Sarkeras - Artefakt Pradawnych - recenzja
Król wysyła nas po raport do swojej kopalni rudy. Jak docieramy na miejsce to przejście, którym przyszliśmy się zawala, a my zostajemy uwięzieni w dolinie z kopalnią - tak zaczyna się nasza rozgrywka. W temacie ogólnym pisałem o tym modzie, że zapamiętałem z niego tylko finałowego bossa i teraz wiem czemu tak napisałem, bo pierwsza część rozgrywki jest nudna jak przysłowiowe "flaki z olejem" - przynieść, zanieść, znaleźć. Do tego postacie są "płaskie", a dialogi mało ciekawe. Zabawa zaczyna się kiedy wchodzimy do dolinki za kratą. Pojawia się kilka naprawdę fajnych zagadek do rozwikłania, nowy rodzaj potwora, parę ciekawych nowinek skryptowych jak przeszukiwanie regałów i sarkofagów, przemiana w potwora inicjowana przejściem przez „niby-teleport”, czy zabawa w Tarzana.
Króciutka modyfikacja - powtórne jej przejście zajęło mi około 2 godzin. Można niby zagrać pod zręczność i łuki, ale odniosłem wrażenie, że gra sugeruje mi bardziej wybór siły i broni jednoręcznej. Walki raczej proste, no może poza ostatnią, bo faktycznie finałowy boss jest dość osobliwym tworem. Jak ktoś nie chce się z nim cackać, to polecam sobie zostawić na niego dwa zwoje bryły lodu, co szybko załatwia temat. Dwóch wojowników cienia na raz też może niektórym sprawić problem, ale w ostateczności można ich zaciągnąć pod maga ( nie ma co żałować straconego expa na tym etapie ).
Moda mogę polecić tylko ze względu na zagadki i kilka ciekawych mechanik skryptowych. Ktoś kto szuka ciekawej fabuły i dialogów będzie raczej niezadowolony. Mimo wszystko grało mi się przyjemnie.