InnerSiege
#1
InnerSiege - Kingdom of Shadows (2012)

[Obrazek: R-7373911-1568545736-2145.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Warrior 04:02
2.Fight On 05:14
3.Dragon Rider 04:37
4.Children of Winter 05:09
5.Control 05:55
6.Abuser 04:45
7.Excuses 04:48
8.Free 04:54
9.What Kind of Love 01:53
10.Ultimate Sacrifice 06:20

rok wydania: 2012
gatunek: power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Jeremy Ray - śpiew
J.L. Prater - gitara
Kevin Grose - gitara
Ravn Furfjod (Jokull) - gitara basowa
Wade Helm - perkusja

Ten mało znany zespół power metalowy pochodzi z miasta Peoria w stanie Illinois w USA i działa od roku 2008. Ciekawostką jest fakt, że basistą jest Norweg znany jako Jokull, lider kilku norweskich grup black metalowych. INNERSIEGE jednak black metalu nie gra i jest przedstawicielem amerykańskiej odmiany power metalu.

To, co grają, grają w umiarkowanych, miarowych tempach, z wysuniętym do przodu wokalistą i nieubłaganym natarciem dwóch gitar, przy czym Plater zdecydowanie kieruje się często w obszary shredu i to dobrej jakości. Jeremy Ray to klasyczny przykład kompetentnego wokalisty amerykańskiej szkoły Geoffa Tate i może nie jest tak dobry jak on, ale wyższe rejestry ma opanowane, jak należy i jest niemal równie dramatyczny jak Mistrz Tate.
Kompozycje są dosyć ponure, z lekkim zacięciem epickim, aczkolwiek dominuje posępność jak w Warrior, czyDragon Rider.
Pewna monolityczność w obrębie kompozycji jest w udany sposób złamana w znakomitym Fight On przez dołożenie bardzo wyrazistej monumentalnej melodii, a przypadku Children of Winter drugiego planu klawiszowego. Children of Winter przypomina do złudzenia pewne bardziej dramatyczne kompozycje  QUEENSRYCHE czy LETHAL. Podobny klimat, podobny styl narracji wokalnej. Jest to wyjątkowo dobry numer, wsparty fantazyjnym solem gitarowym podkreślającym nastrój utworu. Nastroju jest sporo, także podobnego do tego z "Operation:Mindcrime" QUEENSRYCHE w Control i Abuser oraz na pewno w nieco romantycznym Free.
Ozdobą albumu jest zdecydowanie i pompatycznie zagrany rytmiczny Excuses z kruszącymi riffami gitarowymi, gdzieś tam przypominającymi te z My Darkest Hour MEGADETH. Do tego mamy tu dwa wokale - anielski i diabelski w dialogu. Doskonale to zostało zrobione. Ładna gitarowa miniatura What Kind of Love i Ultimate Sacrifice kończy ten album. Kończy trochę smutnawo, ale cały ten LP radością nie tryska...

Produkcja jest wyborna. Mocarne, klarowne gitary, perkusja głośna jak należy, wszystko doskonale słyszalne, bardzo przyjemne w ujęciu całościowym i odległe od XX wiecznych stylizacji na HELLSTAR.
Ten album jest jedyną pozycją  w dorobku grupy. Trochę szkoda, bo to jest bardzo dobra muzyka, zagrana przez ludzi, którzy wiedzą, co chcą przekazać.  INNERSIEGE to grupa zdecydowanie godna polecenia, wyróżniająca się w powodzi US Power metalowych zespołów, które poza mocą ryczących gitar, nie mają zbyt wiele do zaoferowania.


ocena: 8,3/10

new 31.10.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
InnerSiege - Fury of Ages (2021)

[Obrazek: 954437.jpg?4815]

tracklista:
1.Calling for Violence 04:38
2.Reborn 04:23
3.Firewind 05:37
4.Virtuous Iniquity 01:39
5.Echoes into Eternity 04:54
6.World of Darkness 03:57
7.Power. Metal. Glory 04:46
8.Iron Lotus 04:36
9.Stronghold 04:28
10.Hero 04:35
11.World on Fire 03:51

rok wydania: 2021
gatunek: power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Jeremy Ray - śpiew
J.L. Prater - gitara
Kevin Grose - gitara
Ravn Furfjod (Jokull) - gitara basowa
Wade Helm - perkusja


Ten drugi album INNERSIEGE z Peoria miał się ukazać w roku 2020, ostatecznie jednak został zaprezentowany w czerwcu 2021 nakładem amerykańskiej wytwórni Qumran Records.

