Tush
#1
Tush - Waiting For The Storm (1992)

[Obrazek: R-3911115-1348945740-1285.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hold On To Your Dreams 04:36
2. Waiting For The Storm 06:06
3. All The Way 04:53
4. Eve Of Sunrise 06:33
5. No More Tomorrow 05:29
6. The Valley (Intro) 01:07
7. Never Again 06:00
8. Lucifer's Glory 07:33
9. Long Live Rock 'N' Roll (Rainbow cover) 03:15

Rok wydania: 1992
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Hans Walter Germroth - śpiew
Gerold Hirschler - gitara
Ralf Dietz - gitara
Andreas Eichelberger - bas
Fred Hoffmann -perkusja

Grupa została założona w roku 1982, jednak w okresie największego powodzenia tradycyjnego metalu w Niemczech, w latach 80-tych, nie zdołała wydać żadnej płyty. Udało się dopiero w roku 1992 i na tym LP zespół zaprezentował swoje kompozycje, jakie powstały kilka lat wcześniej, na krótko związując się z belgijską wytwórnią Mausoleum.
Dlatego też mamy do czynienia z typowym niemieckim heavy metalem poprzedniej dekady.

Coś w tym z ACCEPT, coś z rycerskiego bardziej grania, jak w "Hold On Your Dreams". Jest także pewien składnik brytyjski w tym wszystkim, głównie w solach, raczej wzorowanych na zespołach z UK niż na RUNNING WILD czy GRAVE DIGGER. Dwie gitary tu uzupełniają się bardzo zgrabnie, wymieniają funkcjami, grają sola unisono i naprzemiennie. Zespół spośród masy innych odróżnia również bardzo dobry wokalista, którego z przyjemnością słucha się zarówno, gdy śpiewa wysoko, jak i w tych agresywnych partiach. Otwieracz jest naprawdę bardzo udaną kompozycją i jest w tym duże podobieństwo do tego, co na pierwszym albumie grał ATLAIN. Prosty, nie za szybki rytmiczny heavy metal prezentują w "Waiting For The Storm" i tu im bliżej do kwadratowej niemieckiej heavy power metalowej stylistyki. Gorzej jest, gdy starają się upodabniać do hybrydy ACCEPT i GRAVE DIGGER w "All The Way" i poza fajnym, w sumie drapieżnym, wokalem, ta kompozycja nic tu nie wnosi. W "All The Way", mimo starań wokalisty, aby to było atrakcyjne, z instrumentalistów jakoś uszło powietrze i tu zbrakło gitarzystom pomysłu na coś więcej niż kilka riffów już znanych z setek innych albumów. W "No More Tomorrow", surowym i bardzo ostro zagranym, zwracają się jedyny raz w kierunku heavy i power z USA i nawet ciekawie to wyszło, mimo że ten utwór jest prosty. Jest jednak energia i w chórkach i wokalu głównym i, co najważniejsze, w uporczywych riffach gitarowych. "Never Again" ze wstępem w formie intro to już granie rycerskie w niemieckiej manierze i te sześć minut zagospodarowane jest zarówno pomysłami RUNNING WILD, jak i GRAVE DIGGER czy też wczesnego STORMWITCH. Udana kompozycja ze zgrabnie wplecionymi gitarowymi ozdobnikami i kilkoma zmianami tempa i nastroju. Rozmiłowani byli w długich kompozycjach, takie przeważają i taką jest też również spowity pewnym mrokiem heavy metalowy "Lucifer's Glory". W tej kompozycji jest jednak dużo niewykorzystanych do końca pomysłów na urozmaicenie tego lepszą melodią. Trochę się to dłuży w tej jednostajnej mrocznawej oprawie, ale nie na tyle mrocznej, aby wytworzyć w pełni nastrój odnoszący się do warstwy lirycznej.
Jak wiele zespołów niemieckich, także i TUSH przedstawił na swym albumie cover klasycznej kompozycji RAINBOW. Tak po prostu odegrane i tyle, choć instrumentalnie sprawnie, a chórki zręcznie maskują brak Dio w refrenie.

TUSH można określić jako solidny zespół środka tabeli niemieckiej drugiej ligi. Tyleż plusów, co minusów. Do plusów tu można zaliczyć soczyste i mięsiste brzmienie całości, udane sola i doprawdy wartościowego wokalistę, który zasługiwał na lepszy los niż zapomnienie w zespole, który już działalności od dawna nie przejawia po tym, jak podzielił los setek innych pozbawionych materialnych podstaw bytu w ciężkich dla tradycyjnego metalu latach 90-tych.


Ocena: 7.8/10

19.04.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości