na mikserskim stole. Chórki są wyjęte z innej epoki, zdecydowanie poprzedzającej erę niezwyciężonych wojowników i smoków i to głosy łagodne, wysokie i wydelikacone do granic możliwości. Gdy graja balladowo są wspaniali jak w "Lady Scolopendra" i gdy w tym kawałku zaczynają grać ciężej są jeszcze wspanialsi. Wokalnie rozegrana jest ta płyta w niezwykły sposób i mnogość środków wyrazu, od śpiewu normalnym głosem do wysokich zaśpiewów i ekstatycznych okrzyków bardzo bogata. Długie sola płyną jak strumyki i wpadają do jezior o spokojnych taflach wód, kryjących pod powierzchnią liczne niespodzianki. Spokojne otwarcia są tu normą, takie jest również w "Deafening Pulsation", zespół potrafi jednak z gracją rozpędzić się do średnich temp. Malują muzyką emocje i nastroje, różne i nie zawsze nasycone duchem walki.
Epic metal nie musi zawsze epatować siłą, tak jak w tym utworze właśnie. W tym, co robią nie są monotonni i to udowadniają w staro hardockowym "Wax Mask" pełnym zmian czy też w najdłuższym "Masters of Fate", gdzie epicki przekaz jest pretekstem do przedstawienia możliwości wszystkich członków zespołu w graniu indywidualnym, ale całkowicie jednocześnie podporządkowanym całości. Jest w tych Włochach coś z irlandzkiego OLD SEASON, ale w tej południowej, jasnej, słonecznej odmianie. Coś jest na pewno, bo refren z "Master Of Fate" nasuwa jednoznaczne skojarzenia. Wspaniale operują rytmiką w "The Only Future" z porywającym refrenem, zresztą te są tu wszędzie godne korony.
Z niezwykłą maestrią eksploatują proste, powtarzalne motywy, nasilając ich wykorzystanie, to znów ukrywając gdzieś głębiej, jak to można usłyszeć w "The Last Solution", zapewne najbardziej "gitarowo" nastawionym kawałku na tym LP.
Blood, War, Hate, Anger - tego tu nie ma, jest coś innego, coś, co nie chwyta od razu, ale gdy chwyci, zniewala i już nie puszcza.
Epic bez mocy dewastujących gitar i kruszącego głosem mury wokalisty? Tak, to wykonalne. Peltasta nie hoplita. Lira nie taran.
Piękna płyta z poruszającą muzyką .
Ocena: 9.5/10
22.11.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"