Stabilny skład z debiutu jest reprezentowany także na tym LP, jednak styl zespołu, pomimo zapowiedzi, że będzie to power metal nastawiony na melodie, jest trochę odmienny od tego z  roku 2012. Melodie, owszem są, jednak w takim bardziej amerykańskim niż poprzednio stylu, trochę pokrętne, trochę skomplikowane w quasi progresywnym stylu i na pewno jasno wyrażonej melodii nie ma w Calling for Violence. Tu w zasadzie bardziej zwraca na siebie uwagę kunsztowna gra gitarzystów w inkrustacjach i ornamentacjach. Nadzieję na bardziej przejrzyste granie dają proste i masywne zwrotki z Reborn, jednak grupa wyraźnie nie chce podążać prostymi drogami  i to słychać w kolejnym nazbyt pokomplikowanym układzie aranżacyjnym i na myśl gdzieś przychodzi power/thrash FLOTSAM AND JETSAM z dawnych czasów.
Szybsze, bardziej heroiczne granie power metalu sprawdza się w Firewind z bardzo udanym refrenem i tu pewien manieryzm w wokalnej interpretacji Ray'a, dosyć częsty na tym LP, nie występuje. W tym heroicznym stylu znakomicie się prezentuje dumny i potężny rycerski Power. Metal. Glory. Ta smutna nuta, jaka się tu pojawia oraz majestatyczny refren zmuszający do zaciśnięcia Metalowej Pięści w górze, to wielka klasa. Prawdziwy true metalowy killer! Zniszczenie! Epicki styl, jakże bliski klasycznemu USPM można usłyszeć w dobrym, choć riffowo mało oryginalnym Echoes into Eternity, za to także heroiczny Stronghold bez nadmiernej dynamiki i tak robi ogromne wrażenie, bo tu dostojna melodia jest kapitalna od pierwszej do ostatniej sekundy i tak amerykańsko to brzmi, prawdziwie amerykańsko, co podkreślają jeszcze w ostrzejszej części instrumentalnej. World of Darkness budzi natomiast skojarzenia z wczesnym JACOBS DREAM w wyważonym budowaniu posępnego klimatu. Tu występują także bardziej brutalne wokale, w sumie niekonieczne do ogólnego konstruowania nastroju. Także i Iron Lotus jest zakotwiczony gdzieś w fundamentach JACOBS DREAM i jest piękna opowieść bez słów potwierdzająca kunszt gitarzystów i ich wzajemnie zrozumienie. Dzieje się tu bardzo dużo, tak w łagodniejszej jak i mocniejszej, niemal apokaliptycznej solowej gitarowej paradzie. Jest to jeden z lepszych utworów instrumentalnych, jakie można w tym roku było usłyszeć w ramach power metalowej stylistyki z USA. W Hero mamy dosyć zachowawczy, ale dobry power metal nasuwający skojarzenia z chłodnymi i ponurymi utworami ANCIENT EMPIRE i trochę ocieplają to tylko gitarzyści partiach solowych, po raz kolejny bardzo wysokiej klasy. W tej konwencji dużo lepszy jest kroczący, mocno akcentowany ciętymi riffami majestatycznie płynący i bardzo heroiczny World on Fire. Znakomite zakończenie płyty, kolejny killer z tego LP.

Co by się nie powiedziało o samych kompozycjach, to sola zawsze są pełne finezji i inwencji. Czasem w zupełnie innym stylu niż zasadnicza melodia i ten element nieprzewidywalności dodaje smaku. Może na samym początku Ray nie przekonuje tak w pełni, potem jednak jest coraz lepiej i warto posłuchać jego pełnych wyrazu partii wokalnych, szczególnie tych najbardziej epickich oraz najbardziej delikatnych i poetyckich. W dalszej części albumu jedynie w Hero trochę za dużo tych wysokich egzaltowanych wokali amerykańskich w refrenach.
Brzmienie klasyczne dla soundu power z USA, ze stalowymi gitarami o głębokim brzmieniu i stosunkowo głośną perkusją. Początek nieciekawy, potem mnóstwo epickiego zniszczenia w lekko mrocznej oprawie i pełna rehabilitacja. Killery bojowe wspaniałe i tu po prostu Power. Metal. Glory przechodzi do klasyki power metalu.
Coraz więcej zespołów z USA gra co najmniej bardzo dobry power metal. Mija ten kryzys i powoli wraca potęga sceny amerykańskiej, także za sprawą INNERSIEGE.


ocena: 8,2/10

new 13.06.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości